Najważniejsza misja Szumowskiego: świat medyczny zaciska kciuki

Udostępnij:
Podwyżki nakładów na zdrowie zapisano w ustawie. Żarty się skończyły, trzeba znaleźć pieniądze. Czy to oznacza podwyżkę składki? I czy dla wszystkich, w tym rolników? Skąd weźmiemy pieniądze?
Bo tym razem nie wystarczy powiedzieć, że kasa na zmiany w ochronie zdrowia pochodzić będzie z oszczędności poczynionych wewnątrz systemu. Jakie pole manewru ma minister Szumowski? Skąd będą pochodzić pieniądze na wzrost nakładów na zdrowie? I czy ten wzrost nie stoi pod znakiem zapytania? Wygląda na to, że powodzenie akcji zależy od tego… ile ministrowi Szumowskiemu uda się przejąć z nadwyżki budżetowej. A konkurencja do jej przejęcia w części lub całości jest spora. Wypada trzymać za ministra kciuki.

Krzysztof Czerkas, członek Rady Naczelnej Polskiej Federacji Szpitali, ekspert Formedis Medical Management & Consulting w Poznaniu oraz Wyższej Szkoły Bankowej w Gdańsku:

- Polski system ochrony zdrowia znajduje się w nieustannym kryzysie. Jedną z przyczyn tego stanu rzeczy jest wciąż zbyt niski poziom nakładów finansowych kierowanych do publicznej służby zdrowia. Pomimo pozbawienia sektora prywatnego finansowania oferowanych świadczeń zdrowotnych i skierowania tych środków do sektora publicznego w ramach tzw. „sieci szpitali", problemy z dostępem społeczeństwa do opieki zdrowotnej nie zmniejszyły się.

W 2018 roku Narodowy Fundusz Zdrowia będzie dysponował kwotą niemal 83,2 mld zł., tj. o ponad 2 mld zł więcej niż w 2017 r. Mimo to już dzisiaj słyszy się głosy, że to za mało i że potrzebne są dodatkowe środki. Skąd je wziąć?

Odpowiedź jest banalnie prosta. Wystarczy zapoznać się z wykonaniem budżetu państwa za pierwsze dwa miesiące 2018 r., aby znaleźć dodatkowe źródło finansowania zdrowia Polaków. Zgodnie z informacją Ministerstwa Finansów po dwóch miesiącach tego roku wypracowano nadwyżkę w kwocie rzędu 4,5 mld zł., co stanowi równowartość ok. 5 proc. całego budżetu NFZ. Minister Zdrowia powinien dołożyć wszelkich starań, aby tę nadwyżkę przejąć i zagospodarować w publicznej służbie zdrowia dla dobra pacjentów i personelu świadczącego usługi medyczne.

Jerzy Gryglewicz, ekspert Uczelni Łazarskiego:
- Wygląda na to, że nic nie wyjdzie z podrzucanych od czasu do czasu projektów, które wydawałyby się najbardziej oczywiste. Mam tu na myśli dwa posunięcia. Pierwszym byłoby podwyższenie składki, drugim zrównanie poziomu składki płaconej przez rolników ze składką opłacaną w mieście. Obie decyzje są politycznymi, ich wprowadzenie oznacza protesty, konflikty, a więc wiąże się z ryzykiem.

Rząd zastosuje inne źródła finansowania. Pierwszym będzie spodziewany lepszy wpływ pieniędzy na składkę zdrowotną, związany z lepszą sytuacją gospodarczą. A drugim będą pieniądze przekazywane wprost z budżetu. Będziemy zatem z roku na rok coraz bardziej utrwali system mieszany, ubezpieczeniowo – budżetowy.

Tkwi w tym poważne niebezpieczeństwo. Wzrost wpływów ze składki, nadwyżka budżetowa – z tą dość szczęśliwą sytuacją mamy do czynienia dziś, gdy ogólna sytuacja gospodarcza jest dobra. W chwili obniżki koniunktury pojawią się poważne kłopoty z zapewnieniem źródła stałych podwyżek nakładów. A w takiej sytuacji, w sytuacji dekoniunktury, rozmowy podwyżce składki, czy likwidacji grup uprzywilejowanych będzie jeszcze trudniejsze.

Oprac. Bartłomiej Leśniewski

Przeczytaj także: "Łukasz Szumowski o tym, że AOS uniesie głowę spod topora".

Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.