Dobrawa Biadun: Nie straszmy Polaków zagranicznymi aptekami

Udostępnij:
- Naczelna Rada Aptekarska straszy Polaków nie tylko prezesami zagranicznych spółek, ale również rzekomo grożącym polskiemu rynkowi monopolem sieci - mówi radca prawny, ekspertka Konfederacji Lewiatan i wyjaśnia, że nie jest prawdą, iż istnieje jakiekolwiek zagrożenie wynikające z faktu rosnącej liczby aptek sieciowych, które doprowadzi do tego, że kilku dużych graczy rynkowych z obcym kapitałem będzie decydowało o zaopatrzeniu całej Polski w leki.
Przedstawiciele Lewiatana mówią, że tak się nie stanie z trzech powodów.

Po pierwsze, liczba aptek sieciowych rośnie oddolnie. Polscy przedsiębiorcy, szukając efektów skali, dokupują kolejną aptekę, i przekraczając liczbę pięciu placówek wchodzą do grupy aptek sieciowych. Najczęściej powiększają swoje przedsiębiorstwa przejmując upadające apteki indywidualne, dając ich właścicielom, którzy nie poradzili sobie na rynku, możliwość ucieczki przed długami i bankructwem.

Po drugie, do 390 sieci działających w Polsce należy około 5 tys. placówek – to nadal jedynie jedna trzecia ogólnej liczby aptek.

Po trzecie, tylko 5 z 390 sieci działających w Polsce ma zagraniczny kapitał. Straszenie Polaków kapitalistami z zachodu, którzy będą kontrolować polski rynek aptek jest więc poważnym nadużyciem.

- Owszem, są wśród członków PharmaNET sieci apteczne posiadające ponad jeden procent udziału w rynku. Nie nabyły one jednak tych aptek potajemnie, podstępem czy niezgodnie z przepisami. Przeciwnie kupiły je od państwa polskiego w procesie prywatyzacji Cefarmów. Skarb państwa zarobił na tych transakcjach pół miliarda złotych i nikt wtedy słowem nie wspomniał o przepisach antykoncentracyjnych. Wręcz przeciwnie państwo polskie i jego instytucje wielokrotnie zapewniało kupujących, że obowiązujące wtedy i dziś prawo w pełni umożliwia przeprowadzanie transakcji zakupu sieci aptecznych – tłumaczy Konfederacja Lewiatan.

- Naczelna Rada Aptekarska straszy Polaków nie tylko prezesami zagranicznych spółek, ale również grożącym polskiemu rynkowi rzekomo monopolem sieci. Samorząd od 20 lat wysuwa te same argumenty, które od 20 lat nie znalazły potwierdzenia w rzeczywistości. I nigdy nie znajdą, bo jeśli sieci przybywa, to oznacza to, że nie tylko nie powstaje monopol, ale przeciwnie, rośnie konkurencja. To jedna z podstawowych zasad ekonomii – mówi Dobrawa Biadun, radca prawny, ekspertka Konfederacji Lewiatan.

- Monopol nie powstanie z jeszcze jednego powodu, państwo polskie dysponuje odpowiednimi narzędziami i instytucjami obrony przed takimi praktykami. Jest to między innymi UOKiK, który po pierwsze w przypadku każdej większej transakcji musi wyrazić zgodę na zakup (przejęcie) konkretnej sieci aptek, co oznacza, że nie widzi zagrożenia, a po drugie w raporcie opublikowanym za 2015 roku stwierdza, że „model przyjęty w polskim systemie prawnym nie odbiega od standardów przyjętych w części państw Unii Europejskich – informują przedstawiciele Lewiatan.

Zdaniem Lewiatana nie ma też uzasadnienia kwestionowanie przez NRA faktu niższych cen leków w aptekach sieciowych, bo te leki są tańsze.

O kilkanaście, a czasami kilkadziesiąt procent. Potwierdzają to badania ośrodków analitycznych, monitorujących rynek leków.

- Błędem jest również posługiwanie się w tym celu argumentacją związaną z ustawą refundacyjną, która wymusza równe ceny. Jak wiadomo dotyczy to wyłącznie leków refundowanych. Tymczasem według danych PharmaExpert leki refundowane stanowią jedynie 25 procent ogólnego obrotu w aptece. Pozostałe 75 procent „paragonu" to wydatki ponoszone przez pacjentów z własnej kieszeni, między innymi na leki Rx pełnopłatne i leki OTC. I to one właśnie są tańsze w aptekach sieciowych, dzięki lepiej negocjowanym cenom z producentami i niższym marżom (co oznacza, że apteki sieciowe, w przeciwieństwie do indywidualnych, chętniej dzielą się swoim zyskiem z pacjentami) - informują przedstawiciele Lewiatana.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.