Jakub Orzechowski/Agencja Gazeta

Sprawa dotycząca Bogdana Chazana w sądzie

Udostępnij:
W Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Mokotowa odczytano akt oskarżenia Anny G. o zniesławienie prof. Bogdana Chazana. Kobieta przyznała, że opublikowała na Facebooku obraźliwy wpisu i odmówiła składania zeznań.
Reprezentujący kobietę obrońca z urzędu żądał umorzenia sprawy. Argumentował to rzekomym brakiem znamion czynu zabronionego i jednocześnie jego znikomą społeczną szkodliwości

- Sąd przychylił się jednak do stanowiska prawników Ordo Iuris, reprezentujących lekarza, którzy podnosili, że wniosek o umorzenie jest wewnętrznie sprzeczny i przedwczesny. Zarządził odczytanie aktu oskarżenia, co umożliwia rozpoczęcie postępowania dowodowego - poinformowała "Rzeczpospolita".

Anna G. odmówiła składania wyjaśnień.

Kobieta przyznała się jednak do tego, że jest autorką zamieszczonego na portalu społecznościowym wpisu.

Oskarżona twierdziła w nim, że prof. Bogdan Chazan, pracując jeszcze w Szpitalu im. Świętej Rodziny w Warszawie, odmówił jej cesarskiego cięcia z uwagi na własne przywiązanie do wartości religijnych. To nigdy się nie wydarzyło. Wpis był wielokrotnie powielany w przestrzeni medialnej. Wpisy wypełniają znamiona czynu zabronionego, określonego w art. 212 § 2 kodeksu karnego,czyli zniesławienia za pośrednictwem środków masowego komunikowania.

Kolejny raz strony spotkają się w sądzie 23 stycznia.

Cesarskiego cięcia nie odmówił, ale aborcji tak
Bogdan Chazan to najbardziej rozpoznawalny w kraju lekarz który złożył swój podpis pod „Deklaracją wiary” i orędownik wierzących lekarzy. Dlaczego podpisał dokument? - Podpisałem, bo bycie człowiekiem wierzącym nie można ograniczać do wybranych sfer życia. Powinniśmy starać się być "człowiekiem spójnym" – przyznał profesor Chazan w rozmowie z "Menedżerem Zdrowia"

Przypomniał, że wierzących w Polsce jest około 90 procent. - Powinni mieć szanse spotkania lekarza, który ma podobny system wartości. „Deklaracja” to ułatwia – wyjaśnił i zaznaczył, że religijność lekarzy nie jest żadnym zagrożeniem dla pacjentów. – Korzystny dla chorych jest fakt, że lekarz w pracy kieruje się zasadą miłości bliźniego - powiedział i przyznał, że kilkakrotnie odmówił wykonania aborcji. – Postąpiłem tak, bo nie chciałem pomagać w zabiciu dziecka. Nie wydawałem też recepty na środki antykoncepcyjne - podsumował.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.