Andrzej Jacyna: Rozważmy połączenie NFZ z ZUS. Przynajmniej w części

Udostępnij:
Czy NFZ musi się roztopić w strukturach Ministerstwa Zdrowia i wojewodów? Wcale nie. Andrzej Jacyna, pełniący obowiązki prezesa NFZ, w rozmowie z nami przedstawia inne rozwiązanie. - Rozważmy połączenie NFZ z ZUS. Przynajmniej w części. To ma sens – przekonuje.
Andrzej Jacyna opowiada się także przeciw systemowi wyłącznie budżetowemu na rzecz budowy systemu ubezpieczeniowo-budżetowego.

Poniżej fragmenty wywiadu Andrzeja Jacyny.

Podczas konferencji „Priorytety w Ochronie Zdrowia 2017” podjął się pan zadania przekonania premiera Morawieckiego, że nakłady ponoszone na ochronę zdrowia to inwestycja, nie koszt. Jak ten dialog się układa?
- Rozmowy trwają. Sądzę, że odpowiedzią na te pytania są programy opieki koordynowanej w kardiologii czy endoprotezoplastyce. Spodziewam się, że efekty tych programów przyniosą wymierne korzyści, które przekonają co do zasady, że warto w ochronę zdrowia inwestować. Przy stosunkowo niewielkich nakładach możemy w dłuższej perspektywie uzyskać spore korzyści, również finansowe.

Pytamy, bo w rozmowie z „Menedżerem Zdrowia” były minister Wojciech Maksymowicz zdradził nam, że spotykał się z ówczesnym ministrem finansów regularnie w cztery oczy, gdzie wykładali sobie wzajemnie swoje racje.
- Na marginesie - warto przypomnieć, że to premier Balcerowicz był właśnie tym, który dwukrotnie nie tylko nie podwyższył, ale po prostu obniżył nakłady na zdrowie, więc metoda spotkań bezpośrednich trochę zawiodła…

My chcielibyśmy przekonać nieco inaczej - mianowicie faktami. Spójrzmy na kolejki do endoprotezoplastyki. Panuje przekonanie, że niedofinansowanie świadczeń sprzyja bieżącym oszczędnościom. Tymczasem my płacimy - i to sporo - już za sam fakt, że kolejki istnieją. Tyle, że nikt nie bierze pod uwagę tego, że stanie w kolejce przynosi budżetowi wymierne straty. Budżet musi pokryć koszty wizyt kontrolnych, częściowo zaopatrzenia w wyroby medyczne, zwolnień lekarskich, rent. To gigantyczne sumy. Zamierzamy wyłożyć konkretne środki na skrócenie kolejek. Płacić będziemy za kompleksową opieką, w tym za przywrócenie pacjenta do zdrowia. I właśnie w ten sposób będziemy się starać przekonać do zwiększenia nakładów na ochronę zdrowia, które znacząco obniżają koszty budżetu państwa np. w ZUS (dotacje budżetu).

To kwestia „długiego marszu”. Tymczasem ochrona zdrowia potrzebuje pieniędzy już teraz, zaraz.
- To prawda. Tym bardziej, że największym wyzwaniem stojącym przed nami są zmiany demograficzne. Pacjentów będzie coraz więcej. Wyż powojenny już wnosi większe zapotrzebowanie na świadczenia. Mimo znaczących wzrostów ilości kupowanych świadczeń, wciąż pojawiają się problemy z zaspokojeniem wszystkich potrzeb. Liczymy, że reforma systemu finansowania zapewni wzrost nakładów na służbę zdrowia. Już dziś podejmujemy pewne działania, które wzmacniają i poprawiają dostęp w niektórych zakresach świadczeń.

To potrwa. Tymczasem trzeba przeżyć rok 2017. NFZ myśli nawet o zaciągnięciu kredytu.
- Rzeczywiście, pojawił się gdzieś taki pomysł. Nie uzyskał jednak poparcia. Rozmawiamy ze szpitalami, słuchamy ich głosów. Nie chcemy, żeby szpitale się zadłużały. To jest ze szkodą dla pacjentów, przekłada się chociażby na dłuższe kolejki. To nie ma sensu, dlatego uważamy, że szpitale powinny otrzymać więcej pieniędzy aby móc pokryć wzrost płacy minimalnej. Jednym z projektów jest plan podniesienia o 2 zł wyceny punktu od września tego roku. Obecnie wynosi ona w szpitalnictwie 52 zł. To oznacza, że kwota przekazywana na leczenie szpitalne wzrosłaby o ok. 4 proc.

Skąd na to pieniądze? Jednym ze źródeł miałby być zwiększone dochody ze składki zdrowotnej. Przyglądamy się jak będzie wyglądać spływ składki w kolejnych miesiącach tego roku. Innym źródłem mogłyby być środki niewykorzystane w roku ubiegłym , przy czym sytuacja będzie jasna dopiero po ostatecznym rozliczeniu umów za 2016 r.

Jak dotychczas przepadł też inny pomysł z wyborów: budżetowy system finansowania służby zdrowia. Jednolitego podatku nie będzie, składka pozostanie – przynajmniej na razie. I bardzo prawdopodobne, że przed wyborami rząd nie zdobędzie się na tak fundamentalną reformę, a po wyborach – koncepcja ulegnie zmianie.
- Jestem zwolennikiem tego, by w Polsce obowiązywał system mieszany budżetowo – ubezpieczeniowy. Pieniądze na zdrowie byłyby gwarantowane na obecnym poziomie – składką, co nie wykluczałoby dopłat z budżetu czy innych źródeł. Sądzę też, że za takim modelem nadążać powinien projekt likwidacji NFZ.

Czy to jeszcze nie jest przesądzone? Wydawało się, że wszystko już jasne: centrala NFZ stanie się największym departamentem Ministerstwa Zdrowia, oddziały wojewódzkie przejdą w gestię wojewodów, zmienią się tylko szyldy.
- Nie znamy jeszcze szczegółów tych rozwiązań. Z uwagą przyglądamy się wszystkim pomysłom, które się pojawiają. Jest między innymi taki pomysł, by cześć obecnego NFZ połączyć z częścią ZUS. To ma sens, bo w jednym ręku znalazłyby się środki na leczenie i wypłatę zasiłków czy pokrywanie kosztów zwolnień lekarskich i kompleksową rehabilitację leczniczą społeczną i zawodową. To sprzyjałoby podejmowaniu racjonalnych decyzji, takich jakich trzeba w wypadku endoprotez, o czym mówiliśmy na początku rozmowy.

Rozmawiali: Marta Koblańska i Bartłomiej Leśniewski

Wywiad pochodzi z „Menedżera Zdrowia” numer 1/2017

Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia/ i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.