Zamrażarka Radziwiłła: zakaz wstępu prywatnych podmiotów do szpitali

Udostępnij:
Poprzedni rząd starał się prawnie wymusić komercjalizację, obecny szykuje jej zakaz. A może lepiej obyć się bez zakazów i nakazów, a podmiotom i środowiskom lokalnym pozostawić wybór najlepszej dla niej formy zorganizowania szpitali?
Resort zdrowia przygotowuje prawny zakaz komercjalizowania szpitali. Te, które już się przekształciły otrzymają zakaz zbywania akcji inwestorom prywatnym. Obecny stan rzeczy i sposób zorganizowania ochrony zdrowia na długie lata zostanie zatem zamrożony. O komentarz poprosiliśmy ekspertów:

Jerzy Gryglewicz, ekspert Uczelni Łazarskiego:
- To nie jest zaskakujące, to od dawna zapowiadana zmiana. Prawo i Sprawiedliwość zawsze i konsekwentnie krytykowało prywatyzację szpitali, szło z tym do wyborów, dla tego hasła uzyskała poparcie społeczne i nic dziwnego, ze stara się komercjalizację odwrócić. Publiczna i budżetowa służba zdrowia to logiczny wybór dla realizacji celów, które postawił sobie rząd w organizowaniu ochrony zdrowia – to jest: mocniejszy akcent na aspekt socjalny i bezpieczeństwa dostępu. Trochę szkoda przy tym, że resort świadomie rezygnuje z takiego instrumentu zarządzania rynkiem jak konkurencja.

Jakub Szulc, b. wiceminister zdrowia, ekspert "E & Y":

- Czy przekształcenie szpitala w spółkę rozwiązywało wszystkie jego problemy? Wcale nie. Ale przynajmniej rozwiązywało ich dużą część. Obawiam się, że przy braku takiego instrumentu zarządczego jak możliwość przekształcenia szpitala w spółkę ta część problemów pozostanie nie tylko nie rozwiązana, ale i w praktyce nierozwiązywalna. Sądzę, że nie warto dogmatycznie trzymać się zbyt jednoznacznych twierdzeń typu „komercjalizacja to jedyne rozwiązanie”, albo „ komercjalizacja jest zła”. W wielu typach szpitali, w wielu regionach przekształcenie w spółkę to rzeczywiście najlepsza z możliwych decyzji. W innych może rzeczywiście spółek nie trzeba. Nie powinniśmy zatem arbitralnie i centralnie dla całego kraju rozsądzać tego dylematu.

Krzysztof Czerkas, Członek Rady Naczelnej Polskiej Federacji Szpitali, ekspert Wyższej Szkoły Bankowej w Gdański i ekspert Formedis Medical Management & Consulting
- Gdy czytam informacje o zaprezentowanych w czwartek przez Ministra Zdrowia szczegółach projektu nowelizacji ustawy o działalności leczniczej, włos mi się jeży na głowie. O ile postulat powstrzymania procesu prywatyzacji szpitali wydaje się politycznie słuszny, to idea powstrzymania procesu ich komercjalizacji i – poprzez zastosowanie przymusu prawnego – odgórne narzucanie samorządom obowiązku finansowania niegospodarności panoszącej się i wszechobecnej w większości publicznych podmiotów leczniczych (SPZOZ-ach) nie znajduje racjonalnego uzasadnienia i ociera się o populizm.

- Z opublikowanego niedawno przez Magellan S.A. i Deloitte Polska Sp. z o.o. raportu o stanie 277 szpitali publicznych wynika wprost, że w większości nie potrafią one funkcjonować w sposób rentowny. Nie ma też istotnych dowodów na to, że SPZOZ-y funkcjonują lepiej niż szpitale wcześniej skomercjalizowane, działające w formule spółki prawa handlowego. Istnieje natomiast silny dowód przeciwny przemawiający za tym, że ponad połowa szpitali dotychczas przekształconych w spółki i skomercjalizowanych działa dobrze i efektywnie ekonomicznie. Przestały one stanowić worek bez dna dla swoich organów założycielskich a przy okazji poprawiły jakość świadczonych usług.

- Od lat w obszarze naszej ochrony zdrowia całkowicie sprywatyzowane są: podstawowa opieka zdrowotna, ambulatoryjna opieka specjalistyczna, leczenie stomatologiczne, diagnostyka ambulatoryjna, diagnostyka obrazowa, leczenie sanatoryjne. Obszary te funkcjonują znacznie bardziej efektywnie niż podmioty publiczne oraz – co równie ważne – ich działalność cieszy się uznaniem pacjentów. A w jakim obszarze ochrony zdrowia uwidacznia się najwięcej problemów? W obszarze leczenia szpitalnego, bo większość z nich jest wciąż w rękach państwowych lub publicznych, w tym samorządowych, które należą do najbardziej ograniczonych w możliwości finansowania inwestycji szpitalnych.

- Ale największe moje zdziwienie spowodowało – wyeksponowane przez ministra Radziwiłła – założenie, że istniejące spółki kapitałowe prowadzące szpitale będą miały charakter misyjny. Na Boga, co to ma oznaczać i w jaki sposób będzie to egzekwowane? Nie usłyszałem ani słowa w tej sprawie z ust ministrów. Rozumiem charakter misyjny Kościoła ale nie mogę zrozumieć, na czym miałby polegać charakter misyjny przedsiębiorstwa w postaci spółki kapitałowej? Jego misja jest przecież od lat jasno zapisana w kodeksie spółek handlowych i nie jest to na pewno „myślenie o zadaniach wynikających z Konstytucji”, bo za to odpowiedzialni są inni, np. politycy. Co na to prawnicy i eksperci od kodeksu spółek handlowych?

Przeczytaj także inne teksty: "Ministerstwa się spierają, a "Menedżer Zdrowia" pyta prawników kto ma rację" i "NFZ chce od zaraz odejść od konkursów i zastąpić je negocjacjami"
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.