Archiwum

Telemedycyna jest stworzona dla kardiologii

Udostępnij:
– Wybrane rozwiązania telemedyczne w kardiologii są nie tyle potrzebne, ile wręcz konieczne – znacząco skracają drogę pacjenta i czas reakcji na nieprawidłowości – uważa prof. Jarosław Kaźmierczak, kierownik Kliniki Kardiologii oraz Pracowni Elektrofizjologii Klinicznej Kliniki Kardiologii Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie i konsultant krajowy w dziedzinie kardiologii.
Czy telemedycyna to istotny obszar w kardiologii?
– Bezwzględnie ważny, a szczególnie w niektórych poddziedzinach kardiologii. Telemedycyna nie do przecenienia jest na przykład wszędzie tam, gdzie mamy do czynienia ze sprzętem wszczepialnym. To jest ewidentne miejsce dla telemedycyny, dzięki której wszczepialny układ, ale także sam pacjent, mogą być kontrolowani zdalnie. Zdalnie to znaczy telemetrycznie przez lekarzy ze szpitala, poradni lub ośrodka kontrolującego. Ten rodzaj telemedycyny, telemonitoring urządzeń wszczepialnych, działa na świecie, w tym także w Polsce, już od kilkunastu lat. To jest obszar kardiologii jakby wprost stworzony dla tej dziedziny opieki. Ale oczywiście różnego rodzaju tele- i e-rozwiązania medyczne mogą działać także w innych obszarach. Konsultacje specjalistyczne, kontakt między lekarzem rodzinnym a specjalistą, kontakt między karetką pogotowia a szpitalem – te formy także już znamy. Wykonane w jednym szpitalu badanie może być praktycznie od razu ocenione w innym, jeśli na przykład zachodzi konieczność przekazania pacjenta na procedurę trombektomii mechanicznej lub na pilną operację realizowaną w innym ośrodku. To rozwiązania, które działają tu i teraz. Warto, by ich zastosowanie zwiększało się.

Wykorzystanie telemedycyny może pomóc ograniczyć kontakty społeczne w trudnych warunkach pandemii COVID-19 – ale jednocześnie w normalnych czasach, kiedy nie ma pandemii, telemedycyna pozwala unikać niepotrzebnych wizyt czy czasochłonnych przejazdów. Jest wiele sytuacji, gdy prostą sprawę można i warto załatwić na odległość, przez internet, przez przekaz teletransmisyjny. Oczywiście, telemedycyna nie zastąpi na dłuższą metę bezpośredniego osobistego kontaktu lekarza z pacjentem. Proporcje muszą być odpowiednio wyważone. Te wszelkie metody teletransmisji mają służyć ułatwieniu i przyspieszeniu świadczeń, ale nie mogą być realizowane kosztem ich jakości.

Czy z punktu widzenia konsultanta krajowego w dziedzinie kardiologii uważa pan, że polskie ośrodki są zainteresowane szerszymi wdrożeniami telemedycyny? Podkreśla się, że telemonitoring urządzeń wszczepialnych to dla szpitali jedynie dodatkowy koszt.
– To prawda. Telemonitoring stanowi finansowe obciążenie związane z koniecznością zapewnienia organizacji i obsługi centrum monitorującego oraz przeszkolonego personelu. Równocześnie jednak to świadczenie przyczynia się do zmniejszenia liczby ponadplanowych wizyt specjalistycznych, w szerszym ujęciu może być więc opłacalne. Wiele polskich ośrodków wstrzymywało się z zastosowaniem dostępnych metod telemonitoringu urządzeń wszczepialnych z tego powodu, że nie było to świadczenie refundowane i jako takie wymagało dodatkowych nakładów ze strony szpitala. W tej chwili wydaje się, że prace nad włączeniem części tych świadczeń do koszyka świadczeń gwarantowanych dobiegają końca. Liczymy na to, że jeszcze w tym półroczu będzie to procedura refundowana. W mojej opinii to rozwiąże problem. Te rozwiązania są bez wątpienia potrzebne, wręcz konieczne. Dlatego, że są efektywne – znacząco skracają drogę pacjenta i czas reakcji na wszelkie nieprawidłowości. To wprost szybciej wdrożona terapia i tańsze procesy diagnostyczno-terapeutyczne.

Wspomniał pan, że niektóre formy telemedycyny są znane od lat i od dawna działają bardzo dobrze. Czy są obszary, które wymagają jeszcze lepszej edukacji, poprawy w jakimś zakresie?
– Tak, telemonitoring urządzeń wszczepialnych realizowany jest niejako poza pacjentem - chory praktycznie nawet nie musi nic robić. Na przykład urządzenie komunikuje się z telefonem komórkowym automatycznie, bez udziału chorego, i samo przekazuje do ośrodka kontrolującego sygnał i dane o stanie wszczepionego układu i ewentualnie innych parametrach zdrowotnych pacjenta. Inne metody telemedyczne mają nie mniejszy potencjał, ale jeszcze wymagają lepszej edukacji i większej dostępności. Na przykład – czy osłuchiwanie pacjenta na odległość jest możliwe? Jest, ale musi być do tego zapewniony odpowiedni sprzęt, a pacjent powinien zostać nauczony, jak z tego rozwiązania skorzystać, to jest na przykład gdzie dokładnie na swoim ciele powinien przyłożyć podczas badania poszczególne elementy układu. Wymaga to edukacji i zaopatrzenia w sprzęt. W telemedycynie są metody prostsze i procedury trudniejsze, łatwiejsze do zastosowania i trudniejsze w użyciu.

A czy pacjenci chętnie się uczą, są otwarci na rozwiązania telemedyczne?
– Powiedziałbym, nie przesądzając, że to zależy. Zwykle starsze osoby wymagają większego wsparcia w zastosowaniu różnych rozwiązań telemedycznych, a młodszym, już tak dobrze zaznajomionym ze wszystkimi nowinkami technologicznymi, korzystanie z telemedycyny przychodzi bardzo łatwo. U osób starszych wymaga to często większego nakładu pracy, pokazania krok po kroku bardzo dokładnie, jak wszystko działa, a jest przecież tak, że chorują głównie ludzie starsi. Równocześnie w ośrodkach bywamy naprawdę zaskoczeni, że seniorzy potrafią sprawniej posługiwać się nowoczesnym sprzętem niż osoby w średnim wieku. To na przykład ludzie na emeryturze, którzy mają czas na zapoznanie się i wdrożenie w codziennym życiu wszelkiego rodzaju nowinek. Telemedycyna staje się codziennością, zatem warto przekonywać naszych chorych, że korzystanie z niej naprawdę nie jest trudne, a może być bardzo pomocne.

Przeczytaj także: „Żyć dłużej i lepiej dzięki kardiologii”.

 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.