
NFZ nie jest wróżką zębuszką
Fundusz na roczne leczenie jednego pacjenta daje 42 zł, to kwota, która wystarczy na pokrycie kosztów... wpuszczenia pacjenta na fotel dentystyczny - twierdzą stomatolodzy. Stomatolog nie skupia się obecnie na leczeniu pacjenta, ale na dopasowaniu go do procedur. Grupy pacjentów, które powinny być objęte darmowym, ale rzetelnym leczeniem stomatologicznym nie mają wsparcia, bo nit o nich nie dba - alarmują eksperci.
Reforma stomatologii jest trudna, bo oprócz pieniędzy brakuje zainteresowanych, którzy chcieliby o to zawalczyć. Za publiczne pieniądze leczy coraz mniej dentystów - nieco ponad 10 proc. Komercyjnie zarabiają o wiele lepiej, niż współpracując z NFZ. - Stomatolodzy nie mają interesu w tym, by zabiegać o większe finansowanie z NFZ. Radzą sobie bez niego - konkluduje dr Kozierkiewicz. Presji nie czują też urzędnicy i politycy. - Grupy, którym potrzebne jest darmowe leczenie, są słabe i pozbawione wsparcia - dopowiada ekspert. Bo w ramach NFZ leczą się głównie starsi i mniej zamożni pacjenci.
- Dziś w ramach Narodowego Funduszu Zdrowia stomatolog nie skupia się na leczeniu, ale na dopasowaniu pacjenta do procedury, za którą płaci Fundusz - mówi dr n. med. Bożena Hoffman, stomatolog, rzecznik odpowiedzialności zawodowej lekarzy w Okręgowej Izbie Lekarskiej w Warszawie.
Zdaniem dr Hoffman to wbrew etyce lekarskiej.
- Część dentystów, zanim zacznie leczenie za publiczne pieniądze, wręcza pacjentowi do podpisu zgodę na zabieg, by uniknąć potem postępowań w izbie lekarskiej i procesów - dodaje. W ciągu roku do regionalnych rzeczników odpowiedzialności zawodowej wpływa kilkaset skarg na stomatologów, z których karą dla lekarza kończy się kilkadziesiąt.
"NFZ wydaje rocznie na leczenie zębów Polaków niespełna 1,7-1,8 mld zł (cały budżet NFZ to ponad 67 mld zł). Chociaż w Polsce prywatną praktykę prowadzi około 22-25 tys. dentystów, to Fundusz często ma problem ze znalezieniem chętnych do współpracy. Przy podpisywaniu tegorocznych kontraktów alarm podnieśli m.in. stomatolodzy z Wielkopolski, którzy wyliczyli, że na roczne leczenie jednego pacjenta Fundusz oferuje im 42 zł. Warszawscy dentyści mówią, że to kwota, która wyczerpuje się z chwilą, gdy pacjent usiądzie na fotel, a oni przygotują sprzęt. To błędne koło - stomatolodzy nie chcą leczyć za niskie stawki, więc NFZ nie mogąc znaleźć wielu chętnych do podpisania umowy, jeszcze bardziej ścina finansowanie" - czytamy w Gazecie Wyborczej.
Z własnej kieszeni Polacy zostawiają w gabinetach dentystów już około 8 mld zł.
- Dla Ministerstwa Zdrowia i NFZ to nie problem - mówi dr Adam Kozierkiewicz, ekspert ds. ochrony zdrowia. Fundusz nie wyjaśnił nam, dlaczego nakłady na stomatologię tak mocno odstają od realnych potrzeb pacjentów. Bez reakcji przeszedł miażdżący raport Najwyższej Izby Kontroli z 2013 r., według którego w małych miasteczkach i wsiach pacjenci są niemal całkowicie pozbawieni opieki stomatologicznej,bo gabinety są zwykle w dużych miastach.
Stan zębów Polaków dramatycznie się pogarsza: 15 lat temu całkowicie bezzębnych było 34 proc. osób starszych, dziś - 44 proc.; próchnicę ma ponad 80 proc. sześciolatków i 93 proc. piętnastolatków. - Zaniedbane zęby odbijają się na jakości życia i zdrowiu. Pacjent może mieć problemy ze znalezieniem dobrej pracy, źle funkcjonuje w swoim środowisku. Jest wycofany, ma kompleksy. Dodatkowo chore zęby wpływają na rozwój chorób układu pokarmowego, bo dobrze przeżuty pokarm to podstawa prawidłowego trawienia - tłumaczy dr Hoffman. A zaniedbane zęby mają wpływ na nasze zdrowie - zwiększają też ryzyko miażdżycy, udaru mózgu, cukrzycy, przedwczesnego porodu. Gdy bakterie z jamy ustnej z krwiobiegiem dostają się do innych organów, mogą być niebezpieczne dla serca, bo prowadzą do zapalenia wsierdzia czy uszkodzenia zastawek.
Co zatem należałoby zrobić?
Zdaniem dr. Kozierkiewicza zamiast utrzymywać fikcję z powszechnym dostępem do opieki stomatologicznej, lepiej byłoby zapewnić ją najbardziej potrzebującym pacjentom. Dzieciom, starszym, kobietom w ciąży oraz przewlekle chorym. I stworzyć dla nich porządne procedury, które zaprocentują zdrowiem w przyszłości
- Konstytucja mówi też, że państwo ma obowiązek otoczyć szczególną opieką dzieci, kobiety ciężarne, niepełnosprawnych i starszych - tłumaczy dr Kozierkiewicz.
Tymczasem rzeczywistość jest dramatyczna - Nie sprawdza się Narodowy Program Zdrowia 2007-15. Plan ministra zdrowia zakładał, że znacznie więcej dzieci obejmie profilaktyka stomatologiczna, próchnica nie będzie tak powszechna, a dostęp do dentysty będzie ułatwiony.
- Kluczowe zadania tego programu nie zostały wykonane - napisali w raporcie kontrolerzy NIK.
- Dziś w ramach Narodowego Funduszu Zdrowia stomatolog nie skupia się na leczeniu, ale na dopasowaniu pacjenta do procedury, za którą płaci Fundusz - mówi dr n. med. Bożena Hoffman, stomatolog, rzecznik odpowiedzialności zawodowej lekarzy w Okręgowej Izbie Lekarskiej w Warszawie.
Zdaniem dr Hoffman to wbrew etyce lekarskiej.
- Część dentystów, zanim zacznie leczenie za publiczne pieniądze, wręcza pacjentowi do podpisu zgodę na zabieg, by uniknąć potem postępowań w izbie lekarskiej i procesów - dodaje. W ciągu roku do regionalnych rzeczników odpowiedzialności zawodowej wpływa kilkaset skarg na stomatologów, z których karą dla lekarza kończy się kilkadziesiąt.
"NFZ wydaje rocznie na leczenie zębów Polaków niespełna 1,7-1,8 mld zł (cały budżet NFZ to ponad 67 mld zł). Chociaż w Polsce prywatną praktykę prowadzi około 22-25 tys. dentystów, to Fundusz często ma problem ze znalezieniem chętnych do współpracy. Przy podpisywaniu tegorocznych kontraktów alarm podnieśli m.in. stomatolodzy z Wielkopolski, którzy wyliczyli, że na roczne leczenie jednego pacjenta Fundusz oferuje im 42 zł. Warszawscy dentyści mówią, że to kwota, która wyczerpuje się z chwilą, gdy pacjent usiądzie na fotel, a oni przygotują sprzęt. To błędne koło - stomatolodzy nie chcą leczyć za niskie stawki, więc NFZ nie mogąc znaleźć wielu chętnych do podpisania umowy, jeszcze bardziej ścina finansowanie" - czytamy w Gazecie Wyborczej.
Z własnej kieszeni Polacy zostawiają w gabinetach dentystów już około 8 mld zł.
- Dla Ministerstwa Zdrowia i NFZ to nie problem - mówi dr Adam Kozierkiewicz, ekspert ds. ochrony zdrowia. Fundusz nie wyjaśnił nam, dlaczego nakłady na stomatologię tak mocno odstają od realnych potrzeb pacjentów. Bez reakcji przeszedł miażdżący raport Najwyższej Izby Kontroli z 2013 r., według którego w małych miasteczkach i wsiach pacjenci są niemal całkowicie pozbawieni opieki stomatologicznej,bo gabinety są zwykle w dużych miastach.
Stan zębów Polaków dramatycznie się pogarsza: 15 lat temu całkowicie bezzębnych było 34 proc. osób starszych, dziś - 44 proc.; próchnicę ma ponad 80 proc. sześciolatków i 93 proc. piętnastolatków. - Zaniedbane zęby odbijają się na jakości życia i zdrowiu. Pacjent może mieć problemy ze znalezieniem dobrej pracy, źle funkcjonuje w swoim środowisku. Jest wycofany, ma kompleksy. Dodatkowo chore zęby wpływają na rozwój chorób układu pokarmowego, bo dobrze przeżuty pokarm to podstawa prawidłowego trawienia - tłumaczy dr Hoffman. A zaniedbane zęby mają wpływ na nasze zdrowie - zwiększają też ryzyko miażdżycy, udaru mózgu, cukrzycy, przedwczesnego porodu. Gdy bakterie z jamy ustnej z krwiobiegiem dostają się do innych organów, mogą być niebezpieczne dla serca, bo prowadzą do zapalenia wsierdzia czy uszkodzenia zastawek.
Co zatem należałoby zrobić?
Zdaniem dr. Kozierkiewicza zamiast utrzymywać fikcję z powszechnym dostępem do opieki stomatologicznej, lepiej byłoby zapewnić ją najbardziej potrzebującym pacjentom. Dzieciom, starszym, kobietom w ciąży oraz przewlekle chorym. I stworzyć dla nich porządne procedury, które zaprocentują zdrowiem w przyszłości
- Konstytucja mówi też, że państwo ma obowiązek otoczyć szczególną opieką dzieci, kobiety ciężarne, niepełnosprawnych i starszych - tłumaczy dr Kozierkiewicz.
Tymczasem rzeczywistość jest dramatyczna - Nie sprawdza się Narodowy Program Zdrowia 2007-15. Plan ministra zdrowia zakładał, że znacznie więcej dzieci obejmie profilaktyka stomatologiczna, próchnica nie będzie tak powszechna, a dostęp do dentysty będzie ułatwiony.
- Kluczowe zadania tego programu nie zostały wykonane - napisali w raporcie kontrolerzy NIK.