Likwidacja NFZ na skróty: centrala zniknie, oddziały jakoś przetrwają

Udostępnij:
Resort coraz mocniej ponaglany jest i przez opinię publiczną, i przez premiera, do przyspieszenia likwidacji funduszu. Nie ma czasu na gruntowną rewolucję, a my: z grubsza już wiemy co pozostanie z funduszu za rok, a co za lat trzy.
Eksperci są zgodni co do jednego: największe zmiany czekają nas gdy chodzi o centralę funduszu, a reszta skończy się jedynie "przeszyldowaniem" obecnie funkcjonujących agend. Co jest paradoksem: wprowadzanie takiego porządku organizacyjnego zapoczątkowało PO, PiS – tylko dokończy.

Grzegorz Ziemniak, partner w Instytucie Zdrowia i Demokracji:

- Gdy przypomnimy sobie pierwsze powyborcze zapowiedzi: zanosiło się na bardzo istotne zmiany. Z biegiem tygodni nowa władza jednak przekonywała się co do tego, że przeprowadzenie tak gruntownych, systemowych zmian, jakie zapowiadano – jest niemożliwe w krótkim czasie. A czas nagli, choćby z powodów politycznych. Plan maksimum z wolna zmienia się w plan minimum.

- Nie będzie zatem warszawskiego, ogólnopolskiego zarządu funduszu. Powstanie z niego departament – powiedzmy, finansowania świadczeń zdrowotnych – w ministerstwie zdrowia. Czy to istotna zmiana? W zasadzie żadna, bo centrala funduszu, od czasów poprzedniego rządu, systematycznie pozbawiana była samodzielności, a jej zadania przejmowało czy to ministerstwo, czy jego agendy – jak AOTMiT. Nowy rząd postawi kropkę nad „i”. Oddziały regionalne pozostaną: ktoś przecież musi dokonywać kontroli, pilnować realizacji zaleceń ministerstwa, księgować. Zmieni się zapewne ich usytuowanie organizacyjne, podlegać będą najprawdopodobniej wojewodzie. Ale zadania – zmienią się niewiele.

Marek Balicki, członek Narodowej Rady Rozwoju, b. wiceminister zdrowia:

- Skończy się najprawdopodobniej na likwidacji warszawskiej „czapy” funduszu, zmiany w oddziałach regionalnych będą mniej rewolucyjne. I przeciw takiemu obrotowi spraw nie miałbym większych zastrzeżeń. NFZ nie funkcjonował i nie funkcjonuje dobrze. Jest wiele rzeczy które trzeba w nim zmienić. A najmniej udanym elementem polskiej ochrony zdrowia była właśnie centrala NFZ, a jej oddziały regionalne funkcjonowały, jak na sytuację w której przyszło im działać, całkiem nieźle. Zorientowała się, że tak jak jest, już poprzednia ekipa rządząca i to ona wpadła na pomysł większego usamodzielnienia oddziałów i zaczęła proces odbierania samodzielności centrali. Pora zmiany dokończyć.

Jerzy Gryglewicz, ekspert Uczelni Łazarskiego:
- Zmiany, jak na krótki czas, który pozostał do ich przeprowadzenia będą dość istotne. Likwidacja funduszu oznaczać będzie jednoznaczne i czytelne podporządkowanie funkcjonowania służby zdrowia jednemu ośrodkowi decyzyjnemu: ministerstwu. To ono samo, lub poprzez podległe sobie agendy, ustalać będzie reguły gry, wyceny, priorytety, całą politykę zdrowotną. To co pozostanie z funduszu to aparat odpowiedzialne za wprowadzenie w życie, nadzór i kontrolę tego, co zostanie ustalone w ministerstwie. Nastąpi więc silna centralizacja decyzji, która z kolei ułatwi osiągnięcie innego celu obecnej ekipy: wzmocnienia podmiotów publicznych.

Opracował Bartłomiej Leśniewski

Przeczytaj także tekst: "Kasa za nadwykonania: czy przepadnie po likwidacji NFZ"
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.