Agnieszka Sadowska/Agencja Wyborcza.pl

Pomoc uchodźcom z Ukrainy – problemy lekarzy rodzinnych ►

Udostępnij:
Jakie kłopoty mają pacjenci z Ukrainy w gabinetach podstawowej opieki zdrowotnej, co jest problemem dla lekarzy rodzinnych w pomocy imigrantom? O tym wszystkim mówi w „Menedżerze Zdrowia” Joanna Zabielska-Cieciuch, lekarka rodzinna z Białegostoku i przedstawicielka Porozumienia Zielonogórskiego.
Leki
Joanna Zabielska-Cieciuch zaczyna od opisu tego, co działo się w przychodniach w pierwszych dniach po ataku Rosji na Ukrainę.

– Problemem była refundacja. Uchodźcy na ogół nie mieli za co wykupić lekarstw pełnopłatnych. Wypisywaliśmy więc recepty, bojąc się, że za pięć, sześć lat Narodowy Fundusz Zdrowia zażąda zwrotu kosztów zaordynowanych leków. I nadal się tego obawiamy – mówi ekspertka, podkreślając, że lekarze podstawowej opieki zdrowotnej mają pretensje do Ministerstwa Zdrowia i Narodowego Funduszu Zdrowia o zamieszanie z refundacją.

Język i dokumentacja medyczna
Lekarka zwraca uwagę też na kłopoty z porozumiewaniem się i czytaniem dokumentacji, jakie mają w szczególności młodsi medycy, nieznający języka rosyjskiego, który ułatwia kontakt po ukraińsku.

– Uchodźcy zwykle nie posiadają przy sobie dokumentów, w których zapisana byłaby ich historia leczenia. Nie wiemy, na co chorują, jakie mieli wyniki badań, jakie lekarstwa przyjmowali. Jeśli już mają dokumentację, to problemem jest w ogóle jej odczytanie – mówi.

Jak zatem młodzi mają przeczytać dokumenty w języku ukraińskim?

– Część używa aplikacji do tłumaczenia, „bawi się” w detektywów, próbując rozszyfrować, jakie leki przyjmowali pacjenci z Ukrainy – bo ci nie pamiętają ich nazwy, a uciekając w pośpiechu z domu, nie zabrali opakowania. Te czynności zajmują mnóstwo czasu, ale są pomocne – wyjaśnia Zabielska-Cieciuch.

Szczepienia
Lekarka mówi też o szczepionkach.

– Można mieć pewność, że wśród uchodźców pojawią się przypadki zachorowań na odrę i polio. Jesienią 2021 r. były ogniska polio za naszą wschodnią granicą. W ostatnich kilku latach wyszczepialność na Ukrainie – za sprawą rosyjskich trolli rozpowszechniających fake newsy i straszących, że dzieciom wstrzykuje się coś strasznego – zmniejszyła się aż o 30 proc. Często słyszymy, że dzieci w ogóle nie były szczepione – ostatnio to usłyszałam od matki sześciomiesięcznego dziecka. W Polsce jest ponad milion dzieci z Ukrainy i nie wiemy, jaki jest ich stan wyszczepienia. Co gorsza, bywa, że w ich książeczkach szczepień zapisana jest informacja o iniekcjach, a mamy przyznają, że to jest fikcja, bo ich syn lub córka nigdy nie były szczepione – opisuje Zabielska-Cieciuch, sugerując, aby podczas szczerej rozmowy dopytać pacjentów z Ukrainy o szczepienia.

Położna
Specjalistka zwraca też uwagę na kłopoty położnych środowiskowych w podstawowej opiece zdrowotnej.

– Zgłaszają się do nich Ukrainki, które urodziły dzieci w naszym kraju. Położne nie mają możliwości rozliczenia opieki nad nimi inaczej niż jako jednorazowe wizyty u pacjenta spoza listy kobiet, które zadeklarowały się jako ich pacjentki. A taka wizyta jest wyceniona na 13 zł. To zbyt mało za ogrom pracy, jaki wykonuje położna – przyznaje Joanna Zabielska-Cieciuch, krytykując przy tym płatnika.

Wypowiedź ekspertki do obejrzenia w całości poniżej.



 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.