Za "wyprowadzenie" szpitalnych łóżek pielęgniarkom trzeba… podziękować

Udostępnij:
Szpitale zmniejszają liczbę łóżek, tłumacząc to koniecznością wprowadzenia norm zatrudnienia pielęgniarek. Część mediów obarcza pielęgniarki winą. Tymczasem za taką redukcję warto im po prostu podziękować.
Przypomnijmy, że w trakcie protestów i negocjacji pielęgniarki wywalczyły zapis wprowadzający normy zatrudnienia personelu w ich grupie. Minimalny wskaźnik zatrudnienia pielęgniarek w oddziałach o profilu zachowawczym powinien wynosić 0,6 etatu na łóżko, a dla oddziałów o profilu zabiegowym - 0,7 etatu na łóżko.

Spotkało się to z protestami szpitali. – By sprostać normom musimy zwiększyć zatrudnienie. Nie ma to pieniędzy, nie ma też w Polsce tylu pielęgniarek, by normom sprostać – argumentowano.

Z patowej sytuacji znalazło się wyjście. Skoro liczbę pielęgniarek ma być wprost proporcjonalna do liczby łóżek, skoro przy tym niemożliwe jest radykalny wzrost zatrudnienia pielęgniarek – pozostało po prostu zmniejszyć liczbę łóżek. W debacie publicznej pojawiły się tezy, że to źle, pojawiły się też zarzuty wobec pielęgniarek. A jak jest naprawdę? Zapytaliśmy ekspertów.

Jerzy Gryglewicz, ekspert Uczelni Łazarskiego:
- Zamiast obwiniać pielęgniarki powinniśmy im po prostu podziękować. Bo dyrektorzy szpitali dopiero pod presją norm zdecydowali się na ruch, który powinni wykonać już dawno temu. W Polsce w przeliczeniu na liczbę mieszkańców mamy dwa razy więcej szpitalnych łóżek niż w Szwecji. Średni stopień ich obłożenia wynosił 68 proc., co oznacza, że na każde dwa łóżka wykorzystane zgodnie z przeznaczeniem jedno stało puste. Mało tego – zdarzały się oddziały, całe dziedziny medycyny, gdzie obłożenie wynosiło jedynie 30 proc.

I bardzo dobrze, że nareszcie pojawił się impuls, który pozwolił ten niewłaściwy stan rzeczy zmienić.

Jarosław Fedorowski, prezes Polskiej Federacji Szpitali:
- To nie pielęgniarki, a postęp naukowy, technologiczny czy organizacyjny są przyczyną redukcji liczby łóżek szpitalnych. Coraz więcej zabiegów można wykonywać w trybie jednodniowym, są też narzędzia pozwalające na skracanie hospitalizacji. Redukcja łóżek szpitalnych powinna przebiegać w sposób ciągły i tak działo się na całym świecie. Myśmy o tym trochę zapomnieli, zaniedbali. O konieczności dokonania zmian przypomniały nam pielęgniarki, a dyrektorzy szpitali zareagowali właściwie.

Proces redukcji liczby szpitalnych łóżek doprowadzi do uruchomienia kolejnego naturalnego na świecie zmniejszenia liczby oddziałów. Ich jest w Polsce za dużo. Gdy w szpitalach okaże się, że obok siebie funkcjonują oddziały laryngologiczny i okulistyczny, a każdy liczy ledwo kilka łóżek – pojawi się oczywisty pomysł połączenia ich w jeden większy, zabiegowy.

Polska Federacja Szpitali pracuje wraz z rządem i pielęgniarkami nad właściwym wprowadzeniem norm zatrudnienia. W piątek odbyliśmy kolejną rundę rozmów. Zapraszam do lektury komunikatu opublikowanego po spotkaniu. Jest dostępna na stronie: www.pfsz.org/pfsz-o-dzialaniach-dyrektorow-szpitali-celem-racjonalizacji-liczby-i-struktury-lozek-szpitalnych.

Przeczytaj także: "Normy zatrudnienia, czyli pielęgniarki (na 90 proc.) wygrały", "Roman Kolek zapowiedział likwidację 240 szpitalnych łóżek" i "Na Śląsku "wyprowadzono" 731 łóżek szpitalnych".

Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.