Prof. Dębski o manifestacjach antyaborcyjnych: Czy wpływa to na moją pracę? Już nie

Udostępnij:
- Dopóki w Polsce prawo, które mówi, że kobieta może wystąpić o aborcję i w uzasadnionych przypadkach powinna mieć tego typu procedurę wykonaną, to ja będę się tego trzymał, niezależnie od tego, jakie pikiety będą stały przed szpitalem - przyznał profesor Romuald Dębski.
Profesor Dębski, ordynator oddziału ginekologiczno-położniczego w Szpitalu Bielańskim w Warszawie, podkreślił w rozmowie z TVN24, że podpisuje się pod wnioskami rodziców, którzy występują z prośbą o to, żeby zakończyć przedwcześnie ciążę, bo nie czują się na siłach, żeby doczekać, aż urodzi się dziecko, które umrze w ciągu 15 minut po porodzie, albo tym bardziej, urodzi się dziecko, które będzie mogło żyć wiele lat, tylko że będzie totalnie niepełnosprawne i będzie stanowiło obciążenie.

Profesor przyznał, że nie wszyscy rodzice są w stanie podjąć decyzję o tym, że będą chcieli taką ciążę kontynuować, że podejmą się tego trudu wychowywania.

- Będę się tego trzymał, niezależnie od tego, jakie pikiety będą stały - nawiązał akcji antyaborcyjnych organizowanych przed Szpitalem Bielańskim, a na pytanie, czy wpływa to na jego pracę, odpowiedział: - Już nie. Po iluś latach tego typu manifestacji, musiałem założyć pewnego rodzaju skorupę.

Przeczytaj także: "Chazan i Bukiel o wierze, aborcji i nagonce na katolickich lekarzy" i "W Irlandii kara za tabletki wczesnoporonne ostrzejsza niż kara za gwałt. Wyspiarze walczą o zmianę".

Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.