Zbigniew Fijałek: Kryzys lekowy mnie nie dziwi

Udostępnij:
- Wytwórcy leków przestali sami produkować substancje aktywne. Dlaczego? Bo synteza chemiczna jest brudna i trzeba płacić za zanieczyszczenie środowiska, bo to się nie opłacało. Dlatego przenieśli produkcję do krajów dalekowschodnich. Mowa o Chinach i Indiach. I to jest problem - mówi prof. Zbigniew Fijałek z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, w latach 2005-2015 dyrektor Narodowego Instytutu Leków.
- Jesteśmy w największym od lat kryzysie dotyczącym dostępności leków - komentuje "Fakt" i prosi o komentarz profesora Zbigniewa Fijałka. - Mnie to wcale nie dziwi - odpowiada ekspert i podaje przykłady kłopotów związanych z produkcją w Chinach i Indiach.

Fijałek przypomina kryzys heparynowy.

W 2008 r. w USA stwierdzono prawie 200 zgonów związanych podaniem sfałszowanego leku zawierającego tę substancję. - To był majstersztyk fałszerstwa. Surowiec tak podrobiono, że był praktycznie nie do wykrycia za pomocą metod, które wówczas obowiązywały – opisuje Fijałek.

Ekspert mówi też o kłopotach z waltersanem. Jesienią 2018 r. wycofano z obrotu około 40 leków na nadciśnienie z powodu wykrytego zanieczyszczenia.

- Współpraca między koncernami farmaceutycznymi a chińskimi podwykonawcami nawiązywana była zwykle na poziomie przedstawicieli. Przedstawiciel albo broker wytwórców chińskich przyjeżdżał do Europy czy USA i negocjował ofertę. Problem w tym, że często udawał, że reprezentuje jedną fabrykę, a podzlecał produkcję kilku lub kilkunastu fabryczkom na terenie Chin. Każda z nich miała inną technologię wytwarzania, z czym wiązały się inne ryzyka zanieczyszczeń. W modelu badania tych leków praktycznie niemożliwe było wykrycie tych wszystkich zanieczyszczeń. O tym wszyscy wiedzieli – inspekcja europejska, nasi wytwórcy itd. Ale niewiele z tym zrobili. To było wygodne i dawało dobrą marżę.

Fijałek ostrzegał już w lipcu 2018 roku
- Afera z walsartanem to najlepszy dowód, że Chiny są bardzo daleko od naszego nadzoru i tak naprawdę nikt nie wie, co w tamtejszych fabrykach się odbywa. A przecież Azjaci robią coraz więcej substancji leczniczych (już dziś zdecydowaną większość) i biorą się za tworzenie kolejnych substancji na przykład biologicznych i biotechnologicznych - przyznał prof. Zbigniew Fijałek w lipcu 2018 r.

- To przerażające, bo przecież miliony pacjentów przyjmują te leki. To afera heparyny na bis. Teraz pacjenci powinni zmienić swoje sposoby leczenia, ale kto z nich dostanie się szybko do lekarza… Nadzór farmaceutyczny stanie więc przez dylematem, czy zabronić pacjentom brania leków z chińskim walsartanem i ryzykować ich zdrowie, czy sugerować zmianę leków i również ryzykować ich krzywdą. Nie ma przecież pewności, że inne leki zadziałają. Nie raz przy leczeniu ciśnienia trzeba sprawdzać, jaki lek jest skuteczny i w jakiej dawce – powiedział prof. Fijałek w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną".

Przeczytaj także: "Cieszyński: Farmaceuci powinni wspierać pacjentów", "Sebastian Szymanek: Polska obrona na "chiński kryzys" to polskie leki" i "Puste półki, czyli w polskich aptekach brakuje 500 leków".
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.