Marek Misiurewicz

Subtelne metody nacisku

Udostępnij:
– Dyskusja o skutecznym rozliczaniem z doskonalenia zawodowego lekarzy jest permanentna. Bez względu na to, że przepisy co jakiś czas są modyfikowane, w żadnej z kolejnych nowelizacji ustawodawca nie zdecydował się na wprowadzenie sankcji za niespełnianie tego fundamentalnego obowiązku. W efekcie przedkładanie dowodów doskonalenia zawodowego jest dobrowolne – stwierdza Roman Danielewicz. 
Tekst Romana Danielewicza, transplantologa, byłego dyrektora Departamentu Nauki i Szkolnictwa Wyższego w Ministerstwie Zdrowia:
Odwieczna dyskusja dotyczy przede wszystkim kwestii odpowiedzialności i linia podziału opinii jest dość oczywista. Z jednej strony znajdują się zwolennicy karania, z drugiej osoby przekonane, że problem należy uregulować rozwiązaniami nierepresyjnymi. Ja stoję po tej drugiej stronie. Dlaczego? Bo z moich doświadczeń wynika, że lekarze, poza nielicznymi wyjątkami, i tak zawsze doskonalą się zawodowo. Spełnianie obowiązku zapisanego w ustawie czy KEL jest naturalną częścią wykonywania zawodu. Lekarze się kształcą, zdobywają specjalizacje, odbywają kursy. Uznawanych za doskonalenie zawodowe form kształcenia jest naprawdę dużo, więc każdy może znaleźć coś odpowiadającego jego upodobaniom i aspiracjom. Zaznaczam jednak, że na mój pogląd może wpływać wieloletni związek ze środowiskiem akademickim. Nie wykluczam, że perspektywa lekarzy pracujących w małych, lokalnych placówkach medycznych jest inna. W moim otoczeniu trudno znaleźć osobę, która by swojej ścieżki zawodowej nie budowała, opierając się na zdobywaniu kolejnych specjalizacji, bez doktoratu i kolejnych stopni naukowych albo przynajmniej pisania prac naukowych i odbywania kursów doskonalących niezależnie od programu specjalizacji. Zatem przede wszystkim zajmujemy się tym, by przyzwoicie, uczciwie i nowocześnie swój zawód uprawiać, niekoniecznie myśląc, czy dostajemy za to punkty. Dlatego karanie za ich nieudokumentowanie wydaje mi się niepotrzebne.

Obowiązek trzeba jednak jakoś egzekwować. Ponieważ przepisy prawa kompetencje w tym zakresie powierzają samorządowi zawodowemu, rola prawodawcy w tej kwestii mogłaby być najwyżej nieformalna, miękka, i polegać np. na pieczołowitym wywiązywaniu się z (także zapisanego w ustawie) obowiązku ułatwiania lekarzowi doskonalenia zawodowego. Ten obowiązek można przecież wypełniać, korzystając z szerokiego wachlarza możliwości, między innymi dofinansowując czy wręcz organizując kursy.

Trwa dyskusja, czy w konkursach na stanowiska kierownicze w ochronie zdrowia, jeśli startują w nich lekarze, nie brać pod uwagę rozliczenia ze zdobytych punktów edukacyjnych. W tej sytuacji moim zdaniem nic nie stoi na przeszkodzie, by to robić, zwłaszcza że zgodnie z przepisami w komisjach pracują przedstawiciele izb lekarskich, którzy mogliby tego dopilnować.

Tekst opublikowano w Miesięczniku Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie „Puls” 4/2023.

Przeczytaj także: „Punkty edukacyjne – fakty”.

 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.