Archiwum

Wojsko jest potrzebne, ale nie do kontrolowania liczby łóżek

Udostępnij:
– Chcą patrzeć nam na ręce i sprawdzać, czy mówimy prawdę. Kontrolowanie przez żołnierzy, czy nie ukrywamy wolnych łóżek, odczytujemy jako swego rodzaju nadzór komisaryczny – oceniła dr Grażyna Cholewińska, ordynator oddziału w Wojewódzkim Szpitalu Zakaźnym w Warszawie i mazowiecki konsultant wojewódzki w dziedzinie chorób zakaźnych.
– Wojsko jest potrzebne, ale nie do kontrolowania nas – stwierdziła dr Cholewińska w TVN24. Wskazała, że żołnierze mogliby pomóc przy transporcie chorych. – Przydaliby się, by dźwignąć z łóżka ważącego 130 kg pacjenta, którego trzeba przewieźć na badanie RTG. Bardzo chętnie skorzystalibyśmy z takiego wparcia – podkreśliła.

Grażyna Cholewińska uważa, że w kraju nikt nie zarządza sytuacją kryzysową.

– My, w ochronie zdrowia, przestaliśmy już rozumieć działania rządzących. Na początku września zapowiadało się, że współpraca z ministrem zdrowia Adamem Niedzielskim będzie dobra – niestety, odszedł na drugi plan, inicjatywę przejął premier. Jednocześnie szpital tymczasowy na Stadionie Narodowym jest dowodzony przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, a w pandemię włączyło się wojsko, które będzie kontrolować szpitalnictwo. Powstaje pytanie, kto naprawdę w naszym kraju zarządza sytuacją kryzysową – podsumowała Cholewińska.

Przeczytaj także: „Dr Cholewińska: Nie wyciągnęliśmy wniosków z poprzednich epidemii”, „Terytorialsi liczą łóżka szpitalne” i „A co, gdyby prof. Flisiak był ministrem zdrowia?”.

Zachęcamy do polubienia profilu „Menedżera Zdrowia” na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania kont na Twitterze i LinkedInie: www.twitter.com/MenedzerZdrowia i www.linkedin.com/MenedzerZdrowia.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.