Prof. Tomasz Grodzki: Na zdrowie mogłoby być 30 mld zł więcej

Udostępnij:
- Roczne nakłady na zdrowie mogłyby być o 30 mld zł wyższe, gdyby w całości przeznaczyć na ten cel wpływy z podatku akcyzowego od wyrobów alkoholowych i tytoniowych. Tymczasem przyszłoroczny budżet, choć zakłada wyższe wydatki na ochronę zdrowia, to wpływy z używek zasilają po trochu wszystko zamiast jednoznacznego wskazania, że beneficjentem powinno być zdrowie – mówi prof. Tomasz Grodzki, minister zdrowia w Gabinecie Cieni Platformy Obywatelskiej.
Co pan sądzi o zwiększeniu akcyzy na wyroby alkoholowe i tytoniowe, co zaplanowano w przyszłym roku?
- Mniej istotne jest podwyższanie akcyzy, a bardziej jej przeznaczenie. Oczywiście walka z nałogami jest cenną inicjatywą, ale szkopuł tkwi nie w wyższym opodatkowaniu, ale osiągnięciu realnego celu, jakim jest poprawa stanu zdrowia obywateli. Tymczasem w roku 2020 nic się nie zmienia i nadal wpływy z akcyzy używek zasilają wszystkie części budżetu, a nie są one dedykowane zdrowiu.

Czy to w takim razie pomysł PO na zwiększenie nakładów na ochronę zdrowia?
- Poniekąd tak. Oprócz tego chcielibyśmy zarzucenia realizacji absurdalnych pomysłów budowy strzelnic, na co ma zostać przeznaczone 2 mld zł, czy wpompowania dodatkowego miliarda w Telewizję Polską. Chcemy szukać pieniędzy rzeczywiście w budżecie i zwiększaniu jego dochodów, a nie poprzez podwyższenie składki zdrowotnej, czyli w kieszeniach obywateli. Pewnym rozwiązaniem są obligacje zdrowotne. Uważamy, że obecny kryzys w ochronie zdrowia jest na niespotykaną po 1989 roku skalę. Inaczej mówiąc, jest fatalnie.

Jaka jest pana opinia na temat wysiłków PiS, aby zmniejszyć kolejki do lekarzy?
- Stosowane są rozwiązania w dużej mierze pozorne, nic nie wnoszące. Debaty, dyskusje zazwyczaj kończą się postulatem zwiększenia składki zdrowotnej. Tymczasem należy zwiększyć kontrakty dla ambulatoryjnej opieki zdrowotnej oraz wycenę świadczeń, aby opłacało się tu leczyć chorych. Co po drugie? Kolejki skróci odwrócenie proporcji czasowych przeznaczanych na biurokrację i rzeczywistą obsługę pacjentów. Obecnie 20 procent czasu lekarz poświęca pacjentowi, a 80 procent przeznacza na wypełnianie dokumentów i wniosków. Powinno być odwrotnie przy pomocy asystentów i pielęgniarek. W USA w tym samym czasie, gdy ja przyjmuję 20 pacjentów, obsługiwanych jest 70, bo tam lekarz przeprowadza z chorym kluczową rozmowę, a ktoś inny wypisuje recepty czy skierowania. To o czymś świadczy. Przyjmowanie większej liczby pacjentów w AOS przyczyni się również do skrócenia kolejek do hospitalizacji. Dobrym rozwiązaniem jest ponadto wykorzystanie farmaceutów do wykonywania prostych szczepień i udzielania porad, dla których nie jest niezbędny lekarz.

Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania kont na Twitterze i LinkedInie: www.twitter.com/MenedzerZdrowia i www.linkedin.com/MenedzerZdrowia.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.