Służba zdrowia w "oparah absórdu" – jest raport specjalnej komisji

Udostępnij:
Komisja ds. absurdów w ochronie zdrowia zakończyła pracę i opublikowała raport liczący 130 stron. Dlaczego tak mało? Tych stron powinno przecież być znacznie więcej. Co z raportem zrobi resort?
W przedstawionej przez komisję rekomendacjach najwięcej miejsca zajmuje sprawa odbiurokratyzowania służby zdrowia. Zdaniem komisji przepisy narzucają na zbyt wiele obowiązków dotyczących dokumentacji i sprawozdawczości. Są wzajemnie ze sobą sprzeczne, regulują nadmierną ilość spraw, na dodatek część z obowiązujących reguł powstało wskutek nacisków grup lobbystycznych.

Tomasz Pęcherz, szef ministerialnej komisji ds. absurdów, prezes fundacji Watch Health Care:

- Skąd się biorą absurdy? Ano przede wszystkim z nadmiernej chęci szczegółowego regulowania wszystkiego co dotyczy np. służby zdrowia. Pokusa jest silna: wymyślmy i napiszmy w sposób zwięzły raz na zawsze „co zrobić, by było OK” – a potem pozostanie nam tylko pilnować, by się tego przepisu wszyscy trzymali. Intencja w teorii dobra dobra, ale rozumowanie nieco dziecinne. Istnieją przecież liczne wyjątki od reguł, mamy postęp technologiczny¸ świat się zmienia. I tak jak daremny był trud poszukiwania kamienia filozoficznego, tak daremne są próby stworzenia przepisu idealnego. Tymczasem kolejne władze coraz mocniej brną w błąd. Bo skoro przepis był nie dość precyzyjny – był doprecyzowywany kolejnymi przepisami. I tak jeden absurd produkował kolejne absurdy. A władza ciągle miała i ma ochotę nadganiania zmieniającej się rzeczywistości nowymi regulacjami. Na dodatek przepisy te często ludzie kompletnie oderwani od praktyki, np. klinicznej. Zakładając dobrą wolę uważam, że gdyby wiedzieli, ile szkód powoduje zagonienie lekarzy do wypełniania dokumentacji i odrywanie ich w ten sposób od pacjentów: dwa razy by się zastanowili. Tyle, że oni o ty niestety ani nie wiedzą, ani nie potrafią zasięgać opinii eksperckich.

Tyle, przy założeniu dobrej woli. Ale w wypadku tworzenia prawa nie zawsze mamy z nią do czynienia. Są przecież liczne przypadki forsowania przepisów napisanych pod konkretną grupę lobbystyczną. I to kolejne źródło patologicznych absurdów. Jak temu wszystkiemu zaradzić? Nie wiem. Oczekiwanie, że raz na zawsze uda się nam wyeliminować wszystkie absurdy byłoby… z natury rzeczy absurdalne. Jednego jestem jednak pewien. Raz na jakiś czas warto przyjrzeć się wszystkim obowiązującym przepisom i polikwidować te najbardziej szkodliwe. Cieszę się, że mogłem w tym uczestniczyć.

Marek Twardowski, b. wiceminister zdrowia, wiceprezes Porozumienia Zielonogórskiego, uczestnik prac zespołu:

- Jest wiele powodów powstawania absurdów prawnych, tym razem zwróciłbym uwagę na powody polityczne. W Polsce przywykliśmy do tego, że gdy dzieje się coś niepokojącego zamiast szukać przyczyny, czy winnych – zabieramy się za pisanie ustaw i rozporządzeń. Często słyszymy argumenty „stało się źle, ale ministerstwo już pisze nowe przepisy. W domyśle: jak je napisze to będzie dobrze. Najczęściej to bzdura, problem pozostaje, a przybywa nie rozwiązań, a jedynie przepisów. Nie dość tego: ministerstwo często bywa rozliczane z tego ile ustaw i rozporządzeń przygotowało. Jeśli zbyt mało – krytyka.

Wiem z własnego, ministerialnego doświadczenia jak trudno oprzeć się naciskom rozmaitych grup lobbystycznych, zawodowych i wreszcie samych urzędników z Grójeckiej czy Miodowej. Wszyscy podpowiadają: potrzebna jest taka ustawa, owe rozporządzenie, kolejna poprawka i doprecyzowanie. To co zrobiła obecna ekipa przyrównałbym to odzywki pokerowej: „sprawdzam”. Sprawdziliśmy – efekt jest w raporcie. Do dziennikarzy mam też apel: też sprawdzajcie. Co miesiąc ile z efektów naszych prac udało się wdrożyć, ile absurdów udało się usunąć.

Oprac. Bartłomiej Leśniewski


Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia/ i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.