Sławomir Kamiński /Agencja Gazeta

Małecka-Libera: Szpitale prywatne wprowadziły konkurencję i poprawiły jakość usług

Udostępnij:
- Powinniśmy tak zmienić system opieki zdrowotnej, by obszary publiczny i prywatny sektora ochrony zdrowia, ze sobą współpracowały. Mocno podkreślam, że w systemie powinny obowiązywać równe prawa i obowiązki dla wszystkich podmiotów, które pozyskują publiczne pieniądze - wyjaśnia Beata Małecka-Libera, posłanka Platformy Obywatelskiej i wiceprzewodnicząca sejmowej Komisji Zdrowia.
Małecka-Libera o sektorze prywatnym rozmawia z "Dziennikiem Gazetą Prawną".

Co w tej chwili najbardziej przeszkadza prywatnym szpitalom? - Nie finanse, nie brak kadry, a postrzeganie ich na rynku – przez system, przez polityków, przez kolejne rządy, przez tych, którzy decydują, jaką rolę w systemie wyznacza się dla szpitala prywatnego - wyjaśnia Beata Małecka-Libera, posłanka Platformy Obywatelskiej i wiceszefowa Komisji Zdrowia.

- Pacjent czasem nawet nie wie, czy placówka jest prywatna czy państwowa i to go nie obchodzi. On pójdzie tam, gdzie usługa jest najlepsza - przyznaje Małecka-Libera w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną".

Małecka-Libera przyznaje, że szpitale prywatne wprowadziły konkurencję, innowację i poprawiły jakość usług.

Dlaczego się ich boimy?

- Powinniśmy tak zmienić system opieki zdrowotnej, by te dwa obszary, publiczny i prywatny, ze sobą współpracowały. Mocno podkreślam, że w systemie powinny obowiązywać równe prawa i obowiązki dla wszystkich podmiotów, które pozyskują publiczne pieniądze - odpowiada ekspertka.

A kiedy PO odzyska władzę, zrobimy wszystko, aby zakaz prywatyzacji szpitali przestał obowiązywać
- Nieważne, czy szpital jest prywatny, czy publiczny. Ważne, aby chorych leczył. Powinniśmy wykorzystywać wszystkie zasoby systemu, niezależnie od formy własności - przyznał profesor Tomasz Grodzki, "minister zdrowia" w Gabinecie Cieni Platformy Obywatelskiej, w listopadzie 2017 r., w rozmowie z "Menedżerem Zdrowia"

- Przy założeniu, ze nie ma idealnego systemu ochrony zdrowia, za pewnik można przyjąć, że są systemy, które są sprawniejsze od naszego obecnego. Nasz system to relikt socjalizmu funkcjonujący w kapitalistycznej Polsce. W naszej służbie zdrowia „produkt” jest reglamentowany, a jego cena jest ustalana odgórnie, przez rząd i niekoniecznie przystaje do realnych kosztów jednej, czy drugiej procedury medycznej. To błąd. Konieczne jest uwolnienie służby zdrowia od tego odium socjalizmu. PiS ma socjalistyczne poglądy. Twierdzi, że wszystko, co państwowe jest lepsze. A w rzeczywistości jest odwrotnie - przyznał prof. Grodzki. I przytoczył słowa Denga Xiaopinga.

- Powiedział, że – cytuję – nieważne, czy kot jest czarny, czy biały, ważne, aby łowił myszy. Xiaoping wprowadził w Chinach gospodarkę wolnorynkową. To spowodowało boom ekonomiczny, który trwa do dzisiaj. Przenosząc znaczenia powiedzenia i przykład Chin na grunt naszej służby zdrowia, trzeba sobie powiedzieć wprost: wprowadzenie zasad gospodarki wolnorynkowej w ochronie zdrowia spowodowałoby poprawę sytuacji. Mamy infrastrukturę, sprzęt, kadry i budżet takie, jakie mamy, należy to wykorzystać optymalnie. W tej chwili, z jednej strony pensje w systemie ochrony zdrowia są żałośnie niskie, z drugiej strony, kiedy odwiedzam szpitale, widzę ekstremalnie drogi sprzęt, który jest wykorzystany raz w miesiącu. Taki sprzęt powinien pracować dziesięć razy dziennie! Konieczna jest racjonalizacja tego obciążenia. Krótko mówiąc, musimy maksymalnie wykorzystać możliwości systemu. Trzeba działać racjonalnie i wykorzystać wszystkie sektory rynku, także ten prywatny. Wydaje się, że działania proponowane przez PiS w systemie ochrony zdrowia nie są rozsądne i niepotrzebnie nacechowane emocjami - wyjaśnił Grodzki.

O jakich zasadach wolnorynkowych powiedział polityk?

- W mojej ocenie, zakaz prywatyzacji szpitali i uniemożliwienie ich komercjalizacji poprzez przekształcenie w spółkę, nie są właściwe. Kiedy Platforma Obywatelska odzyska władzę, zrobimy wszystko, aby wspomniane zakazy przestały obowiązywać. Dlaczego? Powinniśmy wykorzystywać zasoby systemu, niezależnie od formy własności, i porównując do przysłowia - niezależnie od koloru futra kota. Pacjent nie musi wiedzieć, czy jest w szpitalu prywatnym, czy państwowym. Ma otrzymać dobrą jakościowo i znośną terminowo usługę. Taki jest cel. Do tego powinien dążyć rząd, a robi coś odwrotnego. Wprowadził sieć szpitali, która doprowadza do odcięcia niemal całkowicie sektora prywatnego. Sektor prywatny jest, w mojej ocenie, nieodłączną częścią nowoczesnego systemu ochrony zdrowia i powinien być traktowany równorzędnie z systemem publicznym, czyli mieć prawo również do podpisywania kontraktów z NFZ, czy z alternatywnym ubezpieczycielem. Jest jednak jeden warunek. Równe prawa oznaczają równe obowiązki. Nie ma co ukrywać, że niektóre jednostki sektora prywatnego „spijały śmietankę” kontraktują tylko procedury wysokoopłacalne, a procedury nieopłacalne – jak leczenie stopy cukrzycowej, czy przewlekłego zapalenie trzustki - były „spychane” do sektora publicznego. Konieczne byłoby wprowadzenie zasady: dostajesz kontrakt, ale jeżeli odsyłasz pacjentów z „przewlekłą trzustką” do szpitala publicznego to… kontrakt tracisz.

Prof. Grodzki przyznał, że, poza zakazem prywatyzacji, zakaz prywatyzacji szpitali i uniemożliwienie ich komercjalizacji poprzez przekształcenie w spółkę, Platforma Obywatelska chce zdemonopolizowania rynku ubezpieczeń.

Przeczytaj także: "Prof. Tomasz Grodzki: Kiedy PO odzyska władzę, zrobimy wszystko, aby zakaz prywatyzacji szpitali przestał obowiązywać".

Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania kont na Twitterze i LinkedInie: www.twitter.com/MenedzerZdrowia i www.linkedin.com/MenedzerZdrowia.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.