Co ma wspólnego łagodzenie bólu i zamykanie porodówek?

Udostępnij:
Okazuje się, że wiele. Lekarze i szpitale zaczynają obawiać się przepisów, które wejdą w życie w sierpniu 2016 roku. Mowa o rozporządzeniu ministra zdrowia. Daje ono każdej kobiecie prawo do znieczulenia na życzenie, ale... nie daje wystarczającej liczby anestezjologów na oddziałach.
Problem ze znieczuleniami rozbija się - między innymi - o to liczbę anestezjologów w szpitalach. Tych brakuje, a rozporządzenie wskazuje, że jeśli anestezjolog będzie znieczulał rodzącą, nie może w tym czasie zajmować się żadnym innym pacjentem. O sprawie informuje "Rzeczpospolita".

- Musi nadzorować rodzącą i nie wolno mu wykonywać innych świadczeń. A jeśli będzie sam w szpitalu na nocnym dyżurze, pomagając np. przy cięciu cesarskim, jego dostępność może być znacznie ograniczona. Za zaniedbania organizacyjne, faktycznie ograniczające prawo do łagodzenia bólu i przekładające się na cierpienie, pacjentki mogą pozywać placówki medyczne – zauważa Oskar Luty, adwokat z kancelarii "DFL Lega" w rozmowie z dziennikiem.

Mieczysław Szatanek, ordynator ginekologii i położnictwa w Radomskim Szpitalu Specjalistycznym pyta: – Utopią jest myśleć, że każda pacjentka skorzysta z uśmierzenia bólu. Jeden anestezjolog może znieczulać tylko na jednej sali operacyjnej. Skąd wziąć ich więcej?

Jego zdaniem rozporządzenie doprowadzi do zamykania porodówek. – Bo zarządzający szpitalami będą się bali narażać na koszty i procesy sądowe – dodaje Mieczysław Szatanek
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.