Chcą dopłacać? To niech dopłacają!
| Tagi: | Grzegorz Sieńczewski |
– Dlaczego nie pozwolić w końcu, aby szpitale pobierały opłaty od pacjentów za wykonywane zabiegi? Dajmy chorym wybór. Pozwólmy dopłacać do procedur. Po wprowadzeniu takiego rozwiązania nie tylko polepszymy finansową sytuację szpitali, nie tylko ułatwimy dostęp do opieki medycznej, ale i podniesiemy jakość udzielanych świadczeń – proponuje w „Menedżerze Zdrowia” Grzegorz Sieńczewski.
- W „Menedżerze Zdrowia” publikujemy komentarz dyrektora Szpitala Specjalistycznego im. Stanisława Staszica w Pile Grzegorza Sieńczewskiego
- Ekspert twierdzi, że, aby można było mówić o prawidłowym działaniu systemu, musimy dążyć do tego, by szpitale działały w sposób ciągły z wykorzystaniem potencjału na najwyższym procentowym poziomie.
- Zasoby w jednostkach ochrony zdrowia są drogie
- Jak zatem wykorzystać to, co już istnieje i może być wykorzystywane?
- Sieńczewski pyta, dlaczego nie pozwolić w końcu, aby szpitale pobierały opłaty od pacjentów za wykonywane zabiegi
Efektywność w zdrowiu
W ekonomii często posługujemy się pojęciem efektywnego wykorzystania zasobów.
Efektywność ekonomiczna ma wiele definicji – z tej najpopularniejszej wynika, że to działanie pozbawione marnotrawstwa oraz nastawione na osiągnięcie najlepszego rezultatu w ramach dostępnych zasobów i technologii. Mówiąc ogólniej – dąży się do takiego korzystania z zasobów, aby skutecznie osiągnąć wyznaczony cel, a miarą jest zestawienie osiągniętego efektu z nakładami, jakie zostały zużyte.
Nie ulega wątpliwości, że szpitale są głównym filarem ochrony zdrowia, zatem osiąganie celów, które stawia sobie ta dziedzina naszego życia społecznego, będzie obciążało przede wszystkim te jednostki.
Jakie cele powinniśmy osiągać, aby znaleźć punkt odniesienia dla oceny efektywności wykorzystania zasobów?
Można je sklasyfikować w następujący sposób:
- zapobieganie chorobom i urazom,
- wczesne wykrywanie chorób,
- leczenie,
- pielęgnacja,
- zapobieganie niepełnosprawności i jej ograniczanie.
Zatem, aby można było mówić o prawidłowym działaniu systemu, musimy dążyć do tego, by szpitale działały w sposób ciągły z wykorzystaniem potencjału na najwyższym procentowym poziomie.
Drogie zasoby
Wykorzystywane zasoby w jednostkach ochrony zdrowia są drogie – mowa o infrastrukturze, rozumianej jako budynki i sprzęt medyczny, ale także, co najważniejsze, o ograniczonych kadrach. Przy takiej złożoności priorytetem powinna być maksymalizacja pracy takich podmiotów. Tymczasem finansowanie zapewnione przez Narodowy Fundusz Zdrowia nie gwarantuje, że możemy mówić o wysokiej efektywności.
Najdroższe w szpitalach jest utrzymanie tzw. gotowości, niezależnie bowiem od liczby udzielonych świadczeń potencjał osobowy i sprzętowy jest dokładnie taki sam. Oczywiście będzie on podlegał różnym fluktuacjom w zależności chociażby od pory dnia, ale nie ulega wahaniom z uwagi na to, ilu pacjentów było przyjętych w danym okresie.
Z ostatnich informacji, które docierają do zarządzających szpitalami, wynika, że ograniczane jest finansowanie w niektórych dotychczasowych zakresach, tzw. nielimitowanych. Sytuacja jest o tyle niebezpieczna, że przez wiele lat były to zakresy, na których rozwój ustawodawca stawiał, a zarządzający podmiotami dostosowywali infrastrukturę
i zatrudnienie, by je rozwijać. Tym samym w znacznym stopniu opierali politykę finansową na ich prawidłowej realizacji – mowa zwłaszcza o ambulatoryjnej opiece specjalistycznej. Należy także podkreślić, że zasoby, jakimi dysponują szpitale, to często najwyższej klasy aparatura – zarówno diagnostyczna, jak i zabiegowa. Zasób to także dostępność do świadczeń kompleksowych, skupionych w jednym miejscu, gwarantujących łatwość prowadzenia pacjenta przez ścieżki diagnostyczno-zabiegowe.
Jak zatem wykorzystać to, co już istnieje i może być wykorzystywane?
Oczywiste jest to, że pieniądze systemowe nie pokryją całości świadczeń, które powinny być udzielone pacjentom. Czas się z tym pogodzić i zaakceptować ten fakt, inaczej nie znajdziemy racjonalnego rozwiązania.
Miliard złotych
W 2023 r. wartość prywatnych usług medycznych wzrosła o niemal 4,5 mld zł, natomiast cały rynek szacuje się na wartość około 100 mld zł.
W 2024 r. 56 proc. dorosłych Polaków skorzystało z prywatnej opieki zdrowotnej. Powodów zapewne jest wiele, natomiast podstawowy dotyczy terminów proponowanych wizyt i zabiegów. Oczywiście nowoczesność prywatnych gabinetów i szpitali często jest lepsza niż w publicznej ochronie zdrowia, natomiast już sam sprzęt z uwagi na ogromne inwestycje w ostatnich latach często jest lepszy w placówkach publicznych. Nie ma przecież także często różnicy w kadrze, albowiem ten sam personel pracuje zarówno w publicznej, jak i prywatnej ochronie zdrowia.
Chcą dopłacać? Niech dopłacają!
Dlaczego zatem nie pozwolić w końcu, aby szpitale pobierały opłaty od pacjentów za wykonywane zabiegi?
Dajmy chorym wybór.
Pozwólmy dopłacać do procedur. Jeśli chcą dopłacić do innej soczewki podczas zabiegu usuwania zaćmy, to w porządku.
Wykorzystajmy rynek wart miliardy złotych, leczmy zgodnie z najwyższymi standardami. Po wprowadzeniu takiego rozwiązania nie tylko polepszymy finansową sytuację szpitali, nie tylko ułatwimy pacjentowi dostęp do opieki medycznej, ale i naturalnie podniesiemy jakość udzielanych świadczeń – gdy staniemy się świadczeniodawcami również na rynku usług prywatnych, to zdrowa konkurencja wymusi na szpitalach stałe podnoszenie jakości, rozumianej jako procedura medyczna, ale także jako otoczenie, w którym świadczeniobiorca będzie przebywać.
Oczywiście należy stworzyć mechanizm, który pierwszeństwo będzie dawać pacjentowi korzystającym ze świadczenia w ramach finansowania z pieniędzy publicznych, a dopiero w drugiej kolejności pacjentowi chcącemu zapłacić z własnych pieniędzy. Jeżeli zostaną wprowadzone limity na leczenie zaćmy, to na przykład po wykonaniu 20 zabiegów w miesiącu cały potencjał oddziału zajmującego się tą procedurą będzie niewykorzystany – to jest miejsce i czas, w którym powinniśmy przyjmować pacjenta, który będzie skłonny zapłacić, bo duża część z nich i tak to zrobi… w szpitalu prywatnym.
Akceptacja faktu i odpowiednie przedstawienie tego społeczeństwu, że żadna publiczna ochrona zdrowia nie jest w stanie zapewnić każdemu świadczeń zdrowotnych na wszystkie dolegliwości w krótkim, akceptowalnym terminie, jest niezbędne do naprawy naszego systemu.
Mamy wszystko, by leczyć dużo więcej osób, niż leczymy do tej pory, w publicznym systemie ochrony zdrowia, tylko dajmy pacjentowi możliwość wyboru. Z pewnością łatwiej będzie wprowadzić takie rozwiązanie, niż wytłumaczyć, skąd nagle wydłużenie terminu w poradni specjalistycznej o kolejne pół roku.
Komentarz dyrektora Szpitala Specjalistycznego im. Stanisława Staszica w Pile Grzegorza Sieńczewskiego.
Przeczytaj także: „Czas zerwać plaster”.
