
Podwyżkowy taniec
Coroczny taniec wokół sposobu finansowania kosztów realizacji ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych jest od trzech lat nową świecką tradycją – wydaje się jednak, że zbliżamy się do większej zmiany ustawowej w zakresie kształtowania wynagrodzeń w podmiotach leczniczych. Inne kroki nie są wskazane.
- Zastępca dyrektora do spraw ekonomicznych Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Poznaniu Stanisław Szczepaniak twierdzi, że powracające dyskusje dotyczące sposobu finansowania kosztów realizacji ustawy podwyżkowej to strata czasu
- Sama ustawa podwyżkowa jest zgodna z konstytucją – wskazują sędziowie Trybunału Konstytucyjnego, jest jedno ale – Narodowy Fundusz Zdrowia powinien odpowiadać wraz ze szpitalami za sfinansowanie należnych podwyżek dla pracowników zakładów opieki zdrowotnej
- Szczepaniak jest zdania, że dopóki obowiązuje wskazana ustawa, ustawodawca powinien zapewnić stały mechanizm waloryzacji kontraktów z płatnikiem
- Mechanizm ten musi opierać się na stałym algorytmie uwzględniającym udział wynagrodzeń w poszczególnych typach realizowanych świadczeń medycznych
- Osobnym problemem jest kwestia finansowania wzrostu wynagrodzeń pracowników będących na kontraktach
- Zmian tych nie uregulował ustawodawca. Ponieważ w wielu miejscach wykorzystywanie formy umów kontraktowych pozwala na funkcjonowanie podmiotów leczniczych, nie można tej grupy zawodowej lekceważyć
Coroczny taniec wokół sposobu finansowania kosztów realizacji ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych jest od trzech lat nową świecką tradycją dyrektorów szpitali i urzędników Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji, Ministerstwa Zdrowia i Narodowego Funduszu Zdrowia. Niepotrzebną i marnotrawiącą czas. Sytuacja przy okazji pośrednio pokazuje, jak można by finansować system ochrony zdrowia, gdyby budżet co roku ustalano na podstawie porozumienia (pertraktacji) ministra zdrowia z ministrem finansów.
Sama tematyka zasadności funkcjonowania przepisów ustalających minimalne wynagrodzenia dla pracowników podmiotów leczniczych i ukształtowana w ich wyniku struktura wynagrodzeń jest odrębną kwestią. Istotne jest, że ustawodawca, nakładając na podmioty lecznicze coroczny obowiązek waloryzacji wynagrodzeń według narzuconego algorytmu, sprawił, że system finansów publicznych jest współodpowiedzialny za stworzenie warunków do ich sfinansowania. Wyrok o takiej treści wydał Trybunał Konstytucyjny, badając zgodność z ustawą zasadniczą treści art. 4a ustawy z 16 grudnia 1994 r. o negocjacyjnym systemie kształtowania przyrostu przeciętnych wynagrodzeń u przedsiębiorców, w brzmieniu nadanym ustawą z 21 grudnia 2000 r. o zmianie ustawy o negocjacyjnym systemie kształtowania przyrostu przeciętnych wynagrodzeń u przedsiębiorców oraz o zmianie niektórych ustaw i ustawy o zakładach opieki zdrowotnej, zwanej popularnie ustawą „203”. Trybunał w wyroku z 18 grudnia 2002 r. uznał, że art. 4a jest zgodny z konstytucją, aczkolwiek przepis musi być rozumiany jako nakładający na system finansów publicznych współodpowiedzialność za sfinansowanie podwyżek. Jako podmiot, który powinien solidarnie odpowiadać wraz ze szpitalami za sfinansowanie należnych podwyżek dla pracowników zakładów opieki zdrowotnej, trybunał wskazał NFZ. Podkreślił też, że istnieć powinien jednak mechanizm takiej redystrybucji zwiększonych środków na opiekę zdrowotną, który nie pozwoli na pogorszenie warunków funkcjonowania placówki z powodu wypełnienia przez nią ustawowego obowiązku podniesienia wynagrodzeń pracowniczych.
Podążając tym tropem, należy uznać, że dopóki obowiązuje ustawa o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych, ustawodawca powinien zapewnić stały mechanizm waloryzacji kontraktów z Narodowym Funduszem Zdrowia w sposób pozwalający podmiotom leczniczym na planowanie z wyprzedzeniem sposobu realizacji obowiązku ustawowego. Nie mam przy tym wątpliwości, że mechanizm musi opierać się nie tyle na corocznych kalkulacjach prowadzonych przez Agencję Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji, ile na stałym algorytmie uwzględniającym udział wynagrodzeń w poszczególnych typach realizowanych świadczeń medycznych.
Obecny system kalkulacji wzrostów wynagrodzeń, oparty na wyliczaniu różnicy pomiędzy obowiązującymi wynagrodzeniami a wynagrodzeniami minimalnymi określonymi ustawą, prowadzi do tego, że stosowanie wyższych stawek niż minimalne skutkuje gorszym finansowaniem. Jaskrawym przykładem negatywnej strony tego typu rozwiązania było finansowanie wzrostów wynagrodzeń na tzw. PESEL. Gorsza efektywność pracy i związane z nią większe zatrudnienie przy jednoczesnym stosowaniu niższych stawek wynagrodzeń zasadniczych prowadziły do wyższego poziomu finansowania – czyli im gorzej, tym lepiej. Dzisiaj podmioty lecznicze stosujące wyższe stawki niż minimalne powodują w teorii niższy poziom finansowania całego systemu podwyżkowego. Trudno w tym kontekście zakładać, że pracodawcy będą rozwijać systemy wynagradzania i stosować stawki inne niż minimalne.
Osobną kwestią jest finansowanie wzrostu wynagrodzeń pracowników będących na tzw. kontraktach. Teoretycznie ustawodawca nie uregulował kwestii ich zmian. I teoretycznie minister zdrowia może nie brać pod uwagę faktycznej konieczności ich nowelizowania. Abstrahując jednak w tym miejscu od samej problematyki umów kontraktowych w systemie ochrony zdrowia, ich wad i zalet, rozpowszechnienie tej formy „zatrudnienia” jest faktem, z którym należy się liczyć i musi on być brany pod uwagę przy waloryzacji stawek – przynajmniej w krótkim terminie – jeżeli system opieki zdrowotnej ma działać. Ze względu na zróżnicowane formy umów kontraktowych wzrost ich wartości powinien być analogiczny do zwiększonych nakładów przeznaczonych na finansowanie umów o pracę. Warto podkreślić, że w wielu miejscach wykorzystywanie formy umów kontraktowych pozwalało i nadal pozwala na funkcjonowanie podmiotów leczniczych.
Generalnie zakładam jednak, że zbliżamy się do większej zmiany ustawowej w zakresie kształtowania wynagrodzeń w podmiotach leczniczych. Ustawa, która miała wprowadzić stały mechanizm waloryzacyjny – i niewątpliwie odegrała rolę w istotnej zmianie poziomu wynagrodzeń pracowników ochrony zdrowia – w powiązaniu z budzącymi emocje społeczne (i wykorzystywanymi politycznie) rozwiązaniami kontraktowymi wydaje się osiągać kres swoich możliwości (albo możliwości publicznego płatnika tudzież podmiotów leczniczych). Pozostaje sobie życzyć, żeby kolejne rozwiązania ustawowe korzystały z bogatych 25-letnich doświadczeń kształtowania wynagrodzeń w ochronie zdrowia i nie powielały ich błędów.
Artykuł Stanisława Szczepaniaka, zastępcy dyrektora do spraw ekonomicznych Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Poznaniu, opublikowano w „Menedżerze Zdrowia” 2/2025.
Przeczytaj także: „Powiaty na straty”.