Patryk Rydzyk

Pacjentki z potrójnie ujemnym rakiem piersi czekają na wczesną, skuteczną interwencję ►

Udostępnij:
– Proponując pacjentkom badania screeningowe i apelując do kobiet: „badajcie się, aby w porę wykryć raka piersi”, powinniśmy jednocześnie oferować im, w razie wykrycia choroby, najlepsze opcje terapeutyczne – podkreślali eksperci podczas konferencji Priorytety 2023.
– Na raka piersi zapada rocznie w Polsce ok. 20 tys. kobiet. Potrójnie ujemny rak piersi dotyka 10–15 proc. spośród nich – mówiono w trakcie panelu „Wczesne interwencje w onkologii – realizacja ambitnych celów” podczas konferencji Priorytety w Ochronie Zdrowia 2023 w Warszawie.

Niezaspokojone potrzeby w raku potrójnie ujemnym
Dr hab. Michał Jarząb z Centrum Diagnostyki i Leczenia Chorób Piersi w Narodowym Instytucie Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie – Państwowym Instytucie Badawczym w Gliwicach zwrócił uwagę na odmienność raka potrójnie ujemnego od innych podtypów nowotworów piersi.

– Jeśli w screeningu wykryjemy dwuipółcentymetrowego potrójnie ujemnego raka piersi, to nie zawsze jest to błaha choroba. To jest choroba, która potrafi doprowadzić do przerzutów w krótkim czasie od rozpoznania. Tymczasem w leczeniu tych pacjentek jest luka, której nie zasypaliśmy – mówił.

Przypomniał, że „w Gliwicach w ramach badań klinicznych testowano pembrolizumab we wczesnym raku piersi. Lek podawano wszystkim pacjentkom, bez ich selekcji z uwagi na stan zdrowia – to były w większości młode kobiety i wyniki były bardzo dobre”.

– Lek jest bezpieczny i bardzo skuteczny. Z badań wynika, że lek ten o kilkanaście procent zwiększa szanse na całkowitą odpowiedź w pooperacyjnym badaniu histopatologicznym. Z ponad 50 do znacząco ponad 60 proc. zwiększa też szansę na tzw. PCR, czyli całkowite znikniecie guza. Dodatkowo jest w stanie dać nadzieję kobietom, które wracają do poprzedniej aktywności. Nie tylko mówimy o życiu, o zdrowiu bez kalectwa, lecz także o lęku – stwierdził.

Dr Jarząb podkreślił również, że w jego ocenie populacja 3 tys. kobiet, które powinny ten lek przyjmować, jest przesadzona. – Wydaje się, że zastosowanie tej terapii we wczesnej interwencji dotyczyć może 1000–1500 osób, a prawdopodobnie nie więcej niż 2000 – dodał.

Prof. Adam Maciejczyk z Krajowej Rady ds. Onkologii i Dolnośląskiego Centrum Onkologii we Wrocławiu zaznaczył, że „bardzo istotnym elementem analizy ekonomicznej świadczeń onkologicznych jest ocena efektywności kosztowej, w tym kosztów bezpośrednich i pośrednich – społecznych i ekonomicznych”.

– W 2018 r. opublikowaliśmy analizę dotyczącą realizacji świadczeń onkologicznych w woj. dolnośląskim uwzględniającą koszty pośrednie (prezenteizm, absenteizm, trwałą niezdolność do pracy, przedwczesny zgon) na podstawie danych z lat 2014–2016. Wynika z nich, że te koszty wielokrotnie przekraczają koszty bezpośrednie realizacji świadczeń zdrowotnych w onkologii. Wykazaliśmy też, że w przypadku raka piersi największym problemem jest absenteizm i prezenteizm – powiedział.

– Pacjentki lepiej znoszą terapie mniej inwazyjne. To pokazuje, że ocena efektywności kosztowej stosowanej terapii powinna być rozszerzona o efekty uzyskiwane w postaci zmniejszenia kosztów pośrednich. Dlatego tak ważne jest, żeby rozważać jak najszybsze wdrażanie skutecznych terapii onkologicznych już w pierwszych trzech stopniach zaawansowania choroby – dodał.

Badania potwierdzają skuteczność
Michele Pistollato z Charles River Associates w Wielkiej Brytanii zwrócił uwagę na konieczność przyspieszenia procesów refundacyjnych w odniesieniu do nowych terapii we wszystkich krajach Unii Europejskiej.

Jak wyjaśnił, z badań, które prowadzono w jego instytucji – dotyczących przeglądu dowodów naukowych potwierdzających skuteczność leków stosowanych we wczesnych stadiach choroby nowotworowej – wynika, że istnieje ważna niezaspokojona potrzeba pacjentów we wczesnych stadiach choroby nowotworowej.

– Przykładem jest nowa terapia w leczeniu potrójnie ujemnego raka piersi – pembrolizumab w połączeniu z chemioterapią. Ten lek zapewnia oczekiwaną poprawę długości życia o ponad 3 lata w porównaniu z samą chemioterapią – wskazał.

– Wszystkie nowoczesne leki, które mogą być podawane we wczesnych stadiach choroby nowotworowej, przynoszą wiele korzyści – mogą poprawić wskaźnik wyleczeń, poprawić kosztoefektywność, zwiększyć szansę na całkowite usunięcie guza i na zmniejszenie powikłań związanych z operacją. Pomimo tych korzyści dostęp do nowych leków przeciwnowotworowych w Europie jest problematyczny, a czas oczekiwania na decyzję refundacyjną jest bardzo długi i zajmuje ponad 500 dni – to czas od uzyskania od EMA pozwolenia przez dany lek do refundacji leków dla pacjenta. Tymczasem potrzeba szybkiego działania, ponieważ sytuacja pacjenta może się pogorszyć – wyjaśnił Pistollato.

– Polska poczyniła w ostatnich latach duży postęp, jeśli chodzi o dostęp do nowoczesnych leków onkologicznych. Ten trend trzeba utrzymać, ponieważ są duże niezaspokojone potrzeby. Z analizy wynika, że w Polsce tylko 65 proc. leków uzyskało refundację. Dziś liderem w udostępnianiu nowych terapii są Niemcy, a Polska jest gdzieś pośrodku – ocenił.

Ministerstwa to nie przekonuje
Obecny na debacie wiceminister zdrowia Maciej Miłkowski dość sceptycznie odniósł się do potencjalnych korzyści płynących z nowej terapii i wyliczeń ekspertów.

– Jako bankowiec chciałbym te przychody płynące z kosztów pośrednich dostać. Gdybym wówczas zamiast 150 mld zł na zdrowie dostał bilion złotych, to mógłbym inaczej zarządzać tą kwotą. Na pewno wszyscy by na tym skorzystali. Według mnie to nie jest tak do końca, że inwestując wcześniej w onkologicznych pacjentów, można dużo zyskać, bo już dziś byśmy zarabiali – zauważył.

– Jeśli chodzi o rak piersi, to były tu duże braki, ale pod koniec ubiegłego roku tę białą plamę zasłoniło wiele nowoczesnych terapii. Oczywiście są jeszcze inne nowe terapie, ale są to leki podobnej jakości, a czasem mają trochę inne wskazania. Pomimo to rak piersi mamy całkiem dobrze zabezpieczony i w przedoperacyjnym, i w pooperacyjnym leczeniu. Dodatkowo za 2–3 lata dwa największe leki będą traciły wyłączność, co również wpłynie na poprawę sytuacji tej grupy chorych – stwierdził.

– Tam, gdzie jest to zasadne, zmieniamy cały schemat leczenia, wprowadzając nowe leki na początku. Tak było na przykład w raku nerki, czerniaku, raku jajnika, hematoonkologii. Ministerstwo Zdrowia cały czas dostrzega wytyczony kierunek zmian – dodał Maciej Miłkowski.

Kobietom w Polsce należy się pomoc
Magdalena Kardynał z Fundacji OmeaLife podkreśliła, że „dziś w Polsce rejestruje się ciąże, dba o nienarodzone dzieci, więc należy zadbać również o kobiety, matki tych dzieci”.

– W przypadku raka piersi potrójnie ujemnego przede wszystkim chorują młode kobiety, w wieku 20–40 lat. Immunoterapia podana we wczesnych stadiach sprawia, że nie muszą borykać się z nowotworem do końca życia. Łatwiej jest takiej osobie przejść do codzienności z myślą, że nie jest się już chorą onkologicznie, że była to tylko chwila, choroba została w bardzo dobrym momencie uchwycona, a ona sama znalazła się wśród ekspertów, którzy zadbali o nią w odpowiedni sposób. To dużo łatwiejsze niż życie z myślą, że żyje się w chorobie przewlekłej – podkreśliła.

– Dlatego nowe terapie potraktowałabym jako inwestycje. Panie bardzo dobrze znoszą immunoterapię, nie rezygnują z pracy zawodowej, nie korzystają z różnych obciążeń finansowych naszego kraju. To jest też bardzo ważne – dodała Magdalena Kardynał.

Zuzanna Świętorzecka, chora na raka piersi potrójnie ujemnego leczona immunoterapią, zwróciła z kolei uwagę, że „dzięki immunoterapii jest aktywna zawodowo, pracuje w banku i opiekuje się dwójką dzieci – sześcioletnią córką i ośmioletnim synem”. Nie byłoby to możliwe, gdyby po tym, jak usłyszała, że ma raka, nie otrzymała od lekarza informacji, że w jej przypadku oprócz 16 wlewów chemioterapii podanych przedoperacyjnie bardzo dobre rezultaty przyniosłaby dodatkowa immunoterapia, która jednak nie jest refundowana.

– Wiedziałam, że takie leczenie zwiększy moje szanse na przeżycie, ale jego cena zwaliła mnie z nóg. Łączny roczny koszt terapii to ćwierć miliona złotych. Nie miałam wyboru, zwłaszcza że lekarka powiedziała, że w moim przypadku szansa na skuteczne wyleczenie bez wznowy wynosi 50 proc. Zdecydowałam się pokonać wewnętrzny opór i ogłosiłam wszędzie – w pracy, szkole, przedszkolu, wśród sąsiadów – że jestem chora. Zaczęłam zbierać środki na leczenie i w dość krótkim czasie zebrałam całą sumę. Wiem jednak, że nie każdej kobiecie się to uda, dlatego apeluję o refundację leku w imieniu innych dziewczyn – stwierdziła.

– Moja terapia przebiega bardzo dobrze, zakończyłam już chemioterapię, a 29 grudnia miałam wyniki z rezonansu piersi, odebrałam je – wyniki są świetne. Miałam dwa ogromne guzy, 4 i 5 cm, a dziś guzy zupełnie zniknęły – powiedziała.

W panelu „Wczesne interwencje w onkologii – realizacja ambitnych celów” uczestniczyli:
– Michał Jarząb z Centrum Diagnostyki i Leczenia Chorób Piersi Narodowego Instytutu Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie – Państwowego Instytutu Badawczego w Gliwicach,
– Magdalena Kardynał z Fundacji OmeaLife,
– Adam Maciejczyk z Krajowej Rada do spraw Onkologii i Dolnośląskiego Centrum Onkologii we Wrocławiu,
– Maciej Miłkowski, wiceminister zdrowia,
– Michele Pistollato z Charles River Associates w Wielkiej Brytanii,
– Zuzanna Świętorzecka, pacjentka onkologiczna.

Moderatorem był Bartosz Kwiatek.

Panel do obejrzenia poniżej.



Przeczytaj także: „Chorzy z rakiem prostaty i rakiem piersi HER2 dodatnim o niezaspokojonych potrzebach”.

 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.