Tomasz Stańczak/Agencja Wyborcza.pl

Lekarz na poligonie

Udostępnij:
Prof. Krzysztof Zeman, szef Kliniki Pediatrii, Immunologii i Nefrologii w Instytucie Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi, mówi o zmianach zachodzących w wojskowym szkolnictwie medycznym na przestrzeni lat, ich konsekwencjach oraz o potrzebach medycznych współczesnego wojska.
Panie profesorze, kiedy powstały struktury nauczania medycyny wojskowej, które miały wpływ na programowe ukształtowanie tej dziedziny dydaktyki lekarskiej kilkadziesiąt lat później?
– Początki nauczania medycyny w wojsku datują się od 1922 r., kiedy powstała Wojskowa Szkoła Sanitarna, później nazwana Oficerską, następnie przekształcona w Szkołę Podchorążych Sanitarnych, a jeszcze później w Centrum Wyszkolenia Sanitarnego. Słuchacze tych szkół uzyskiwali wykształcenie medyczne na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Warszawskiego oraz wykształcenie wojskowo-medyczne w ramach Szkoły Podchorążych. Pierwszym komendantem szkoły został gen. Stefan Hubicki, który jasno określał jej zadania: „Lekarz wojskowy musi być nie tylko dobrym specjalistą, musi nadto posiadać wszelkie cechy żołnierza, musi dobrze sobie uświadamiać życie żołnierza i wczuć się w warunki tego życia”.

Jak wypełniono braki w szeregach lekarzy wojskowych spowodowane II wojną światową?
– W 1939 r. 466 absolwentów CWS pozostawało w służbie czynnej, w czasie wojny zginął co czwarty. Braki lekarzy wojskowych próbowano uzupełniać już w czasie II wojny światowej, w Europie Zachodniej powstało kilka polskich ośrodków (we Francji, Szwajcarii) szkolących kadry wojskowo-medyczne. Warto pamiętać o Polskim Wydziale Lekarskim w Edynburgu, gdzie dyplomy lekarzy otrzymało 228 polskich studentów, w większości wojskowych. Służyli w jednostkach Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie.

Co doprowadziło do powołania Wojskowego Centrum Wyszkolenia Medycznego?
– Duża część wojskowej kadry medycznej pozostała na Zachodzie. Olbrzymie niedobory lekarzy wojskowych próbowano uzupełniać, szkoląc lekarzy wojskowych na fakultetach przy akademiach medycznych. Najważniejszym miejscem szkolenia stała się Łódź. Już od 1945 r. działała tam kształcąca niższą wojskową kadrę medyczną Wojskowo-Medyczna Szkoła Felczerów, a od 1947 – Centrum Wyszkolenia Sanitarnego. W 1949 r. utworzono Fakultet Wojskowo-Medyczny, którego zadaniem było kształcenie oficerów lekarzy dla potrzeb wojskowej służby zdrowia. Rok później nastąpiło połączenie Fakultetu Wojskowo-Medycznego i Centrum Wyszkolenia Sanitarnego. Utworzono Wojskowe Centrum Wyszkolenia Medycznego kształcące wspólnie z Akademią Medyczną w Łodzi wojskowe kadry medyczne. Władze Akademii Medycznej w Łodzi wspierały armię – powstały nowe katedry o profilu wojskowo-medycznym, m.in. Katedra Chirurgii Polowej, Katedra Higieny i Epidemiologii Wojskowej, Katedra Organizacji i Taktyki Wojskowej Służby Zdrowia, Katedra Interny Polowej, Katedra Toksykologii.

Czy powołanie tych ciał dydaktycznych rozwiązało problemy armii?
– System szkolenia oparty na WCWM i Akademii Medycznej w Łodzi nie zaspokajał w pełni potrzeb kadrowych armii. W latach 1954–1958 studia w Akademii Medycznej ukończyło 529 oficerów oraz kilkudziesięciu stomatologów i farmaceutów wojskowych. Drogą wyjścia z tej sytuacji było utworzenie odrębnej uczelni wojskowej. Inicjatorem koncepcji zorganizowania w Łodzi wojskowego wyższego szkolnictwa medycznego był już w latach 50. gen. dyw. prof. dr med. Bolesław Szarecki. Rozkazem ministra obrony narodowej rozformowano WCWM i 1 lipca 1958 r. utworzono Wojskową Akademię Medyczną w Łodzi z Wojskowym Szpitalem Klinicznym w Łodzi i Centralnym Szpitalem MON w Warszawie.

W 1968 r. nastąpiło usamodzielnienie się tej dziedziny nauczania medycznego dzięki powołaniu Wojskowej Akademii Medycznej.
– Tak, to prawda. Rozpoczęcie działalności WAM nie oznaczało jednak pełnej samodzielności uczelni. Znaczną część placówek naukowo-dydaktycznych tworzono, opierając się na jednostkach Akademii Medycznej w Łodzi. Dopiero później miało miejsce pełne usamodzielnienie się pod względem struktury naukowo-dydaktycznej i etatowej. WAM bardzo szybko stała się uczelnią elitarną. Pan podjął studia w latach 70. Zaszczytem było tu studiować, a ukończyć studia – niezwykle trudno. Na moim roku rozpoczynało studia 280 osób, a planowo ukończyło niewiele ponad 70. Uczelnia znacząco przysłużyła się do rozwoju nauki i medycyny polskiej. Wykształciła znakomitych, potrafiących radzić sobie w czasach pokoju i wojny lekarzy oficerów wojskowej służby zdrowia. Mury akademii opuściło ponad 6 tys. oficerów: lekarze, stomatolodzy, farmaceuci, psycholodzy. Ukończyło ją wielu bardzo wybitnych profesorów z różnych dziedzin medycyny.

Jak wyglądały wówczas ćwiczenia lekarzy w warunkach wojennych?
– Na poligonach zdobywaliśmy przede wszystkim olbrzymie umiejętności praktyczne przydatne w przyszłej pracy. To był także czas nabywania umiejętności wojskowych. Z każdym kolejnym poligonem nasza rola na pozorowanych polach walki, na poszczególnych etapach ewakuacji i leczenia rannych była coraz ważniejsza. Najstarsi koledzy lekarze leczyli i operowali chorych w warunkach polowych, przystosowując np. dachy pojazdów wojskowych do przeprowadzania operacji.

Na lata 70.–80. przypada okres rozkwitu naukowo-dydaktycznego medycyny wojskowej w Polsce.
– Może nawet na lata 70.–90. To był okres, w którym lekarze wojskowi stali się bardzo rozpoznawalni, a wiele osób chciało leczyć się w szpitalach wojskowych, uznając je za znakomite. Rósł potencjał naukowy uczelni. Dane z całego okresu działalności WAM wskazują, że wśród 224 pracowników, którzy uzyskali tytuł profesora, 340 – doktora habilitowanego, a 2 tys. – doktora nauk, wielu uzyskało te stopnie i tytuły właśnie we wspomnianym okresie.

Jak pan z dzisiejszej perspektywy ocenia zmiany, które zaszły w medycynie wojskowej po 1989 r.?
– Zmiana sytuacji politycznej, zwłaszcza w Europie, spowodowała zmianę koncepcji dotyczącej liczebności armii, a co za tym idzie potrzeb etatowych wojskowej ochrony zdrowia, a także dalszego istnienia wielu wojskowych placówek leczniczych, a nawet wojskowych sanatoriów. Przyjęto, że lekarzy wojskowych jest za dużo, a koszty ich kształcenia są za wysokie. Dlatego władze wojskowe rozpoczęły proces stopniowego zmniejszania przede wszystkim liczby studentów przyjmowanych do WAM.

Czy otwarcie na Zachód przyniosło nowe możliwości szkolenia wojskowych lekarzy?
– Mogło przynieść. Uważano, że WAM idealnie spełnia warunki, aby stać się centrum szkolenia kadr medycznych dla potrzeb NATO. Było trochę obiecujących wymian studentów, obustronnych wizyt, ale ówczesne szefostwo ochrony zdrowia chyba nie do końca było zainteresowane takimi rozwiązaniami. Kierownictwu uczelni zarzucano, że nie potrafi uczynić praktyczniejszymi zajęć stricte wojskowo-medycznych, ale z drugiej strony przełożeni nie akceptowali proponowanych innowacji.

Co doprowadziło do likwidacji WAM w 2002 r.? Jak ocenia pan tę decyzję?
– Doprowadził wprowadzany systematycznie od kilku lat, za aprobatą szefostwa służby zdrowia, pomysł zmiany koncepcji szkolenia lekarzy wojskowych. Heroiczna walka ówczesnych władz uczelni o zmianę decyzji zakończyła się fiaskiem. 6 grudnia 2001 r. Ministerstwo Obrony Narodowej podjęło decyzję o likwidacji WAM w ciągu dwóch lat. To była chybiona decyzja, w kolejnych latach, ze względu na zmiany na politycznej mapie świata, uznawana przez wiele autorytetów wojskowych i politycznych za nieprzemyślaną i wprowadzoną bez patrzenia w przyszłość. Zmiany w szkolnictwie wojskowym miały polegać na tym, aby jak najwięcej osób trafiało do profesji oficerskiej po studiach na cywilnych uczelniach. Bardzo szybko ta koncepcja przyniosła porażkę.

Jak próbowaliście zachować dziedzictwo uczelni?
– Mieliśmy niewiele czasu. Udało się jeszcze zorganizować uroczystości 80-lecia wyższego szkolnictwa medycznego w Wojsku Polskim i 45-lecia Wojskowej Akademii Medycznej, nadać ostatni raz tytuły doktora honoris causa uczelni. Trwały niełatwe rozmowy z władzami Uniwersytetu Łódzkiego, Akademii Medycznej w Łodzi, Ministerstwem Zdrowia. W lipcu 2002 r. Sejm RP przyjął ustawę o utworzeniu Uniwersytetu Medycznego w Łodzi z Wydziałem Wojskowo-Lekarskim, a 1 października odbyła się inauguracja roku akademickiego na pierwszym w Polsce uniwersytecie medycznym. Wnieśliśmy w „wianie”, oprócz bazy dydaktycznej, pracowników naukowych i administracyjnych, a także 38 studentów podchorążych oraz 1,6 tys. studentów fizjoterapii i zdrowia publicznego.

W nauczaniu lekarzy wojskowych nastąpiła luka.
– Trzy, cztery lata po rozwiązaniu WAM. Wówczas przekonano się bowiem, że lekarzy po studiach na cywilnych uczelniach chętnych do służby kontraktowej po prostu nie ma, a lekarzy po WAM w jednostkach zostało już niewielu. Ktoś to źle policzył, źle prognozował. Ostatnia promocja absolwentów Uniwersytetu Medycznego w Łodzi na pierwszy stopień oficerski odbyła się w 2005 r. i trzeba było poczekać jeszcze kilka dobrych lat, zanim znowu pojawili się na uczelni studenci w mundurach. Wydział Wojskowo-Medyczny, a po reformie szkolnictwa wyższego Kolegium Wojskowo-Lekarskie, zaspokaja takie zapotrzebowanie, jaki limit przyjęć określi MON. Należy jednak zauważyć, że od 2010 co roku studia rozpoczyna większa grupa podchorążych i obecnie studiuje ich łącznie ponad 300. Już nie tylko, jak kiedyś w WAM, sami mężczyźni.

Czy w obliczu zagrożenia, które dziś dla Europy stanowi Rosja, wraz ze wzmocnieniem struktur wojskowych nie powinno się powołać WAM lub zintensyfikować działań mających na celu przygotowanie medyków na okres konfliktu?
– WAM już nie istnieje, jedną krótkowzroczną decyzją zniszczono sumę ludzkich intelektów, zbiorowe doświadczenie akademickie, naukowe i dydaktyczne. Nam, absolwentom tej uczelni, zostały jedynie fantastyczne wspomnienia, przyjaźnie, a przede wszystkim szacunek dla Alma Mater. Natomiast, o ile mi wiadomo, istnieje koncepcja, której realizacja być może nabierze turbodoładowania w związku z obecnymi zagrożeniami. Rosnąca w siłę armia musi mieć dobre struktury medyczne. Według wspomnianej koncepcji miałaby to być jednostka zbliżona do tej, jaką widzieliśmy w Wojskowej Akademii Medycznej w Hradec Králové, gdzie podchorążowie uczą się przedmiotów wojskowych i wojskowo-medycznych w WAM, a medycyny na Uniwersytecie Karola. Podobną rolę mogłoby odgrywać położone w Łodzi, nieopodal ostatniej lokalizacji WAM, świetnie funkcjonujące Wojskowe Centrum Kształcenia Medycznego, które już od kilkunastu lat prowadzi na wysokim poziomie szkolenie wojskowe i wojskowo-medyczne m.in. studentów Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, stypendystów MON. Jak wspomniałem, jest ich z roku na rok więcej. Znów, tak jak kiedyś, studenci w mundurach stali się rozpoznawalną częścią Łodzi akademickiej.

Wywiad – przeprowadzony przez Adriana Boguskiego – opublikowano w Miesięczniku Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie „Puls” 5/2022.

 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.