iStock

Zaplecze szpitali wojewódzkich

Udostępnij:
Część szpitali powiatowych powinna przejść swego rodzaju fuzje. Być może gdzieniegdzie podmioty te powinny stać się zapleczem i uzupełnieniem na przykład szpitali klinicznych i dużych jednostek wojewódzkich.
Komentarz dr. hab. n. med. Szczepana Cofty, przewodniczącego Polskiej Unii Szpitali Klinicznych, lekarza naczelnego Szpitala Klinicznego im. Heliodora Święcickiego w Poznaniu, odpowiedzialnego za Szpital Tymczasowy MTP w Poznaniu, byłego dyrektora Szpitala Klinicznego Przemienienia Pańskiego w Poznaniu:
Struktura szpitalna w naszym kraju jest dość archaiczna. Zapomina się, że bezwzględnym motywem i warunkiem skierowania pacjenta do szpitala jest brak możliwości wykonania świadczeń w trybie ambulatoryjnym, stan zagrożenia życia lub nagłe pogorszenie zdrowia bez możliwości oczekiwania na planowe leczenie. Hospitalizacje są nadużywane, a główną przyczyną jest brak skutecznych struktur działalności ambulatoryjnej oraz odpowiedniego wspierania krótkich pobytów szpitalnych, przede wszystkim jednodniowych.

Oczywiście uwolniono finansowanie ambulatoryjnej opieki specjalistycznej (AOS), co byłoby dobrym ruchem, o ile w ramach AOS wymusi się skuteczność wypełnienia celu diagnostycznego czy leczniczego. Nie powinno się akceptować takich praktyk, jak „wsobne krążenie pacjentów generujących wizyty”, co jest istotnym ryzykiem w AOS, zwłaszcza poza praktykami dobrze wyposażonymi w narzędzia diagnostyczne. Być może warto się pokusić o dwa poziomy referencyjne poradni – w zależności od zaplecza diagnostyczno-leczniczego. Umożliwiłoby to unikanie rekonsultacji po odbytych już konsultacjach specjalistycznych. W szpitalach klinicznych olbrzymia część konsultacji to właśnie rekonsultacje, a dzieje się tak we współzarządzanym przeze mnie szpitalu chociażby w zakresie okulistyki, pulmonologii czy chirurgii naczyniowej.

Bezwzględnie brakuje preferowania świadczeń jednodniowych oraz krótkich pobytów w warunkach szpitalnych. Ich stosowanie może znacząco usprawnić procesy diagnostyczne i cały system, a także zmniejszyć czas oczekiwania na hospitalizację tych pacjentów, którym w AOS nie można pomóc. Pobyty takie mogą dotyczyć przykładowo kardiologii, pulmonologii, chirurgii, ginekologii, a także wielu obszarów interny. W dużej części oddziałów powinny być utworzone sale dziennego pobytu, które mogłyby działać na przykład od poniedziałku rano do piątkowego popołudnia.

Oczywiście system szpitalny musi przejść rewizję i restrukturyzację. Nowa sieć szpitali, której zamiar przygotowania zapowiedziano, powinna to uwzględnić. Trzeba odważnie zakwestionować rolę powiatu jako organu tworzącego szpitale. Część szpitali powiatowych – niezwykle ważnych – powinna przejść swego rodzaju fuzje. Być może gdzieniegdzie podmioty te powinny stać się zapleczem i uzupełnieniem na przykład szpitali klinicznych i dużych jednostek wojewódzkich. To powinno być przedmiotem odrębnych – śmiałych – dyskusji i decyzji. W ogóle dopuszczenie różnorodności organów tworzących nie powinno być tematem tabu.

Istnieje pewne dążenie do komasacji, ale przestrzegałbym przed bezkrytycznym tworzeniem olbrzymich, bezwładnych organizacyjnie molochów. Prowadzi to często do anonimowości opieki, a także spłaszczenia relacji i alienacji. Każdy szpital musi zachowywać swoją „duszę”, musi zapewniać optymalną jakość pacjentom, a także stanowić przestrzeń przyjazną dla pracowników. Sieć szpitali powinna oczywiście być dostosowana do potrzeb zdrowotnych (choć można nimi manipulować), również do faktycznych możliwości kadrowych.

Ewentualne blokowanie oddziałów dla celów partykularnych przez poszczególnych lekarzy byłoby niezwykle naganne. Dlatego nadzór nad mechanizmami i prowadzeniem list oczekujących powinien być dość restrykcyjny. Z zadziwieniem przyjmuję wiadomości, że na niektóre oddziały nie ma oficjalnych list oczekujących i zapisanie pacjenta w celu hospitalizacji jest niemożliwe. Dotyczy to nieraz oddziałów, które pełnią ostre dyżury, ale to nie tłumaczy tej sytuacji.

W kraju istnieją regionalne różnice dotyczące systemu szpitalnego. Dążenie zarządzających do restrukturyzacji szpitali jest zatem bardzo cenne i należy je bezwzględnie poprzeć. Zmiana musi być wspierana skuteczną informatyzacją, która w nowym wydaniu, na ile to możliwe, powinna integrować system w skali całego kraju. Choć jak się okazuje, nie jest to wcale łatwe, bo Polska jest stosunkowo dużym krajem.

Nieznaczne ograniczenie liczby szpitali i przebudowa ich struktury stają się zatem istotnym wyzwaniem najbliższych lat.

Tekst opublikowano w „Menedżerze Zdrowia” 7–8/2021.

Przeczytaj także: „Jak poprawić szpitalnictwo? Wzmocnić role samorządów wojewódzkich”, „Łóżka na szpitalnych korytarzach”, „Nie da się w Polsce utrzymać ponad 1000 szpitali” i „Wrobieni w szpitale”.

 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.