Jakub Szulc odsłania tajemnice ryczałtu, który… nie jest ryczałtem

Udostępnij:
Mijają wakacje, do dnia zero pozostaje coraz mniej czasu. Powoli, acz sukcesywnie odsłaniają się przed nami kolejne tajemnice ryczałtu – pisze Jakub Szulc w felietonie dla „Menedżera Zdrowia”. Jakie to tajemnice?
Felieton Jakuba Szulca:
- Chodzi o ryczałtu, który ma zdefiniować na nowo zasady finansowania lecznictwa szpitalnego w Polsce. Ryczałt, o którym głośno – także na tych łamach – od ponad roku. Ryczałtu... który nie jest ryczałtem. Jak to możliwe?

Zacznijmy od początku. Zgodnie z obowiązującymi od 27 czerwca rozporządzeniami ministra zdrowia część środków przeznaczonych na finansowanie lecznictwa szpitalnego rozliczana będzie jako świadczenia odrębnie kontraktowane (jak np. dzisiaj hemodializa). Czyli co do zasady sposób rozliczania się nie zmieni. W dalszym ciągu będziemy mieli finansowanie efektywnościowe. Wartościowo SOK-i mają stanowić ok. 46% świadczeń rozliczanych w szpitalu, czyli niemalże połowę. Te świadczenia to m.in. wysokokosztowa diagnostyka czy endoprotezoplastyka. Pozostałe 54% to finansowanie ryczałtowe.

Ryczałtowe, czyli... No właśnie, jakie? Przez ryczałt rozumiemy potocznie zapłatę za usługę (towar), gdy sprzedawca otrzymuje stałe wynagrodzenie niezależnie od wartości sprzedanych usług (towarów). Na przykład telewizja kablowa. Dostawca dostaje co miesiąc 49,90 zł bez względu na to, czy oglądałem telewizję 2 godziny w miesiącu czy telewizor jest włączony 24 godziny na dobę. Inny, być może bardziej adekwatny przykład – abonament medyczny. Płacę co miesiąc stałą kwotę, w zamian mam dostęp do określonych świadczeń medycznych. Nie ma znaczenia, czy skorzystam z nich raz, dwadzieścia, sto razy czy wcale. Jak to się ma do ryczałtu w lecznictwie szpitalnym? Kwoty będą znane już za chwilę. Od 1 października wchodzimy w nowy system. Czy szpital dostanie całą kwotę ryczałtu niezależnie od wartości wykonanych świadczeń? Tak, ale tylko w tym okresie rozliczeniowym!

Kluczem jest tutaj wzór z wysłanego niedawno do konsultacji społecznych projektu rozporządzenia ministra zdrowia, zgodnie z którym wartość przyznanego ryczałtu w kolejnych okresach rozliczeniowych zależeć będzie od: 1) wykonania ryczałtu w poprzednich okresach, 2) wzrostu lub spadku wartości świadczeń ambulatoryjnych, 3) wzrostu lub spadku średniej wartości hospitalizacji, 4) wzrostu lub spadku liczby rehospitalizacji, 5) posiadania akredytacji Centrum Monitorowania Jakości. Czym to się je? Punkt 1 wprowadza zmienną, progresywno-degresywną stawkę wynagrodzenia – w zależności od poziomu wykonania kontraktu. Dyrektor szpitala będzie musiał każdorazowo podjąć decyzję, czy zależy mu na maksymalizacji wartości kontraktu w przyszłym okresie czy na maksymalizacji ceny za punkt (najwyższą cenę punkt osiąga dla 90,00% wykonania kontraktu).

Pozostałe cztery parametry to modyfikatory, które pozwolą na zyskanie dodatkowych 5% do kontraktu, a w przypadku negatywnej wartości grożą taką właśnie stratą. Po lekturze ostatniego z oczekiwanych dokumentów systemowych nasuwają się następujące wnioski:
1. Pozostawiając istotną część świadczeń w finansowaniu efektywnościowym (SOK-i), regulator chce mieć pewność, że wprowadzenie ryczałtu nie zmniejszy liczby wykonywanych świadczeń newralgicznych, słabo wycenionych bądź wymagających długiego oczekiwania w kolejce. Liczba i udział SOK-ów w całkowitym budżecie szpitalnym powinna z czasem spadać.
2. Ryczałt jest ryczałtem tylko w bieżącym okresie rozliczeniowym. Wpływ poziomu wykonania na wartość ryczałtu w przyszłym okresie sprawia, że tak naprawdę powinniśmy mówić o odłożonym w czasie (o jeden okres rozliczeniowy) finansowaniu degresywnym (zastąpieniu nadwykonań stromo ujemne nachylonym finansowaniem krańcowym). Przy planowanym skróceniu okresów rozliczeniowych do półrocza bądź nawet kwartału wykonanie kontraktu będzie miało większe znaczenie niż w dzisiejszej metodyce rozliczeniowej.
3. Wprowadzenie dodatkowych parametrów korygujących oznacza konieczność stałego monitorowania nie tylko poziomu wykonania kontraktu, lecz także sposobu i jakości jego wykonania (a nawet przede wszystkim sposobu i jakości). I to co najmniej do poziomu oddziału i poradni.

I ostatni, chyba najważniejszy wniosek: rozporządzenie ministra zdrowia (a wcześniej propozycja zarządzenia prezesa NFZ) wywoła większy wzrost jakości i efektywności zarządzania w szpitalach niż wszystkie dotychczasowe nowelizacje ustawy o działalności i świadczeniach razem wzięte.

Jakub Szulc
Tekst pochodzi z "Menedżera Zdrowia" numer 6-7/2017.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.