Fot. Agata Grzybowska/Agencja Gazeta

Prof. Maciej Krzakowski: W pierwszej i drugiej linii leczenia raka płuca brakuje bardziej nowoczesnych terapii anty-ALK

Udostępnij:
- Dzięki dodaniu nowych możliwości leczenia zasadniczo nie zmienia się populacja chorych, do których dana terapia jest kierowana. Chorujących nie przybędzie, choć rzeczywiście ci, którzy są zyskają nowe opcje leczenia - mówi prof. Maciej Krzakowski, konsultant krajowy w dziedzinie onkologii klinicznej.
O czym można powiedzieć, że jest postępem w leczeniu raka płuca i dzięki jakim terapiom?
- Niewątpliwym postępem w leczeniu chorych na zaawansowanego niedrobnokomórkowego raka płuca jest wprowadzenie immunoterapii zarówno w pierwszej jak i kolejnych liniach. Dzięki niej chorujący żyją nie tylko dłużej, ale i lepiej. Co to oznacza? Leczenie skutkuje mniejszą liczbą działań niepożądanych, co w efekcie przekłada się na lepszą jakość życia. Postęp byłby tym większy, jeśli leki, czyli inhibitory punktów kontrolnych reakcji immunologicznej udałoby się połączyć z metodami leczenia miejscowego, czyli stosowanego jeszcze przed etapem choroby uogólnionej. Dlaczego to takie ważne? Ponieważ wówczas wyleczenie byłoby udziałem większej liczby chorych. Najbardziej brakuje właśnie udowodnienia roli immunoterapii w leczeniu uzupełniającym po resekcji raka płuca. Pomimo wykonania radykalnej operacji u znacznej części chorych dochodzi do nawrotów nowotworu. Obecnie stosowana uzupełniająca chemioterapia w stosunkowo niewielkim stopniu zwiększa szansę wyleczenia.

Czy wszystkie grupy chorujących na raka płuca mają równy dostęp do leczenia? Czego brakuje?
- Jeżeli chodzi o pierwszą linię leczenia brakuje bardzo niewiele, bo jedynie terapii adresowanej do chorych z mutacją w genie BRAF, którzy powinni otrzymywać dwa leki (anty-BRAF i anty-MEK) w skojarzeniu. Ta grupa chorych nie jest duża, bo liczy około 1 procenta populacji wszystkich chorujących na gruczołowego raka płuca, co oznacza, że chodzi o kilkadziesiąt nowych zachorowań rocznie. Leczenie ukierunkowane anty-BRAF/MEK ma większą skuteczność niż tradycyjna chemioterapia. Poza tym istnieje w Polsce dostęp do terapii zarówno immunologicznych z określonymi wskazaniami jak i celowanych molekularnie. Druga linia leczenia jeżeli chodzi o immunoterapię również pozostaje zabezpieczona. Poza nią jest dostępna opcja leczenia antyangiogennego. Brakuje jednak zarówno w pierwszej jak i drugiej linii leczenia bardziej nowoczesnych terapii tzw. anty-ALK. Obecny w aktualnym programie lekowym kryzotynib nie jest najbardziej wartościowym lekiem dla tej grupy chorych, która liczy około 4 procent wszystkich chorujących na gruczołowego raka płuca. Dlatego warto byłoby tutaj dysponować skuteczniejszym leczeniem. Oczywiście to, że właśnie kryzotynib znajduje się w programie lekowym wynika z chronologii pojawiania się dowodów naukowych (wyników badań) wskazujących na zasadność tego leczenia.

Czy stać nas na nowoczesne leczenie raka płuca w grupie chorujących z mutacją ALK?
- Dzięki dodaniu nowych możliwości leczenia zasadniczo nie zmienia się populacja chorych, do których dana terapia jest kierowana. Co to oznacza? Chorujących nie przybędzie, choć rzeczywiście ci, którzy są zyskają nowe opcje leczenia. Oczywiście te nowe sposoby mogą być droższe, ale to już jest obszar do negocjacji finansowych w obszarze tzw. podziału ryzyka między firmą farmaceutyczną a płatnikiem. Te mechanizmy mogą obniżyć cenę leków. Ale pomimo to zawsze warto zabezpieczyć kontrolę nad wydatkami poprzez na przykład podpisywanie umów na daną terapię z ośrodkami, które rzeczywiście potrafią ją realizować. Chodziłoby więc o umożliwienie leczenia nowymi lekami tym, którzy posiadają dobre zaplecze diagnostyczne oraz mają w ofercie wszystkie opcje leczenia. Bardzo źle się dzieje, jeśli dany ośrodek kontraktuje jedynie immunoterapię bądź leczenie ukierunkowane molekularnie. Podobna sytuacja miała miejsce w przypadku programu lekowego dla chorych na czerniaki. Dobrze, że zostało to uporządkowane, ale jeszcze niedawno ośrodków, które stosowały w czerniaku immunoterapię było dwukrotnie więcej niż tych, które prowadziły terapię anty-BRAF, a są to przecież metody komplementarne.

Jak zmieniło się leczenie dzięki poznaniu mechanizmów molekularnych i dostępie do terapii celowanych?
- Leczenie uległo rzeczywiście zmianie. Kiedyś do wyboru była opcja tzw. zerojedynkowa, czyli możliwość zastosowania jedynie chemioterapii lub wyłącznie postępowania objawowego. Obecnie przynajmniej w niektórych typach histologicznych raka płuca tych opcji postępowania jest więcej. Oznacza to możliwość wyboru w zależności od charakterystyki molekularnej, wieku chorych, czy chorób współistniejących.

Jakie to ma znacznie dla chorych?
- Chorujący na niedrobnokomórkowego raka płuca poddawani paliatywnej chemioterapii żyją 10-12 miesięcy. Chorzy otrzymujący sekwencyjne leczenie anty-EGFR żyją średnio dwa – trzy lata.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.