Krzysztof Bukiel o podobieństwach miedzy ministrami zdrowia

Udostępnij:
- Obecny minister zdrowia okazał się podobny w metodzie naprawiania systemu do swojego poprzednika z PO. Zamiast doprowadzić do tego, aby system stał się wydolny i bezkolejkowy dla każdego pacjenta, tworzy enklawy pozornej normalności – pisze Krzysztof Bukiel w felietonie dla „Menedżera Zdrowia”
Felieton Krzysztofa Bukiela:
Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy otrzymał właśnie do zaopiniowania projekty trzech „koszykowych” rozporządzeń Ministra Zdrowia. Pierwszy dotyczy lecznictwa szpitalnego, drugi – rehabilitacji, trzeci – AOS. W sumie opisują one „opiekę kompleksową po zawale mięśnia sercowego”, składającą się z tych trzech elementów. W rzeczywistości nie jest to żadne rozszerzenie koszyka świadczeń gwarantowanych, ale nowy „produkt zakupowy” NFZ w postaci kompletu trzech świadczeń, dotychczas kupowanych odrębnie. Ten sposób kontraktowania ma być przejawem nowatorskiego podejścia obecnego rządu do funkcjonowania służby zdrowia, skutkującego tym, że leczenie chorych będzie teraz kompleksowe, a nie jak dotychczas pofragmentowane. Ciekawe jest uzasadnienie do tych rozporządzeń, bo zawiera ono parę stwierdzeń, które podważają oficjalny przekaz ministra zdrowia i rządu.

Pierwsze dotyczy faktycznych przyczyn braku koordynowanej opieki zdrowotnej (KOZ) w obecnym systemie. Oficjalnie – wg ministra i rządu – przyczyną tą jest urynkowienie ochrony zdrowia, działanie podmiotów leczniczych dla zysku i rezygnacja państwa z zajmowania się lecznictwem. Pacjenci nie są leczeni kompleksowo, bo podmioty lecznicze nie martwią się o chorego, dbając tylko o swój „biznes”. Dlatego państwo musi wprowadzić nowy „produkt”: koordynowaną opiekę zdrowotną, zmuszając w ten sposób lekarzy do całościowego spojrzenia na pacjenta.

W uzasadnieniu do rozporządzenia napisano jednak co innego: brak kompleksowej opieki bierze się stąd, że niektóre świadczenia składające się na nią są niedostępne, bo „czas realizacji świadczeń jest zbyt długi” (w przypadku chorych po zawale serca chodzi o rehabilitację i porady kardiologiczne w ramach AOS). Wszyscy wiemy, że przyczyną zbyt długiego oczekiwania na świadczenia, co utrudnia lub uniemożliwia dostęp do nich, jest przede wszystkim ich administracyjne limitowanie, wynikające ze zbyt niskich nakładów na lecznictwo. W uzasadnieniu przyznano zatem, że prawdziwą przyczyną braku kompleksowej opieki zdrowotnej jest brak środków. Gdyby było ich więcej, to dostępność świadczeń byłaby odpowiednia i nie byłoby potrzeby wprowadzania KOZ.

Rząd nie przewiduje jednak zwiększenia nakładów na lecznictwo. Jeśli zatem po wprowadzeniu „opieki kompleksowej po zawale serca” chorzy nią objęci dostaną się na rehabilitację i do specjalisty kardiologa – bez kolejki (zgodnie z definicją nowego „produktu”), będzie to znaczyło, że „wypchnęli” oni z kolejki innych chorych, nieobjętych tą opieką, którzy teraz będą czekać na leczenie jeszcze dłużej, bo w ramach tego samego co dotychczas limitu świadczeń. Istota działania tak rozumianej KOZ będzie zatem podobna do działania „pakietu onkologicznego” – powstanie kolejna grupa chorych uprzywilejowanych (kosztem pozostałych) w dostępie do wybranych deficytowych i limitowanych świadczeń zdrowotnych. Obecny minister zdrowia okazał się zatem bliźniaczo podobny w metodzie naprawiania systemu publicznej ochrony zdrowia do swojego poprzednika z PO: zamiast doprowadzić do tego, aby system stał się wydolny i „bezkolejkowy” dla każdego pacjenta i w każdej dziedzinie medycyny, tworzy enklawy pozornej normalności. Musi tylko uważać, aby liczba uprzywilejowanych nie była zbyt duża, bo wtedy nawet dla nich zabraknie deficytowych świadczeń i cały eksperyment na nic.

W uzasadnieniu do wspomnianych rozporządzeń znalazło się jeszcze jedno ciekawe stwierdzenie. Zauważono, że aby wprowadzić „opiekę kompleksową po zawale mięśnia sercowego” będącą w istocie nowym „produktem zakupowym” NFZ, należy zmienić aż trzy rozporządzenia. Innego sposobu nie ma. Czyż nie jest to dowód na głębokie, a nawet nadmierne zaangażowanie państwa w funkcjonowanie publicznej ochrony zdrowia? Jak ten fakt pogodzić z głoszoną oficjalnie tezą, że „państwo wycofało się z ochrony zdrowia”, oddając ją mechanizmom rynkowym?

Krzysztof Bukiel


Felieton pochodzi z „Menedżera Zdrowia" numer 9/2016.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.