Polacy to naród lekożerców: Pigułka zamiast spaceru

Udostępnij:
Rośnie liczba aptek, rosną nakłady na reklamy farmaceutyków, niebezpiecznie rośnie też liczba przyjmowanych przez Polaków leków. Nie do końca wiadomo co jest przyczyną, co skutkiem: wiadomo natomiast, że w którymś miejscu ten łańcuch trzeba przerwać.
Według danych UOKiK-u na koniec 2014 r. w Polsce jedna apteka przypadała średnio na 2,7 tys. mieszkańców. Tymczasem średnia unijna wynosiła wtedy 4,5 tys. osób. O dłuższego czasu pojawiają się głosy, że w Polsce aptek jest za dużo, tymczasem ich liczba stale rośnie.

- We wspomnianym 2014 r. działało u nas 14,3 tys. aptek i punktów aptecznych, zaledwie rok później było już 14,7 tys. tego rodzaju placówek. Ok. 34 proc. tej liczby stanowią sieci apteczne, które dodatkowo zachęcają Polaków do zakupu leków i suplementów diety, oferując ich niższe ceny – pisze „SuperExpress”.

A wystarczy pójść z wizytą do lekarza, by nasłuchać się, że nasi rodacy bezmyślnie faszerują się lekami. Kupują dostępne bez recepty specyfiki na własną rękę, biorąc np. lek przeciwwirusowy, kiedy ich przeziębienie ma podłoże bakteryjne i odwrotnie. Wynika to m.in. z tego, że zewsząd jesteśmy atakowani reklamami leków i suplementów diety. Według danych firmy Starlink, w 2014 r. koncerny farmaceutyczne wydały na promocję swoich produktów więcej niż banki i sieci telefonii komórkowej. Było to prawie 900 mln zł.

Wartość rynku aptecznego rośnie. Według gazety za rok 2014 wynosiła 27,3 mld zł. Na same leki bez recepty z naszych kieszeni w tym czasie poszło 11,5 mld zł. Daje nam to szóste miejsce w Europie pod względem wydatków na medykamenty. Kupując je, często idziemy po prostu na łatwiznę, licząc na niemalże magiczne efekty, a wielokrotnie, abyśmy poczuli się lepiej, wystarczy zmiana trybu życia.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.