www.istockphoto.com

Co stanie się po 2021 roku, kiedy nie będzie prezentów z UE?

Udostępnij:
W Polsce głównym źródłem finansowania inwestycji w zakresie infrastruktury i sprzętu medycznego są środki unijne. Kłopot w tym, że nie mamy zapisów, które ustalałyby co wydarzy się po 2021 roku. A może być tak, że następna projekcja finansowa UE nie będzie dotyczyła naszego kraju. Co się może wydarzyć? Eksperci mówią między innymi o zapaści systemu i że jest się czego bać!
Andrzej Mądrala, wiceprezydent Pracodawców RP, wiceprezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Szpitali Prywatnych i prezes zarządu MAVIT:
- Pracodawcy RP od dawna zwracają uwagę na potrzebę zachowania elementarnych zasad równości uczestników sektora ochrony zdrowia. Należy przypomnieć, że dzisiaj szpitale przekształcone i prywatne płacą podatek od dochodu, a publiczne SPZOZ-y są z niego zwolnione. Szpitale publicznie nie mają zdolności upadłościowej, a to stawia dostawców sprzętu, materiałów czy leków w trudnej sytuacji. Na szczęście wykazują oni ogromną odpowiedzialność i dostarczają niezbędnych produktów do szpitali, mimo braku otrzymanej zapłaty. Podobnie jest w przypadku dostępu do środków unijnych. Zawsze uprzywilejowane były podmioty publiczne - stąd tak dużo sprzętu medycznego kupowanego było ze środków unijnych. Już wkrótce zajrzy nam w oczy widmo wielkiej niewiadomej. Perspektywa pomocy finansowej z Unii Europejskiej może się skończyć. Co wtedy? Jeśli zabraknie nam około 2,5 mld zł rocznie z dotacji unijnych to... środki te będą musieli znaleźć właściciele, czyli głównie samorządy, ale także i ministerstwa, które mają swoje szpitale. Alternatywnym rozwiązaniem, o którym Pracodawcy RP od dawna mówili, to scedowanie tych obowiązków na partnera publicznego oraz poprzez odpowiednia wycenę regulowanie rynku. Państwo ma wszystkie niezbędne instrumenty! Pamiętajmy, że po ostatnich zmianach prawnych zainteresowanie inwestorów (zarówno krajowych, jak i zagranicznych) istotnie się zmniejszyło, co obserwujemy po praktycznym wstrzymaniu prywatnych inwestycji w sektorze zdrowia. Jeśli zostanie ograniczony dostęp do środków unijnych, problem odnowy sprzętu za kilka lat może być ogromnym wyzwaniem dla Polski!

Roman Kolek, wicemarszałek województwa opolskiego:
- Przypomnijmy, że w lata dziewięćdziesiątych samorząd terytorialny przejął funkcję organu założycielskiego zakładów opieki zdrowotnej. W wyniku tego placówki zostały przekształcone w samodzielne publiczne zakłady opieki zdrowotnej. W międzyczasie pojawiły się na rynku usług zdrowotnych jednostki prywatne, niepubliczne, które działają w oparciu o kontrakt z publicznym płatnikiem. Samorządy, stając się właścicielami, otrzymały nowe zadanie, na które nigdy zostały wskazane środki dodatkowe. W sytuacji odpowiedzialnego gospodarza w terenie, samorządy muszą podejmować decyzje i wyznaczać priorytety inwestycyjne w ramach środków własnych. Tego dedykowanego filara inwestycyjnego nigdy w Polski systemie opieki zdrowotnej nigdy nie było, stąd wiele samorządów oczekiwało, iż podległe im jednostki w ramach kontraktów z kasami chorych, a później NFZ , wygospodarują środki na uzupełnienie sprzętu niezbędnego dla realizacji świadczeń. Prywatni właściciele tak muszą postępować, zainwestowane pieniądze, muszą dawać określone zyski.

Środki z Unii Europejskiej przeznaczone na inwestycje w zakresie ochrony zdrowia pomogły systemowi, ale było i jest ich zbyt mało. Ze środków tych korzystały zarówno placówki publiczne jak i niepubliczne, poprawiając możliwości udzielania świadczeń oraz podnosząc poziom komfortu i bezpieczeństwa zdrowotnego pacjentów.

Co stanie się po 2021? Może dojść do sytuacji, w której amortyzacja finansowana stanie się dla dyrektorów ogromnym wyzwaniem. Wydaje się, że w chwili obecnej w Ministerstwie Zdrowia preferowany jest publiczny sektor ochrony zdrowia. Konieczna jest jednak, żeby za postulatami poszły realne działania i wsparcie dla właścicieli publicznych szpitali. Bez znalezienia źródeł dodatkowego finansowania, wciąż będziemy świadkami przerzucania się odpowiedzialnością pomiędzy samorządem terytorialnym, Ministerstwem Zdrowia, a pacjent z własnej kieszeni będzie musiał ponosić coraz większe wydatki na ratowanie własnego zdrowia. Jeśli takiego dodatkowego filara inwestycyjnego nie będzie, szpitale, którymi zarządzają samorządy, mogą mieć olbrzymie kłopoty po 2021 roku.

Anna Janczewska-Radwan, minister do spraw systemu ochrony zdrowia w Gospodarczym Gabinecie Cieni BCC:
- Problem finansowania inwestycji w ochronie zdrowia jest jednym z wielu problemów, z jakim borykają się od wielu lat dyrektorzy szpitali. Wsparciem były i są niewątpliwie samorządy. Jednak i one mają ostatnio coraz większe wydatki. Co się będzie działo w zakresie finansowania inwestycji od 2021 roku? To bardzo trudno dzisiaj przewidzieć. W przedstawionym przez Ministerstwo Zdrowia zarysie strategii zmian w ochronie zdrowia nie ma o tym zupełnie mowy. Miedzy innymi i ta niewiadoma utrudnia dyrektorom szpitali dokonywanie racjonalnych planów na przyszłość. Jest to zresztą jedna z wielu niewiadomych, z jakimi będą musieli się uporać dyrektorzy szpitali w najbliższym czasie.

Marek Wójcik, ekspert Związku Miast Polskich:
- Czy rzeczywiście jest się czego obawiać? Tak, a ratunkiem może być tylko szybkie uruchomienie narodowego programu wsparcia modernizacji infrastruktury ochrony zdrowia. Na początek w niewielkim wymiarze, ale zwiększanego z każdym rokiem, tak aby płynnie przejść z finansowania inwestycji w sektorze ochrony zdrowia z środków unijnych i samorządowych (od 1999 roku gminy, powiaty województwa wydały na ten cel już ponad 21 miliardów złotych) na środki z budżetu państwa. To konieczne, bo na przykład samorządom nie zagwarantowano ani złotówki dochodów na realizację zadań z zakresu ochrony zdrowia.

Czy po 2021 roku nastąpi załamanie systemu ochrony zdrowia? Nie, bo... bowiem nastąpi to wiele szybciej. Nieuruchamianie niezbędnych działań, takich jak na przykład dodatkowe ubezpieczenia czy decentralizacja narodowego płatnika, obiecywanie bezpłatnego leczenia osób nieubezpieczonych , a także skutki planowanych od lipca podwyżek płac dla personelu medycznego przy jednoczesnym braku perspektywy na zwiększanie nakładów na publiczny system ochrony zdrowia spowoduje załamanie systemu.

Czy system i dyrektorzy poradzą sobie, kiedy pieniędzy z Unii Europejskiej nie będzie? Podstawowe pytanie, to: jak poradzą sobie z tym pacjenci? Bardzo bym chciał się pomylić, ale nie widać symptomów na skrócenie kolejek do lekarzy czy operacji w szpitalach. Po stokroć powtarzana obietnica, że będzie inaczej, nie stanie się prawdą. A dyrektorzy szpitali? Przetrwali już niejedno, zmuszeni działać w sytuacji permanentnego kryzysu. Tak będzie i teraz, choć wyrokuję, że głębia tego kryzysu osiągnie poziom z początków XXI wieku po wprowadzeniu tak zwanej ustawy 203.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.