Prokurator w szpitalu w Rybniku

Udostępnij:
Prokuratura bada okoliczności śmierci trzech pacjentów szpitala psychiatrycznego w Rybniku. Wszyscy byli krępowani przez personel placówki, wiązano ich nawet jeśli już nie potrafili podnieść się z łóżka.
- Sprawdzamy, czy unieruchomienie, a także inne działania pracowników szpitala, mogły doprowadzić do zgonu - wyjaśniają śledczy.

- Państwowy Szpital dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Rybniku to jedna z największych tego typu placówek w Polsce. Prokuratura Okręgowa w Gliwicach wyjaśnia teraz okoliczności tajemniczych zgonów trzech pacjentów tej placówki – opisuje „Gazeta Wyborcza”.

– Postępowania prowadzone są pod kątem narażenia pacjentów przez personel medyczny na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia – wyjaśnia prokurator Joanna Smorczewska, rzecznik prasowy gliwickiej prokuratury.

Pierwsze śledztwo ma związek ze śmiercią 69-letniej Janiny Z. Pod koniec 2013 r. kobieta zgłosiła się na wizytę do jednego z psychiatrów pracujących w szpitalu w Rybniku. Lekarz rozpoznał u pacjentki początki depresji. – Jeśli się nie poprawi, zostanie pani u nas hospitalizowana – zapowiada.

W efekcie 28 grudnia 2013 r. kobieta została przyjęta na oddział szpitalny, jej stan ogólny był dobry. Po dwumiesięcznej terapii z objawami zatoru płucnego pacjentkę przewieziono do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Rybniku. Tam zmarła po kilku godzinach. Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną zgonu była niewydolność krążeniowo-oddechowa. Podczas leczenia w psychiatryku 69-latka była krępowana i zmuszana do leżenia.

– Musimy powołać biegłego, który określi, czy proces diagnostyczny oraz leczenie w szpitalu psychiatrycznym były prawidłowe, a także czy stosowanie unieruchomienia miało związek ze śmiercią – wyjaśnia prokurator Smorczewska. Podczas sekcji okazało się, że kobieta cierpiała nie tylko na zapalenie płuc, ale także na biegunkę związaną z zapaleniem jelita oraz zapalenie żołądka. Jej rodzina skarżyła się, że pacjenci szpitala są fatalnie karmieni.

Drugi badany przez śledczych przypadek dotyczy 80-letniego Ryszarda W. Mężczyzna trafił do rybnickiego szpitala 9 stycznia 2017 z rozpoznaniem wstępnego otępienia wywołanego przez Alzheimera. Według śledczych dzień później pracownicy szpitala spętali mu nogi i ręce. Mężczyzna był unieruchomiony przez trzy dni, po czym kiedy stan jego zdrowia się pogorszył, przewieziono go do szpitala w Raciborzu. Tam u pacjenta rozpoznano zapalenie płuc, a po kilku dniach odwieziono go do domu. Kiedy mężczyzna zaczął majaczyć, rodzina wezwała pogotowie, które ponownie zabrało go do raciborskiego szpitala. 80-latek zmarł 20 stycznia, stwierdzono u niego m.in. sepsę.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.