Tomasz Pietrzyk/Agencja Wyborcza.pl

Protestowali przeciw likwidacji porodówki

Udostępnij:
– Zamiast porodówki chcą otworzyć oddział opieki paliatywnej. Rodzić mamy we Wrocławiu i jeździć tam 40 km. Nie ma na to naszej zgody – mówili mieszkańcy, którzy protestowali przed szpitalem w Strzelinie, w którym w 2021 r. odebrano jedynie 262 porody.
Mieszkańcy powiatu strzelińskiego nie zgadzają się na planowane na koniec czerwca zamknięcie oddziału położniczo-ginekologicznego w szpitalu w Strzelinie. Przeciw likwidacji porodówki 20 maja manifestowało w Strzelinie ponad 100 osób – między innymi posłanka Agnieszka Dziemianowicz-Bąk z Lewicy i burmistrz Strzelina Dorota Pawnuk.

– Zbliża się Dzień Matki, wkrótce po nim Dzień Dziecka. Matki ze Strzelina, zamiast świętować, muszą się jednak martwić. Funduje im się stres i lęk, że nie mogą rodzić na miejscu, tylko będą musiały jeździć do Wrocławia – powiedziała posłanka Agnieszka Dziemianowicz-Bąk cytowana przez „Gazetę Wyborczą”.

W czasie protestu zbierano podpisy pod petycją w obronie porodówki.

Mieszkańcy są przekonani, że zapowiadana likwidacja porodówki to wstęp do zamknięcia też innych oddziałów i przekształcenia w centrum opieki paliatywnej.

– To już się dzieje. Nasz urząd stanu cywilnego wystawił w tym roku już kilka aktów zgonów zmarłych podopiecznych, leczących się tu paliatywnie. To głównie osoby z Wrocławia. Te osoby, oczywiście też potrzebują godnej opieki. Jednak nie dopuszczę do tego, byśmy wystawiali akty zgonów zamiast aktów urodzin – mówiła burmistrz Pawnuk, cytowana przez „Gazetę Wyborczą”.

Właścicielem szpitala w Strzelinie – od stycznia 2021 r. – jest Uniwersytecki Szpital Kliniczny przy ul. Borowskiej we Wrocławiu. Oficjalnej decyzji o likwidacji porodówki jego władze jeszcze nie podjęły.

W strzelińskiej placówce w 2021 r. odebrano jedynie 262 porody.

Czy protesty były słuszne?

Dyrektor Pachciarz o likwidacji oddziałów położniczych
W październiku 2021 r. dyrektor wielkopolskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia Agnieszka Pachciarz – w rozmowie z „Menedżerem Zdrowia” – mówiła o zamykaniu oddziałów położniczych.

– Od czerwca 2021 r. w różnych regionach Polski zamknięto lub zawieszono funkcjonowanie – między innymi – oddziałów ginekologiczno-położniczych. Przyczyny są różne, tylko w niektórych wypadkach problemem jest brak personelu medycznego. Często oddziały te nie przyjmowały odpowiedniej liczby chorych, a zakres udzielanych świadczeń był ubogi. Przy niewielkiej ich liczbie pacjenci mogą przestać czuć się bezpiecznie. Personel bez odpowiedniego doświadczenia nie zagwarantuje leczenia na oczekiwanym, nawet średnim, poziomie – mówiła dyrektor Pachciarz.

Ekspertka zwracała też uwagę na to, o czym mówi się w przypadku strzelińskiego szpitala.

– Często słyszy się stwierdzenie, wyrażane bez potwierdzonej wiedzy, że lepiej mieć szpital bliżej domu. Trzeba się jednak zastanowić, co jest ważniejsze: położenie czy jakość i bezpieczeństwo. Przy dzisiejszej łatwości przemieszczania się odległość jest słabym argumentem. Jeśli ktoś uruchamia na siłę ginekologię i położnictwo, a liczba porodów na jego oddziale nie przekracza 400, jest to nieodpowiedzialne – podkreśliła Agnieszka Pachciarz, dodając, że „przyszłością jest profilowanie i konsolidacja kompetencji”.

– Szpitale z dużymi niewykonaniami powinny przeanalizować swoją działalność medyczną i rozważyć przeprofilowanie się oraz dostosowanie liczby łóżek i profilu działalności do rzeczywistych potrzeb – podsumowała.

Przeczytaj także: „Trzeba się zastanowić, które oddziały są potrzebne mieszkańcom”.

 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.