"Nasz Bocian" przeprowadził monitoring ośrodków leczenia niepłodności

Udostępnij:
Niedozwolone umowy i gburowatość lekarzy, a także fakt, że w połowie placówek oddaje się pojemnik z nasieniem do rąk personelu, a tylko w części wprowadzono specjalne śluzy, by oddać anonimowo. To tylko niektóre z zarzutów wobec klinik.
Stowarzyszenie przebadało 35 z 42 działających na rynku klinik. O sprawie pisze "Dziennik Gazeta Prawna". Wyniki nie są korzystne dla ośrodków.

Dziennik informuje, że w przypadku dawstwa także nie ma jednolitych zasad. Przy nasieniu kliniki korzystają często z zagranicznych banków. Tym, co zaniepokoiło autorów monitoringu, było to, że pacjenci nie mieli pojęcia, ile przyrodniego rodzeństwa będą miały ich dzieci. Co prawda w Polsce jest ograniczenie: z tego samego materiału może korzystać od 4 do 10 rodzin, ale nie wspominano, że kolejne dzieci mogą rodzić się w innych krajach. Średnio ok. 44 z jednego dawcy.

Kolejnym zastrzeżeniem była dezinformacja, jeśli chodzi o skuteczność leczenia (czyli liczby ciąż w stosunku do liczby wykonywanych zabiegów). Część klinik w ogóle nie podawała danych. Inna chwaliła się na swoich stronach, że ma blisko 90-proc. skuteczność, co fizycznie byłoby niemożliwe. Albo po prostu reklamowała się hasłem: „Mamy najwyższe odsetek ciąż”. Efekt jest taki, że o wyborze kliniki – zdaniem stowarzyszenia Nasz Bocian – decyduje przypadek czy też poczta pantoflowa.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.