Dyrektor nie ma na wypłaty dla lekarzy i pielęgniarek

Udostępnij:
Zarządzający szpitalami muszą wybierać: albo za pieniądze otrzymywane od Narodowego Funduszu Zdrowia kupią leki, sprzęt i zapłacą za prąd albo przeznaczą je na wynagrodzenia dla pracowników. Przykład? Dyrekcja Szpitala Wojewódzkiego im. Ojca Pio w Przemyślu wstrzymuje wypłatę wynagrodzeń lekarzom i pielęgniarkom pracującym na kontraktach.
- A takich pracowników jest w jednostce podległej pod marszałka podkarpackiego 200 - informuje "Prawo.pl" i wyjaśnia, że dyrekcję zmusiła do tego sytuacja finansowa.

Po trzyletniej przerwie bez długów, placówka medyczna z Przemyśla znów ma problemem finansowy. Przyczyną są podwyżki dla personelu medycznego z 2018 r., na które szpitalowi brakuje pieniędzy.

- W 2018 r. przemyska jednostka miała najlepszy wśród szpitali wojewódzkich wynik finansowy. Po skorygowaniu zobowiązań o amortyzację lecznica była 4 mln zł na plusie. Tymczasem w połowie 2019 r. ma już 9 mln zł straty - zaznacza "Prawo.pl" i informuje, że szpital z zarządem województwa negocjuje udzielenie kredytu restrukturyzacyjnego.

Pieniądze trafią do wszystkich szpitali wojewódzkich.

- Do tej pory tylko przemyska placówka nie korzystała z pożyczonych pieniędzy. Dwa tygodnie temu sejmik zgodził się na zabezpieczenie kredytu w wysokości 71 mln złotych - tłumaczy Maciej Kamiński, rzecznik prasowy szpitala, w rozmowie z "Prawo.pl", i podkreśla, że do czasu aż na konta szpitala wpłyną środki finansowe z banku, zawiesza on wypłatę nie tylko części wynagrodzeń ale i zapłatę faktur dostawcom leków.

A sieć się rwie...
- Powiatowe Centrum Matki i Dziecka w Piotrkowie Trybunalskim chce "wyrwać się" z sieci. To pierwszy, ale prawdopodobnie nie ostatni taki przypadek. Zgodne stanowisko w tej kwestii przedstawiają i dyrekcja placówki, i starostwo powiatowe. Twierdzą, że pozostawanie w "sieci" i jest skrajnie niekorzystne zarówno dla niej samej, jak i jednostki samorządu terytorialnego - poinformowaliśmy pod koniec czerwca 2019 r. Dlaczego zaczęła się rwać? Wyjaśnił Mariusz Jędrzejczak, były dyrektor Szpitala Wojewódzkiego w Zgierzu.

- Szpital w Piotrkowie Trybunalskim ma zostać przekształcony w jednostkę o profilu opiekuńczo-leczniczym, mogącą świadczyć także usługi komercyjne. Bez wątpienia, trzeba uznać, że to efekt racjonalnej kalkulacji z jednej strony, z drugiej zaś, wyraz skrajnej desperacji zarządzających placówką. Warto zadać sobie pytanie, dlaczego tak się dzieje. O problemach szpitali powiatowych, szczególnie zlokalizowanych przy dużych aglomeracjach miejskich, powiedziano już bardzo wiele. Przykład Piotrkowa dowodzi, że być może sytuacja zmierza w zupełnie nieprzewidywanym, ale jednak właściwym kierunku. Ustawodawca nie przewidywał raczej, że będą chętni do dobrowolnego opuszczenia "sieci". Wydaje się, że oprócz innych, są przynajmniej trzy powody takiego stanu rzeczy - przyznał Jędrzejczak.

- Po pierwsze, "sieć" zmieniła dotychczasowy paradygmat finansowania placówek medycznych. Przed jej wprowadzeniem pieniądze, z niejakim ociąganiem, ale jednak podążały za pacjentem. Ci, którzy mieli więcej pacjentów mogli liczyć także na więcej środków..Nowy system zmienił to zasadniczo. W istocie, jego fundamentem stała się zasada, iż to pacjent podąża za pieniędzmi, przyznanym placówce w formie ryczałtu - wyjaśnił były dyrektor.

- Po drugie, obowiązujący powszechny system zabezpieczenia szpitali nie przewiduje "nadykonań", a właściwie płacenia za świadczenia udzielone ponad przyznany limit. Warto przypomnieć ,że podstawą do ich wyliczania były stany wykonań z 2015 r., a nie np. wyższe z roku następnego. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można postawić tezę, że był to celowy zabieg ówczesnego ministra zdrowia, w celu ograniczenia wydatków. A po trzecie wreszcie, placówki powiatowe pogrąża brak personelu medycznego, a w szczególności specjalistów lekarzy. Szczególnie młodzi lekarze wolą pracować w dużych ośrodkach akademickich. Sytuacje kadrową, w dramatyczny sposób, pogłębiły przepisy gwarantujące specjalistom podwyżki pod warunkiem zatrudnienia jedynie u jednego pracodawcy mającego umowę z NFZ. Skoro trzeba było wybrać to lekarze wybrali szpitale w dużych ośrodkach, kosztem dyżurów czy części etatów w mniejszych. Tymczasem dla tych drugich była to często jedyna możliwość normalnego funkcjonowania - podsumował Jędrzejczak.

Przeczytaj także: "Pod skrzydłami" i "Zator płatniczy w szpitalu".
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.