iStock

Sposób na podwyżkę

Udostępnij:
W Polsce temat pieniędzy postrzegany jest w kategoriach tabu – ale czy tylko dlatego wielu lekarzy czuje dyskomfort na samą myśl o rozmowie w sprawie wyższego wynagrodzenia? Jakie czynniki mogą zwiększyć lub zaprzepaścić szansę na pomyślny wynik negocjacji z pracodawcą? Słowem – jak rozmawiać o podwyżce w ochronie zdrowia?
Tekst Kamili Hoszcz-Komar:
Aby rozpocząć rozważania na temat dobrze przeprowadzonej rozmowy o zwiększeniu pensji, warto poznać czynniki, które sprawiają, że rozmowa z przełożonym spędza wielu osobom sen z powiek, i które – nierzadko – skutecznie utrudniają nam podjęcie takiej próby. Rozmowy o podwyżce są trudne. Często to wieloetapowe, twarde negocjacje. Trzeba mieć tego świadomość, ale i odwagę, aby się na nie zdecydować. Dlatego wśród pracowników panuje przekonanie (a raczej oczekiwanie), że to pracodawca powinien przejąć inicjatywę.

– Chcemy być doceniani – mówi Urszula Zając-Pałdyna, ekspertka z dziedziny HR, autorka bloga „HR na obcasach”.

– Życzylibyśmy sobie, aby pracodawca zauważał naszą wytężoną pracę oraz poszerzający się obszar kompetencji. Oczywiście, chętniej widzielibyśmy się w takiej sytuacji, bo idąc na spotkanie mielibyśmy zagwarantowany korzystny wynik rozmowy. Jednak w przypadku pracowników ochrony zdrowia nie tylko milczenie pracodawcy stanowi problem. – Zawody medyczne to zawody pomocowe, które cechuje perfekcjonizm oraz tendencja do samopoświęcania się – twierdzi Karolina Wincewicz-Cichecka, psycholog i job-coach z Centrum Terapii Dialog.

Ważne jest poczucie sensu wykonywanej pracy oraz idea pomagania innym. Zarobki schodzą często na drugi plan. Taki syndrom doktora Judyma.

Żaba w gorącej wodzie kąpana vs work life balance
Nie zawsze długi staż, choć może być argumentem za, jest naszym sprzymierzeńcem.

– Wielu pracodawców docenia lojalność oraz długi staż pracy lekarzy. Są jednak placówki, które chcąc przyciągnąć lekarzy, oferują im na starcie wyższe pensje. Oczywiście, to nie fair, ale tak bywa na rynku. Dopóki stawki wynagrodzenia w Polsce nie będą jawne, taka sytuacja niestety będzie miała miejsce – komentuje Zając-Pałdyna.

Osoby pracujące krócej często chętniej inicjują rozmowy o podwyżce wynagrodzenia niż wieloletni pracownicy. Nowi patrzą na wszystko świeżym okiem i z dystansu. W przypadku tych, którzy się zasiedzieli, zdaniem psychologów zachodzi tzw. syndrom gotującej się żaby – warunki, w których funkcjonują, stopniowo zmieniają się na gorsze, a oni się do nich przyzwyczajają. Aż nadchodzi moment, kiedy nie są już w stanie wyrwać się z sytuacji. Do tego dochodzą różnice pokoleniowe, bowiem kiedyś praca determinowała wartość człowieka. Dziś nadal jest znacząca, ale nie stanowi głównej wartości w życiu młodych ludzi, którzy wyznają ideę work life balance. Są też bardziej asertywni, pewni siebie i stawiają na samorozwój. Jednak bez względu na wiek, staż pracy czy cechy osobowości podstawą jest to, na ile ceni się swoją pracę. Jeśli lekarz uważa, że dużo wnosi do pracy placówki, że jego wkład znacząco wpływa na poprawę jakości jej usług, z pewnością prędzej czy później zainicjuje rozmowę z przełożonym.

Trójkąt sukcesu: czas, argumenty i plan B
Pewność siebie, zdolności interpersonalne, znajomość technik negocjacyjnych nie zapewnią nam sukcesu, jeśli nie uwzględnimy tych trzech czynników.

– Rozmowę z pracodawcą warto zainicjować wtedy, gdy łatwo będzie nam uargumentować powód zwiększenia zarobków – zdobycie nowych umiejętności, większa specjalizacja, samodzielność, zyskanie doświadczenia. Trzeba również zaplanować odpowiedni czas na spotkanie – doradza Urszula Zając-Pałdyna.

Duże znaczenie ma atmosfera spokoju i zamknięta przestrzeń. Nie najlepszy jest moment, kiedy kondycja placówki się pogorszyła. Argumenty dotyczące naszej sytuacji życiowej nie będą brane pod uwagę przez pracodawcę, a w przypadku gorszej sytuacji firmy pracodawca będzie mniej skłonny do przyznania wyższego wynagrodzenia. Kluczowe jest jednak dobre przygotowanie do rozmowy. Najlepiej spisać sobie wszystkie argumenty, które przemawiają za nami. Dokładna analiza umowy, którą podpisaliśmy, i systemu wynagrodzeń, jaki obowiązuje w firmie, może być punktem wyjścia. Musimy mieć jasno sprecyzowane cele, to znaczy, o ile chcemy zwiększyć swoje wynagrodzenie i jaką minimalną kwotę jesteśmy skłonni zaakceptować. Miejmy świadomość tego, że nie skończy się na jednym spotkaniu, i powinniśmy mieć już ustalone kolejne terminy. Pewna elastyczność również jest wskazana, bo być może nie uda nam się wynegocjować podwyżki, ale zyskamy inne benefity, a kolejną rozmowę odłożymy na później.

– Skupmy się podczas rozmowy na argumentach, które jasno i wyraźnie pokażą, że np. robimy więcej, jesteśmy bardziej samodzielni, mamy wyższe kompetencje, a tym samym placówka, w której jesteśmy zatrudnieni, zyskuje. Nie warto uzasadniać starań o podwyżkę tym, że ktoś zarabia więcej. Nie będzie to mile widziane – podkreśla Urszula Zając-Pałdyna.

Idąc na rozmowę o podwyżce, nie zakładajmy, że zostaniemy zwolnieni, ale liczmy się z ewentualnością, że nie uzyskamy tego, po co idziemy. Dlatego musimy wiedzieć, co w takiej sytuacji zrobimy. Znajomość aktualnych warunków na rynku pracy, sprawdzenie możliwości zatrudnienia w innych placówkach są obowiązkowe. W dużym stopniu wpłyną na naszą pewność siebie i samopoczucie podczas rozmowy. Zupełnie inaczej negocjuje się z planem B w kieszeni.

Odwaga nie polega na tym, żeby nie odczuwać lęku
Również cechy osobowości w dużym stopniu wpływają na przebieg rozmowy z pracodawcą, a nawet na samo podjęcie decyzji o niej. Osoby z wysoką samooceną mają lepszą motywację, aby zainicjować rozmowę o finansach. Cechuje je wytrwałość w działaniach, ale także – co potwierdzają badania – trudniej je zmanipulować. One także odczuwają stres, ale lepiej go opanowują.

– Łatwiej im żyć z przekonaniem, że jest coś ważniejszego niż lęk – podkreśla Karolina Wincewicz-Cichecka.

Natomiast osoby nieśmiałe często muszą zmierzyć się z własnym przekonaniem, że nie zasługują na wyższe wynagrodzenie. Tego typu myśli napędzają stres, który daje o sobie znać także w zewnętrznych objawach: zwiększa się potliwość ciała, pojawia się brak koordynacji ruchów, rozbiegany wzrok, nerwowy śmiech. W wielu przypadkach osoby mniej pewne siebie po prostu rezygnują z walki o podwyżkę.

– Możemy mieć umiejętność negocjowania, przeprowadzania rozmów, ale nasilone emocje przeszkadzają nam w ich wykorzystaniu. Do pewnego poziomu stres będzie motywatorem, lecz jeśli emocje z niego wynikające będą nas zalewały, osiągną bardzo wysoki poziom, nastąpi blokada tych kompetencji – kontynuuje Wincewicz-Cichecka.

Tekst opublikowano w Miesięczniku Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie „Puls” 9/2022.

 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.