Archiwum

Agnieszka Mastalerz-Migas o teleporadach w POZ ►

Udostępnij:
– Ponad 80 proc. pacjentów, którzy korzystali z teleporady w POZ w ostatnich kilku miesiącach, stwierdziło, że są zadowoleni z takiej formy opieki i otrzymali satysfakcjonującą pomoc – mówi doc. Agnieszka Mastalerz-Migas, konsultant krajowy w dziedzinie medycyny rodzinnej i prezes zarządu głównego Polskiego Towarzystwa Medycyny Rodzinnej, komentując tekst „Menedżera Zdrowia” pod tytułem „TelePOZ się nie sprawdza”.
Czy teleporady w podstawowej opiece zdrowotnej to dobre rozwiązanie?



– Teleporada jest dobrą i potrzebną formą kontaktu z lekarzem, tym bardziej podczas pandemii SARS-CoV-2. Służy temu, aby pacjenci czuli się bezpiecznie, a lekarze rodzinni mogli bezpiecznie pomagać chorym – odpowiada doc. Agnieszka Mastalerz-Migas. Ekspertka podkreśla, że ograniczając osobiste wizyty w przychodniach, lekarze nie ograniczają kontaktu z pacjentami, wręcz przeciwnie – starają się zapewnić bezpieczną opiekę jak największej liczbie chorych.

– Korzystanie z teleporad jest szczególnie zasadne w przypadku chorych przewlekle, dla których powodem wizyty jest na przykład kontynuacja leczenia, omówienie wyników badań, uzyskanie zaświadczenia lub skierowania, które było planowane wcześniej. Teleporada pozwala też na ocenę świeżych i ostrych objawów u pacjenta. Jeśli podczas teleporady okaże się, że wizyta w przychodni jest niezbędna, to lekarz powinien ją zaproponować pacjentowi – zapewnia Agnieszka Mastalerz-Migas i podkreśla, że to rozwiązanie funkcjonuje w krajach Europy zachodniej od lat i przyznaje, że w Polsce dopiero się go uczymy.

Dlaczego zatem niektórzy eksperci krytykują teleporady i podstawową opiekę zdrowotną, a także twierdzą, że POZ ogranicza się do udzielania e-porad i wypisywania e-recept, a to powoduje, że chorzy zostają pozostawieni samych sobie?



– Nie zaprzeczam, że incydentalnie popełniane są błędy – w niektórych przychodniach POZ udzielane są wyłącznie teleporady. Podkreślam, że tak nie powinno być. Od początku epidemii propagowane były zalecenia, że teleporady mogą być wstępną częścią opieki na pacjentem, ale w przypadku, kiedy specjalista nie jest w stanie postawić rozpoznania, powinien zaprosić chorego do gabinetu – mówi Agnieszka Mastalerz-Migas w rozmowie z „Menedżerem Zdrowia”. Dodaje, że nie należy generalizować, ponieważ takich przychodni jest zdecydowana mniejszość.

Zwraca też uwagę na coś innego.

– Niestety, od lat mamy do czynienia z narracją, z której wynika, że przyczyną wszystkich problemów w systemie jest POZ. Tak było przed koronawiruesem, tak jest teraz – opisuje.

Agnieszka Mastalerz-Migas przyznaje, że to krzywdzące dla wszystkich lekarzy rodzinnych, którzy codziennie wykonują ciężką pracę.

– Pamiętajmy, że nieprawidłowości zdarzają się w każdej części systemu ochrony zdrowia – i na SOR, i w AOS. Lekarze POZ też mogliby wytykać błędy kolegom pracującym w innych częściach systemu, bo obserwujemy je często, ale w naszym środowisku nie ma mody na krytykowanie kolegów – opisuje doc. Mastalerz-Migas i podkreśla, że krytykanctwo to nie sposób, aby poprawić funkcjonowanie ochrony zdrowia.

Czy dysponujemy danymi z badań satysfakcji pacjentów, na podstawie których można wyciągnąć wnioski, czy chorzy akceptują tę formę konsultacji i są z niej zadowoleni?



– Trwa badanie Narodowego Funduszu Zdrowia i Ministerstwa Zdrowia dotyczące zadowolenia pacjentów korzystających z pomocy w podstawowej opiece zdrowotnej. Jakie są wstępne wyniki? Bardzo optymistyczne. Ponad 80 proc. chorych, którzy korzystali z teleporady w POZ w ostatnich kilku miesiącach, stwierdziło, że są zadowoleni z tej formy opieki i otrzymali satysfakcjonującą pomoc – odpowiada doc. Mastalerz-Migas.

Ekspertka odnosi się też do wypowiedzi dr Lidii Stopyry, ordynator Oddziału Chorób Infekcyjnych i Pediatrii Szpitala im. Żeromskiego w Krakowie i dr. hab. n. med. Cezarego Pakulskiego, kierownika Kliniki Anestezjologii, Intensywnej Terapii i Medycyny Ratunkowej w Pomorskim Uniwersytecie Medycznym w Szczecinie, cytowanych przez „Menedżera Zdrowia” w tekście „TelePOZ się nie sprawdza”.

Dr Stopyra twierdzi, że na jej oddział coraz częściej trafiają dzieci, które są ofiarami telefonicznych porad lekarzy.

– Ostatnio zgłosiła się do nas matka z dzieckiem, które przez tydzień wysoko gorączkowało, a lekarz rodzinny zamiast je zbadać, wystawiał przez telefon recepty na kolejne leki, również na antybiotyki, mimo pogarszania się stanu dziecka. Gdy matka zadzwoniła do niego ponownie z informacją, że temperatura nie ustępuje i zażądała badania, lekarz poinformował ją, że będzie mógł je zbadać dopiero wtedy, kiedy okaże mu ujemny wynik badania na koronawirusa. Tak nie może to funkcjonować – opisuje dr Stopyra.

Z kolei dr n. med. Cezary Pakulski mówi, że od początku czerwca rozpoczął się proces „odmrażania” wszystkiego z wyjątkiem POZ. – Ograniczenie podstawowej opieki zdrowotnej do udzielania e-porad i wypisywania e-recept spowodowało, że chorzy zostali praktycznie pozostawieni sami sobie. Konsekwencją jest to, że szpitalne oddziały ratunkowe po kilku tygodniach względnego spokoju od nadmiaru chorych ponownie pękają w szwach. Liczby zgłaszających się po pomoc przekraczają te z sprzed pandemii, a z punktu widzenia wydajności systemu najgorsze zdecydowanie przed nami – podkreśla dr Pakulski w rozmowie z „Menedżerem Zdrowia”.

Co na to dr hab. Mastalerz-Migas?



Przeczytaj także: „TelePOZ się nie sprawdza”.

Zachęcamy do polubienia profilu „Menedżera Zdrowia” na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania kont na Twitterze i LinkedInie: www.twitter.com/MenedzerZdrowia i www.linkedin.com/MenedzerZdrowia.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.