Roman Bosiacki/Agencja Wyborcza.pl

Na kłopoty – Fiałek!

Udostępnij:
Czy szpitale powiatowe muszą się zadłużać? Bartosz Fiałek, reumatolog i komentator zdrowotny, twierdzi, że nie. – Wystarczy, by przedstawiciele organów założycielskich nie mieszali się w pracę dyrektorów – podkreśla.
Komentarz Bartosza Fiałka, byłego zastępcy dyrektora do spraw medycznych Samodzielnego Publicznego Zespołu Zakładów Opieki Zdrowotnej im. Marszałka Józefa Piłsudskiego w Płońsku, reumatologa i przewodniczącego Regionu Kujawsko-Pomorskiego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy:
„Menedżer Zdrowia” informuje o biedzie szpitali powiatowych na Podkarpaciu. Pod koniec 2023 r. były one zadłużone w sumie na 710 mln zł, wartość kredytów i pożyczek wyniosła 334 mln zł, zysk netto za jedenaście miesięcy poprzedniego roku miał tylko jeden z szesnastu podmiotów, a średnia strata netto za ten okres na podmiot to ponad 7 mln zł – wylicza w tekście „Podkarpacie biedę klepie i nie będzie lepiej” [link do artykułu znajduje się na końcu tekstu – red.].

Zadajmy sobie zatem dwa fundamentalne pytania.

Dlaczego polskie szpitale powiatowe są finansowo pod kreską? Czy tak musi być?

Udzielanie odpowiedzi zacznę od drugiego.

Nie, szpitale powiatowe (i nie tylko one) nie muszą się zadłużać – i w kontekście finansowym znajdować się pod kreską.

Wyjaśnienie?

Organem założycielskim znakomitej większości szpitali powiatowych jest lokalny samorząd – powiat, radni powiatowi, z których wybierany jest zarząd placówki sprawujący nad nią kontrolę.

Pracowałem w szpitalu powiatowym, ba, zdarzyło się mi przez niemal rok zarządzać pionem medycznym w takiej lecznicy – dane mi było poznać realia, które prowadzą do niewesołej (eufemizm) sytuacji finansowej.

W skład takiej rady zwykle wchodzą osoby, które w większości – wszak przedstawiciele z fundamentalnym wykształceniem medycznym mogą się zdarzyć – nie mają żadnej wiedzy zarówno o medycynie, jak i o zarządzeniu w ochronie zdrowia. Jednak ci ludzie uważają, że skoro są przedstawicielami organu założycielskiego, to mogą wydawać apele i zarządzenia, wpływając na kierujących szpitalem, oraz decydować o rozwoju danej jednostki świadczącej usługi medyczne.

Nie minę się z prawdą, choć będzie to swego rodzaju hiperbola, że ten stan porównać można do poniższej sytuacji.

Zostałem kongresmenem w Stanach Zjednoczonych i wskazano mnie jako członka komisji nadzorującej działanie Narodowej Agencji Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej. I choć nie mam żadnej wiedzy w tej dziedzinie, to korzystając ze swojej władzy, wskazuję inżynierom, w jaki sposób powinni budować rakiety wynoszące sondy na orbitę, sugerując, że dysza silników musi być zbudowana z aluminium, a nie włókien węglowych, a gazem napędzającym winien być wodór, a nie mieszanina ciekłego tlenu z ciekłym azotem.

To wydaje się absurdalne, lecz właśnie w podobny sposób funkcjonuje wiele polskich szpitali powiatowych. Do tego stopnia, że podczas jednej z ostatnich sesji w pewnym mieście była już dyrektor naczelna szpitala powiatowego żaliła się, iż starosta powiatowy ingerował do tego stopnia w politykę kadrową, że… pierwsza musiała z nim ustalać pracę salowej.

Dopóki osoby de facto nieuprawnione wydawać będą decyzje zarządcze dotyczące szpitali powiatowych, dopóty te jednostki generować będą długi. Albo inaczej – dopóki przedstawiciele organu założycielskiego, którzy bezmyślnie sugerują kierunek rozwoju oraz polityki kadrowej i organizacyjnej danego szpitala powiatowego, nie będą odpowiadać za swoje decyzje, dopóty szpitale powiatowe będą biedne. Bo, o czym już wiele lat temu wspomniał noblista Milton Friedman, najgorszym rodzajem wydawania pieniędzy jest wydawanie cudzych pieniędzy na cudze cele, czyli dokładnie tak, jak w przypadku radnych powiatowych i szpitali powiatowych – a to sposób najbardziej nieefektywny oraz rozrzutny, bezwzględnie prowadzący do postępującego zadłużenia.

Można też pójść drogą znacznie łatwiejszą, przestać traktować szpital powiatowy jako kiełbasę wyborczą (nie zamykajmy generującego stratę, niewydolnego i w rzeczywistości niepotrzebnego oddziału, ponieważ suweren może być niezadowolony) i oddać zarządzanie lecznicami osobom, które mają ku temu predyspozycje zarówno poznawcze, jak i mentalne (a spoglądając chociażby na moje obecne miejsce pracy, tacy ludzie naprawdę istnieją).

Przeczytaj także: „Podkarpacie biedę klepie i nie będzie lepiej”.

 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.