Pieniądze albo życie, czyli jak przetrwać ten przełomowy rok

Udostępnij:
Gdy zacznie funkcjonować sieć, jedni zbankrutują, inni wygrają większe pieniądze i – taką nadzieję ma rząd – w końcu się finansowo zbilansują. Ten plan ma jednak kardynalną wadę: jakoś trzeba przetrwać ten trudny i przełomowy rok. Jak to zrobić?
Kasy coraz mniej, przestaje starczać na wydatki na realnym dla ubiegłego roku poziomie, reformy będą kosztować, a tymczasem o pieniądzach na sfinansowanie zmian czy choćby przetrwanie nie słychać.

Jak funkcjonować w sytuacji, w której o optymalnych pieniądzach wpompowanych w system ochrony zdrowia nie można nawet marzyć? Eksperci odpowiadają.

Tomasz Grodzki, minister zdrowia w gabinecie cieni:
- Bez pieniędzy możemy się spodziewać katastrofy. Przede wszystkich bez odpowiednich środków nie będziemy mogli nadążać za postępem w medycynie. Trudno będzie leczyć innowacyjnie i skutecznie, a nasz dystans do krajów Unii Europejskiej w ochronie zdrowia zamiast się zmniejszać (tak jak w innych dziedzinach gospodarki) – będzie się powiększał. Będziemy leczeni źle, starymi metodami i to jest bardzo niesprawiedliwe wobec polskich pacjentów. Jeżeli mowa o pieniądzach, to wśród pracowników ochrony zdrowia, jeśli nie będzie podwyżek zarobków, znacznie zwiększy się pokusa szukania stabilniejszych podstaw materialnych albo za granicą, albo w innych działach gospodarki. Problem odpływu kadr będzie zatem narastał. Już dziś ma on dramatyczne rozmiary, a grozi nam skala katastrofalna.

Marek Balicki, były minister zdrowia, członek Narodowej Rady Rozwoju przy prezydencie RP:
- Nas po prostu nie stać na niezwiększanie nakładów. Zwracam uwagę, że co rok przybywa po kilkadziesiąt tysięcy osób powyżej 65. roku życia. Ich potrzeby zdrowotne są znacznie większe niż pacjentów młodszych. Jeżeli więc nie będziemy podwyższać nakładów, siłą rzeczy skażemy się nie na klepanie starej biedy, ale wręcz na pogorszenie dostępności i jakości ochrony zdrowia. Zwracam też uwagę, że lwia część środków na ochronę zdrowia to pieniądze na opłacenie wynagrodzeń lekarzy, pielęgniarek, innych zawodów medycznych i pozamedycznych. Jeżeli nie będzie podwyżek nakładów, nie będzie też podwyżek pensji. A to oznacza dalszy odpływ kadr. Nożyce miedzy podażą a potrzebami zaczną się niebezpiecznie rozwierać. Dlatego nie wyobrażam sobie sytuacji, w której podwyżek miałoby nie być.

Zbyszko Przybylski, dyrektor szpitala we Wrześni, członek zarządu Polskiej Federacji Szpitali:
- Rosnący deficyt pieniędzy na ochronę zdrowia z pewnością władze centralne będą się starały nadrobić przez wymuszenie zwiększania wydatków na zdrowie ponoszonych przez samorządy. Kondycja finansowa samorządów jest natomiast różna. I spowoduje to z pewnością pogłębienie dysproporcji w funkcjonowaniu ochrony zdrowia pomiędzy różnymi regionami Polski.

Widzę też olbrzymie zagrożenie ogarnięcia całej polskiej ochrony zdrowia falą protestów. Trudno przy tym nie zauważyć podziałów w środowisku medycznym, w którym rząd zgodził się na podwyżki dla pielęgniarek, ale nie znalazł pieniędzy na podwyżki dla innych grup zawodowych. To rodzi frustrację i powoduje gromadzenie chmur protestów. Przy dalszym opóźnianiu podwyżek nakładów na ochronę zdrowia prędzej czy później protesty wybuchną.

A co na to szpitale? W zasadzie znalazły się w sytuacji bez wyjścia. Są już tak zadłużone, tak osłabione licznymi programami cięcia kosztów, że dyrektorzy staną przed diabelską alternatywą: albo bankructwo, albo dodatkowe beznadziejne zadłużanie.

Grzegorz Byszewski, zastępca dyrektora Centrum Monitoringu Legislacji przy Pracodawcach RP:
- Trzeba obawiać się przede wszystkim tego, że będzie kolejna próba przerzucenia na szpitale wszystkich złych skutków braku wzrostu finansowania. To przecież najłatwiejsze do zrealizowania i w tę stronę idzie działanie i myślenie resortu nie od dziś. Optymalizacja wydatków w ochronie zdrowia i informatyzacja systemu mogą przynieść pewne oszczędności, co potwierdza opublikowany w styczniu br. przez OECD raport Tackling Wasteful Spending on Health. Ale bez zwiększenia finansowania systemu ochrony zdrowia istnieje zagrożenie, że będzie presja na utrzymanie dostępności leczenia szpitalnego (mimo rosnącej liczby osób w wieku starszym), co będzie się wiązało ze wzrostem zadłużenia szpitali (w przypadku wprowadzenia finansowania ryczałtowego szpitali) albo pogarszającą się sytuacją finansową NFZ (w obecnym systemie).

Na pewno nie uda się zrealizować zwiększenia wynagrodzenia personelu medycznego, co spowoduje w długim okresie rosnącą migrację tych osób. Brak pieniędzy doprowadzi też do dalszego obniżania wyceny procedur medycznych, co spowoduje zadłużanie się szpitali i pogorszenie jakości leczenia (szpital zadłużony nie będzie miał środków na inwestycje w infrastrukturę, nowy sprzęt czy wprowadzanie nowych technologii medycznych).

Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia/ i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.