iStock

Prewencja otyłości to również nowoczesne leczenie farmakologiczne

Udostępnij:
Pandemia COVID-19 przyspieszyła epidemię nadwagi i otyłości. Ta ostatnia już jest dużym wyzwaniem, a wkrótce stanie się jednym z największych dla systemu ochrony zdrowia. Trzeba dołożyć wszelkich starań, by ją ograniczyć. Na pewno pomoże w tym nowoczesna farmakoterapia, którą należy traktować nie tylko jako leczenie, ale też jako jedną z metod prewencji.
O tym między innymi dyskutowali eksperci w trakcie debaty Medycznej Racji Stanu „Zdrowe kobiety w obliczu wyzwań geopolitycznych”, która odbyła się podczas drugiego etapu kampanii informacyjno-systemowej Zdowie Kobiety – Bezpieczeństwo Rodziny.

– Już przed epidemią obserwowaliśmy bardzo niepokojące dane i tempo wzrostu nowych przypadków nadwagi i otyłości w naszym kraju we wszystkich grupach wiekowych – mówił w czasie debaty prof. Paweł Bogdański, prezes Polskiego Towarzystwa Leczenia Otyłości, kierownik Katedry i Zakładu Leczenia Otyłości, Zaburzeń Metabolicznych oraz Dietetyki. – To, co zatrważało w szczególny sposób, to wzrost występowania tej groźnej, przewlekłej choroby bez tendencji do samoustępowania w grupie najmłodszych naszych obywateli: dzieci i młodzieży, dziewczynek i chłopców. To budzi niepokój, bo konsekwencje przełożą się w dramatyczny sposób na wzrost liczby zachorowań w wieku dorosłym. Pamiętajmy bowiem, że ryzyko wystąpienia otyłości wzrasta u osób borykających się z nią w dzieciństwie o 18 razy – mówił prof. Bogdański.

Prof. Bogdański podkreślił, że pandemia znacznie przyspieszyła ten proces. – Wzrost częstości występowania nadwagi i otyłości w naszym kraju wymknął się spod kontroli – stwierdził.

– Te bardzo niepokojące obserwacje, dotyczące związku otyłości z wieloma powikłaniami, spowodują, że będziemy mieli ogromne wyzwania systemowe, ponieważ pacjenci chorujący na otyłość ustawią się w kolejkach do lekarzy wielu specjalności, którzy tak naprawdę będą zajmowali się leczeniem choroby otyłościowej. Podkreślam – to jest wielkie wyzwanie – podkreślił ekspert.

Co zatem powinniśmy zrobić?

Zdaniem prof. Bogdańskiego musimy skoncentrować się na tym, aby wcześniej rozpoznawać tę chorobę i skuteczniej ją leczyć. – Polskie Towarzystwo Leczenia Otyłości podjęło wiele inicjatyw i działań - mówił prof. Bogdański. – Próbujemy i zwiększamy świadomość mieszkańców naszego kraju, pokazując, jak groźna jest to choroba. Dane z lutego tego roku pokazują, że jedynie 15 proc. dorosłych Polaków postrzega otyłość jako chorobę, a aż 85 proc. jako defekt kosmetyczny, więc naprawdę dużo pracy przed nami. Jednocześnie nasze towarzystwo podjęło się pracy nad zwiększeniem poziomu edukacji, wiedzy naszych kolegów - lekarzy i całych zespołów terapeutycznych, w których skład wchodzi nie tylko lekarz, ale i dietetyk, psycholog oraz fizjoterapeuta. Wierzymy, że wspólne działanie pozwoli na podniesienie kompetencji i jeszcze lepsze leczenie. Musimy naszym kolegom pokazać i nauczyć ich, jak skutecznie leczyć otyłość. Przygotowaliśmy standardy i zalecenia Polskiego Towarzystwa Leczenia Otyłości, które zostaną opublikowane już w kwietniu – mówił.

– Oczywiście, rozmawiamy też na temat rozwiązań systemowych – podsumował prof. Bogdański. – Chcemy, by nasze dyskusje doprowadziły do poprawy dostępności do leczenia dla pacjentów chorujących nas otyłość – dodał.

Nowe terapie pomagają kompleksowo rozwiązywać problemy zdrowotne
Otyłość, cukrzyca choroby sercowo-naczyniowe i nefrologiczne zwykle są z sobą powiązane.

– Pandemia przyspieszyła pewne procesy, które wcześniej widzieliśmy, czyli zmianę stylu życia, co sprawiło, że przytyli Polacy, przytyła cała Europa – mówił prof. Artur Mamcarz, kierownik III Kliniki Chorób Wewnętrznych i Kardiologii WUM. – Nasi obywatele mniej się ruszają, więcej palą, więcej piją alkoholu, mają zaburzenia snu, co sprzyja problemom metabolicznym. Musimy więc odrobić te straty. To styl życia będzie determinował sukcesy leczenia w tym obszarze, ale nowoczesna farmakoterapia może nam pomóc w naprawieniu tego, co już się stało – dodał.

– Mamy nowe leki, które łączą różne obszary terapeutyczne – podkreślił prof. Artur Mamcarz. – Kiedyś, z konieczności, podzielono internę, królową nauk medycznych, na bardzo wąskie dyscypliny, które po latach próbujemy pozszywać, niestety z różnym skutkiem. Teraz pomaga nam w tym rozwój farmakoterapii. Dzięki nowym lekom, rozwiązującym problemy naszych pacjentów kompleksowo, znowu zaczynamy całościowo postrzegać pacjenta, który ma problem kardiologiczny, diabetologiczny, nefrologiczny w gabinecie, w poradni, w oddziale szpitalnym – dodał ekspert.

Zdaniem prof. Mamcarza chorobę otyłościową trzeba leczyć nie tylko metodami niefarmakologicznymi. – Mamy znakomitą grupę leków, analogi GLP-1, którą powinniśmy do tego wykorzystywać – tłumaczył. – Jeden z nich ma rejestrację zarówno w Europie, jak i w Polsce, drugi jest zarejestrowany w USA, więc i w Europie powinien wkrótce się pojawić. Mamy też leki wpływające na ryzyko sercowo-naczyniowe – inhibitory SGLT2, czyli flozyny. Leki te pierwotnie były przenaczone dla pacjentom diabetologicznych, a potem okazało się, że zmieniają ryzyko kardiologiczne i zmniejszają częstość występowania niewydolności serca. Jeśli ona występuje, to znakomicie potrafią korygować wiele zaburzeń. Pacjenci z niewydolnością serca mają w standardzie rekomendacje, żeby stosować flozyny. Do grupy specjalistów korzystających z flozyn dołączyli też nefrolodzy. O lekarzach stosujących flozyny mówimy nawet żartobliwie „flozynatorzy”. Jest ich wielu, bo chętnie sięgamy po tę grupę terapeutyczną ze względu na to, że zmniejsza ona ryzyko naprawdę wielu chorób. Co ważne, dla pacjenta z otyłością również te leki przynoszą korzyści – podkreślił.

– Musimy pamiętać, że nowoczesna prewencja pierwotna i wtórna to zarówno profilaktyka, jak i właściwa farmakoterapia – podsumował prof. Mamcarz. – Ona zmienia świat medyczny nie tylko w kardiologii, diabetologii i obesitologii, lecz także w nefrologii. A i wiele nowych przestrzeni otwiera się dla tych leków. Okazuje się bowiem, że w niektórych przypadkach leczymy hipotensyjnie, zwłaszcza flozynami, które mają efekt hipotensyjny, ale również lekami wpływającymi na układ lipidowy, jak analogi GLP-1 – dodał.

Zdrowie ciężarnej kobiety ma podwójny wymiar
– W ostatnich latach narasta problem cukrzycy ciążowej, który pozostaje w bezpośrednim związku z narastającym problemem otyłości – powiedziała prof. Dorota Zozulińska-Ziółkiewicz, prezes Polskiego Towarzystwa Diabetologicznego, kierownik Katedry i Kliniki Chorób Wewnętrznych i Diabetologii oraz Oddziału Diabetologii i Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu.

– Zdrowie ciężarnej ma podwójny wymiar wartości, podobnie jak otyłość i cukrzyca ciążowa stanowią podwójny problem zdrowotny. Prewencja cukrzycy ciążowej to zapobieganie cukrzycy typu 2, a leczenie cukrzycy ciążowej to zwiększenie szansy na urodzenie zdrowego dziecka. Ciężarna z cukrzycą to także kobieta z cukrzycą przedciążową. To może być cukrzyca typu 1, ale też inne typy cukrzycy, w tym cukrzyca typu 2, na którą chorują coraz młodsze otyłe kobiety. Kobiety z cukrzycą typu 2 i z cukrzycą ciążową, które dla osiągnięcia docelowych wartości glikemii wymagają insulinoterapii, doświadczą korzyści ze stosowania systemów ciągłego monitorowania glikemii. Stąd wgląd w glikemię i sygnalizacja trendu jej zmian zwiększają bezpieczeństwo zarówno matki, jak i bezpieczeństwo dziecka. Zdrowie kobiety z cukrzycą typu 2 to także postrzeganie ryzyka sercowo-naczyniowego, bo cukrzyca znosi ochronną rolę płci. Dlatego kobieta z cukrzycą, w porównaniu z równolatkami bez cukrzycy, ma istotnie większe ryzyko doświadczenia zdarzenia sercowo-naczyniowego zawału serca czy udaru mózgu. Poszerzenie dostępności do leków modyfikujących przebieg cukrzycy typu 2, analogów GLP-1 i flozyn, powinno stać się priorytetowym działaniem – zakończyła.

 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.