Niedoszły psychiatra przystąpił do egzaminu obwieszony… aparaturą szpiegowską
Redaktor: Bartłomiej Leśniewski
Data: 10.10.2017
Źródło: BL, TVN
Tak bardzo chciał zostać psychiatrą, że na egzamin przyszedł z okularami robiącymi zdjęcia na nosie, słuchawką w uchu, którą kontaktował się ze wspólniczką, a na ciało przypiął sobie aparat nadawczo-odbiorczy. Złapali go egzaminatorzy i policja.
- Raz już próbował i oblał. Na następny egzamin specjalizacyjny z psychiatrii 33-letni lekarz założył już sprzęt do oszukiwania. I wpadł. Prokuratura postawiła mu zarzuty, a izba lekarska mówi o "wstydzie" i chce surowej kary – podaje TVN.
- Nie jestem zbulwersowany. Nie jestem zły. Jestem po prostu zawstydzony i cholernie wściekły. Taki facet psuje nam wszystkim opinię - mówi dr Marek Stankiewicz z Okręgowej Izby Lekarskiej w Lublinie.
Facet, który napsuł mu krwi, to 33-letni Jan F. Lekarz, który od kilku lat robił specjalizację w psychiatrii. Do tytułu specjalisty brakowało mu już tylko zdanego egzaminu. Pierwszego nie zdał. Przy kolejnym podejściu Jan F. przyjechał do Centrum Egzaminów Medycznych w Łodzi z założeniem, że będzie ściągał.
- Kupił w internecie okulary wyposażone w ukryty aparat fotograficzny. W uchu miał schowaną słuchawkę. Na ciele przykleił urządzenia, które pozwalały mu na stały kontakt z kobietą, która pomagała w przestępstwie - opowiada podkom. Marcin Fiedukowicz z łódzkiej policji.
Egzamin, jak ustalili śledczy, przebiegał tak: Jan F. założył okulary i zrobił zdjęcia arkuszom egzaminacyjnym. Fotografie otrzymała jego 30-letnia znajoma (też lekarka), która była w Lublinie. Tam przygotowywała odpowiedzi.
Jak opisuje TVN odpowiedzi po pewnym czasie dotarły do 33-letniego Jana F., który siedział na sali egzaminacyjnej. A konkretnie do jego ucha, w którym ukryta była słuchawka. Oszukujący lekarz skończył pisać, oddał arkusz i wyszedł z sali. Tam czekali na niego policjanci.
Niedoszły specjalista w zakresie psychiatrii odpowie też za posiadanie narkotyków. W jego samochodzie zaparkowanym pod Centrum Egzaminów Medycznych znaleziono 1,5 grama marihuany. W jego mieszkaniu były jeszcze cztery gramy.
Co jeszcze wiadomo o 33-latku? Że pochodzi z Jasła i od 2011 roku przez cztery lata był lekarzem rezydentem w Szpitalu Neuropsychiatrycznym w Lublinie.
- Nie jestem zbulwersowany. Nie jestem zły. Jestem po prostu zawstydzony i cholernie wściekły. Taki facet psuje nam wszystkim opinię - mówi dr Marek Stankiewicz z Okręgowej Izby Lekarskiej w Lublinie.
Facet, który napsuł mu krwi, to 33-letni Jan F. Lekarz, który od kilku lat robił specjalizację w psychiatrii. Do tytułu specjalisty brakowało mu już tylko zdanego egzaminu. Pierwszego nie zdał. Przy kolejnym podejściu Jan F. przyjechał do Centrum Egzaminów Medycznych w Łodzi z założeniem, że będzie ściągał.
- Kupił w internecie okulary wyposażone w ukryty aparat fotograficzny. W uchu miał schowaną słuchawkę. Na ciele przykleił urządzenia, które pozwalały mu na stały kontakt z kobietą, która pomagała w przestępstwie - opowiada podkom. Marcin Fiedukowicz z łódzkiej policji.
Egzamin, jak ustalili śledczy, przebiegał tak: Jan F. założył okulary i zrobił zdjęcia arkuszom egzaminacyjnym. Fotografie otrzymała jego 30-letnia znajoma (też lekarka), która była w Lublinie. Tam przygotowywała odpowiedzi.
Jak opisuje TVN odpowiedzi po pewnym czasie dotarły do 33-letniego Jana F., który siedział na sali egzaminacyjnej. A konkretnie do jego ucha, w którym ukryta była słuchawka. Oszukujący lekarz skończył pisać, oddał arkusz i wyszedł z sali. Tam czekali na niego policjanci.
Niedoszły specjalista w zakresie psychiatrii odpowie też za posiadanie narkotyków. W jego samochodzie zaparkowanym pod Centrum Egzaminów Medycznych znaleziono 1,5 grama marihuany. W jego mieszkaniu były jeszcze cztery gramy.
Co jeszcze wiadomo o 33-latku? Że pochodzi z Jasła i od 2011 roku przez cztery lata był lekarzem rezydentem w Szpitalu Neuropsychiatrycznym w Lublinie.