Pozbycie się ordynatorów ze szpitala może poprawić organizację pracy

Udostępnij:
Szpital bez ordynatorów, czy to możliwe? – Ależ tak. I znacznie poprawia organizację pracy – mówi Wojciech Puzyna, prezes Szpitala – Centrum Medyczne „Żelazna” w Warszawie, "Lider Roku 2015" w kategorii "Innowacyjny Szpital". W szpitalu na Żelaznej ordynatorów nie ma już od wielu lat.
Rozmowa z Wojciechem Puzyną, prezesem Szpitala – Centrum Medyczne „Żelazna” w Warszawie. Placówka jest "Liderem Roku 2015 w Ochronie Zdrowia" w kategorii "Innowacyjny Szpital"

Wyobraźmy sobie, że stoi pan w tej chwili przed kamerą telewizyjną i ma tylko 40 sekund na opowiedzenie najważniejszych rzeczy o swoim szpitalu. Co by pan powiedział?

Jeszcze 25 lat temu był to mało popularny w stolicy, jednoprofilowy szpital powiatowy. Przez ćwierćwiecze stał się jednostką, w której rodzi się najwięcej dzieci w Warszawie i na Mazowszu, która wykonuje najbardziej skomplikowane operacje i zabiegi ginekologiczne i wciąż wyprzedza konkurencję na trudnym warszawskim rynku. Wyróżnia nas podmiotowe, partnerskie i przyjazne podejście do pacjenta.

„Wyprzedza konkurencję na warszawskim rynku” – takiego sformułowania pan użył. Aby więc utrzymać się w konwencji języka marketingu: jaki odsetek warszawskiego rynku ma pańska placówka?
Obliczyliśmy, że jest to 22 proc. Rocznie przekłada się to na prawie 7 tys. porodów. Rozmawiamy w połowie grudnia i do tego czasu przyjęliśmy 6,6 tys. porodów. W tym ponad 100 par bliźniąt i dwa razy trojaczki. Leczyliśmy prawie 400 wcześniaków. Ponad 100 pacjentek, w skomplikowanych przypadkach, przyjęliśmy z innych warszawskich i mazowieckich szpitali. Mamy najwyższy, trzeci poziom referencyjny, wspaniały zespół i nowoczesny sprzęt medyczny.

Podobno na Żelaznej nie ma ordynatorów. To kto rządzi na poszczególnych oddziałach?

Ordynatorów nie ma już od wielu lat. Są konsultanci – to ma podkreślić merytoryczny charakter tego stanowiska. Oddziałami zarządzają kierownicy, którymi są położne lub pielęgniarki po przeszkoleniu menedżerskim. Ich zadaniem jest jak najlepsze zorganizowanie pracy oddziału, aby lekarze mogli zajmować się głównie leczeniem – do czego zostali zatrudnieni. To nie jedyna zmiana organizacyjna, którą wprowadziliśmy. Zgodnie z obowiązującym prawem poród fizjologiczny prowadzi położna i u nas taki model się sprawdza. Zespół lekarski jest stale obecny w bloku porodowym, ale do rodzącej wzywany jest jedynie w wypadku komplikacji.

I tak jest również taniej.
To także prawda. Dobra współpraca lekarzy i położnych pozwala nieco ograniczyć koszty – etat położnej kosztuje mniej niż lekarza. My na każdym kroku szukamy oszczędności – gasimy zbędne oświetlenie, optymalizujemy zużycie materiałów medycznych w czasie porodów, zabiegów i operacji – ma być tyle, ile jest niezbędne. Przykłady poszukiwania oszczędności można by mnożyć.

A w przypadkach skomplikowanych, spornych, gdzie między lekarzami ujawniają się różnice zdań w sprawie terapii? Kto decyduje? Jeśli nie ordynator, to może głosowanie?

Zasada kolegialności podejmowania decyzji w swej istocie jest dobra. Ale gdyby nie udało się uzgodnić stanowiska, ostanie słowo należy do głównego konsultanta ds. położnictwa i ginekologii. Jego zadaniem jest optymalizacja terapii i zarządzanie zespołem lekarskim.

Pełny tekst rozmowy z Wojciechem Puzyną ukazał się w ostatnim numerze "Menedżera Zdrowia"
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.