Puacz: Nie możemy brać odpowiedzialności karnej za badania, których nie wykonaliśmy

Udostępnij:
- Sprzeciwiam się zdalnej autoryzacji wprowadzonej rozporządzeniem w sprawie leczenia krwią. Rozporządzenie wprowadza możliwość dokonywania zdalnej autoryzacji wyników badań laboratoryjnych, czyli zatwierdzania prawidłowości wyników badań na odległość. To stanowi zagrożenie przede wszystkim dla zdrowia i życia pacjentów, ale także bezpieczeństwa zawodowego diagnostów laboratoryjnych - podkreśla prezes KIDL.
Elżbieta Puacz, prezes Krajowej Izby Diagnostów Laboratoryjnych:
- Jako Krajowa Izba Diagnostów Laboratoryjnych wyrażamy stanowczy sprzeciw wobec zdalnej autoryzacji wprowadzonej przepisami rozporządzenia ministra zdrowia z 16 października 2017 roku w sprawie leczenia krwią i jej składnikami w podmiotach leczniczych wykonujących działalność leczniczą w rodzaju stacjonarne i całodobowe świadczenia zdrowotne (Dz.U. z 2017 r. poz. 2051).

Niezrozumiałe są dla nas starania dla poparcia opisywanego rozporządzenia.

W ten sposób dojdzie do obniżenia rangi zawodu diagnosty laboratoryjnego, który od lat z wielką pieczołowitością budujemy w Polsce. Naszym zdaniem wprowadzenie przepisów o zdalnej autoryzacji stwarza realne niebezpieczeństwo dla zdrowia i życie pacjentów, ponieważ brak nadzoru diagnostów laboratoryjnych, znacząco zwiększa prawdopodobieństwo wystąpienia błędów w ich wynikach. Przepisy, które znalazły się w Rozporządzeniu Ministra Zdrowia w sprawie leczenia krwią niszczą nasz wieloletni dorobek i starania realizacji przysięgi zawodów medycznych "Salus aegroti suprema lex esto".

Nie możemy brać odpowiedzialności merytorycznej, karnej i zawodowej za badania, których nie wykonaliśmy i przy ich wykonaniu nas nawet nie było w danym laboratorium. Autoryzacja jest osobistym podpisaniem się pod wynikiem badania, które się wykonało samodzielnie lub nadzorowało. Nawet najnowocześniejszy aparat diagnostyczny nie zastąpi wiedzy i doświadczenia diagnosty laboratoryjnego. Diagnosta musi być w laboratorium, w którym wykonywane jest badanie, aby mógł mieć wpływ na proces diagnostyczny w celu uzyskania wiarygodnego wyniku. Wątpliwość budzi „przyzwolenie” na zdalną autoryzację bez wcześniejszego rzetelnego zaudytowania podmiotów leczniczych pod kątem jakości diagnostyki laboratoryjnej, poprawności stosowanych procedur i kompetencji personelu wykonującego badania.

W naszym odczuciu minister zdrowia wprowadzając „zdalną autoryzację” kierował się wyłącznie oszczędnościami, bo zatrudnienie techników jest tańsze, w porównaniu z diagnostami laboratoryjnymi pracującymi na dyżurach.

Praca diagnostów laboratoryjnych nakierowana jest na dobro pacjenta, a w szczególności na jego zdrowie i życie. Dlatego nie możemy zaakceptować przepisów wprowadzających „zdalną autoryzację”. Niezrozumiałe dla nas jest dążenie do wprowadzenia przepisów, które umożliwiają automatyczne zatwierdzanie badań przez osobę, która nie jest obecna w danym laboratorium. Takie działania oznaczają wspieranie przez resort zdrowia producentów aparatury i prywatnych podmiotów, które kierując się oszczędnościami i dążąc do zysku, nie zatrudniają specjalistów. Przecież to nie oszczędności, a bezpieczeństwo pacjenta powinno być kluczowe w procesie diagnostyczno-leczniczym.

Jako diagności laboratoryjni świadomi roli i znaczenia naszej pracy stanowczo wyrażamy sprzeciw wobec Państwa postawy sprzecznej z misją zawodów medycznych.

Przeczytaj także: "Elżbieta Puacz mówi o tym, czego brakuje w ustawie o POZ".

Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia/ i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.