Decentralizacja NFZ: to się uda

Udostępnij:
Rozbicie monopolu NFZ: ta reforma się uda. Choćby dlatego, że nikt się jej nie sprzeciwia - pisze najnowszy "Menedżer Zdrowia"
Centralne sterowanie pieniędzmi pochodzącymi od ubezpieczonych nie zdało egzaminu. W minionych siedmiu latach budżet NFZ wzrósł z 22 mld zł do ponad 54 mld zł, jednak nie zwiększyło to dostępności do usług medycznych. Dlatego najwyższy czas na wielkie zmiany w systemie. Resort twierdzi, że wie, od czego zacząć, i proponuje zastąpienie monopolisty silnymi i stabilnymi finansowo funduszami. Na początek regionalnymi.

Pozwoli to zdecentralizować podejmowanie decyzji finansowych, a zatem lepiej dostosować wydawanie funduszy na ochronę zdrowia do potrzeb i możliwości lokalnych. – Co w pewnym stopniu usankcjonuje i unormuje stan obowiązujący obecnie – zauważa Michał Kamiński, ekspert ochrony zdrowia, b. wiceprezes NFZ. – Bo już dziś w praktyce każdy oddział NFZ prowadzi własną politykę finansowo-zdrowotną. Tyle że, aby ta polityka była skuteczna, szefowie oddziałów muszą lawirować między plątaniną często sprzecznych z sobą zarządzeń centrali. Usunięcie tej przeszkody poprawi ich funkcjonowanie.

Wszyscy za
I dlatego decentralizacja funduszu w zasadzie nie ma przeciwników. Protestów nie należy się spodziewać nawet ze strony Centrali NFZ, która niejednokrotnie (także ustami prezesa Jacka Paszkiewicza) sygnalizowała, że chętnie pozbędzie się odpowiedzialności niemal za każdą niemal decyzję podejmowaną w ochronie zdrowia, a spośród wszystkich podejmowanych ustawami pakietu zdrowotnego Ewy Kopacz decentralizacja da najszybszy i największy efekt. Uda się ją wprowadzić szybko, i w zasadzie bez oporu.

Rewolucja bez rewolucji
Zdaniem Ministerstwa Zdrowia, decentralizacja NFZ ma być rewolucją. Dzięki niej pacjent będzie mógł wreszcie wybierać - zarówno między świadczeniodawcami, jak i ubezpieczycielami, a pieniądze zaczną podążać, za jego decyzjami. Początek zmian w systemie obowiązkowych ubezpieczeń zdrowotnych ma przynieść 2011 r. W tym czasie, zdaniem resortu, znane już będą warunki konkurencji wśród płatników. Na rynku pojawią się także dodatkowe polisy, a Ministerstwo Zdrowia zdąży uporządkować przepisy prawne, umożliwiając publicznym szpitalom świadczenie usług zdrowotnych na zasadzie prywatnych ubezpieczeń. 2012 r. przyniesie wszystkim użytkownikom rynku usług medycznych konkretne zmiany – na razie jednak tylko w dwóch województwach - pomorskim i dolnośląskim. Wówczas to, według zapowiedzi minister Kopacz, we wskazanych województwach, rozpocznie się pilotaż zmian. Jeśli proponowane przez resort ustawy zostaną przyjęte przez Sejm, Senat i prezydenta, nowy system w całym kraju zacznie działać od 2014 r. Na tym jednak lista wiadomych się kończy. Pozostaje snucie przypuszczeń, jak decentralizacja przebiegnie i kto na niej skorzysta.

Siedem czy szesnaście
Na czym polegać ma decentralizacja? Zdaniem Mariusza Tarhoniego z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny, prawdopodobnie będzie ona prowadziła przez uchwalenie ustawy podobnej do projektu z 31 lipca 2008 r., która zakładał powstanie Urzędu Nadzoru Ubezpieczeń Zdrowotnych (UNUZ). Nowy „UNUZ” powstać by miał na bazie obecnej centrali NFZ. Zachowałby uprawnienie kontrolne wobec regionalnych funduszy, sprawowałby też nadzór nad unifikacją i ujednoliceniem cen, procedur i innych parametrów w całym kraju.

Oddziały NFZ przekształcone zostałyby w państwowe towarzystwa ubezpieczeń zdrowotnych będą posiadały rady nadzorcze oraz osobowość prawną – zagwarantuje to, jak w dawnych kasach chorych, samorządność tych instytucji. Taka struktura ustabilizuje rolę Ministerstwa Zdrowia (również i finansów), eliminując niekorzystne zjawisko w sterowaniu monokasą (NFZ) – zadrażnienia i konflikty na linii Ministerstwo Zdrowia – Centrala NFZ.

Otwarte pozostaje pytanie ile tych państwowych towarzystw ubezpieczeń zdrowotnych miałoby być. Według rad ekspertów Banku Światowego najlepiej by było, by jedno towarzystwo obsługiwało populację liczącą ok. 5 mln ludzi. W polskich realiach – oznaczałoby to konieczność powołania siedmiu kas chorych. Tymczasem w Polsce funkcjonuje nie siedem, a 16 województw, 16 podmiotów prawnych, politycznych, 16 jednostek budżetowych, 16 społeczności lokalnych wybierających swoich przedstawicieli i powierzających im troskę o zdrowie publiczne, i wreszcie: 16 oddziałów NFZ. Jak pogodzić wskazania ekspertów Banku Światowego z praktycznymi realiami podziału administracyjnego i samorządowego Polski?

Więcej: kliknij tutaj
 
© 2025 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.