Kancelaria Sejmu

Alkoholizm, przemoc i próby samobójcze – o zdrowiu politycznym polityków

Udostępnij:

Czas kampanii wyborczej to okres, w którym politycy są narażeni na ekstremalne przeciążenia. Media i serwisy społecznościowe regularnie opisują plotki lub udokumentowane historie o rozmaitych upadkach postaci życia publicznego. Czy problem z ich zdrowiem psychicznym, podatnością na uzależnienia i skłonnością do przemocy ma charakter systemowy?

Obserwując media społecznościowe, nietrudno zauważyć, że wiele aktywności wokół politycznych treści koncentruje się tylko na kierowaniu obelg, zarzutów i inwektyw w stronę decydentów.

Z jednej strony można postrzegać to jak ostrzeżenie dla polityków przed konsekwencjami podejmowanych przez nich niepopularnych oraz szkodliwych działań.

Jednak, choć taka forma komunikacji może wydawać się skuteczna, to w rzeczywistości jest symptomem niebezpiecznych mechanizmów i praktyk, które umykają uwadze komentatorów życia politycznego.

Fasadowa odporność

Kryzys zdrowia psychicznego już od dłuższego czasu pozostaje kwestią trudną do rozwiązania. Problemy zdrowotne mogą dotknąć każdego niezależnie od jego zawodu czy pozycji społecznej.

Politycy, wbrew powszechnej opinii, nie są grupą, której ten problem nie dotyczy. Wręcz przeciwnie, ze względu na charakter ich pracy, każdy, nawet najmniejszy błąd, może doprowadzić do ziszczenia się najgorszego z dostępnych scenariuszy.

Niespełna rok temu, podczas dyskusji na temat przeciwdziałania skutkom chorób psychicznych w brytyjskiej Izbie Gmin, 29-letni parlamentarzysta Elliot Colburn wyznał, że tak jak wielu jego rodaków, również i on próbował odebrać sobie życie. Podkreślił, jak ważna dla osób w takim stanie jest obecność rodziny i, co najważniejsze, poprawnie funkcjonująca publiczna opieka psychiatryczna.

Pytany o możliwe przyczyny rosnącej fali prób samobójczych w późniejszym wywiadzie dla „The Guardian”, stwierdził, że za sprawą posiadanego mandatu nie jest on społecznie postrzegany jako osoba, która posiada ludzkie odruchy czy emocje.

Suma wszystkich zagrożeń

W naukowym dyskursie temat dobrostanu psychicznego klasy politycznej pojawia się już od wczesnych lat 90. Przeprowadzane od tego czasu serie wywiadów jakościowych z parlamentarzystami z różnych krajów uwidaczniają wzrost niepokojących wskaźników.

Badania na brytyjskich parlamentarzystach wskazały, że prawie 30 proc. z nich było w grupie zagrożonej problemem alkoholowym. Średnia dla populacji Wysp Brytyjskich to, dla porównania, 20 proc.

Tylko 16 proc. przyznało, że w przypadku postępujących objawów choroby szuka jakiejkolwiek pomocy.

Na równi z alkoholizmem, jako powszechne zagrożenia, respondenci zgłaszali również stalking, cyberprzemoc czy, w skrajnych przypadkach, nawet fizyczne ataki, których doświadczył prawie co piąty z nich.

Najciemniej pod latarnią

Wyniszczający wpływ środowiska zewnętrznego na jakość życia i efektywność działalności politycznej jest więc problemem obecnym i dyskutowanym. Nie zamyka to jednak w żaden sposób rozmów o głębokości problemu. Wręcz przeciwnie, kieruje uwagę na bardziej dyskretny, ale równie wyniszczający problem, jakim jest instytucjonalna przemoc.

Hierarchia i dominacja w partiach politycznych sprzyjają nadużyciom. Działacze starsi stażem wykorzystują swoją pozycję do znęcania się nad swoimi młodszymi kolegami lub praktykantami. Dzieje się tak szczególnie wtedy, gdy czują, że mogą oni w jakiś sposób zagrozić im politycznie.

W 2023 r. w „Politico” ukazał się reportaż śledczy opisujący notoryczne przykłady mobbingu, molestowania seksualnego czy przemocy psychicznej dokonywanych przez europarlamentarzystów w stosunku do ich asystentów. Śledztwo wykazało, że w latach 2019–2021 na 34 postępowania tylko 8 zakończyło się ukaraniem sprawców.

Powód? Komisja rozpatrująca nadesłane wnioski składała się wyłącznie z parlamentarzystów, nierzadko powiązanych partyjnie ze sprawcami. Absurdalność tej sytuacji i własną bezsilność ujęła jedna, wypowiadająca się anonimowo, pokrzywdzona: „Oni nie chronią ofiar, nie chronią świadków, oni chronią tylko siebie”.

System (nie)domknięty

Polityka od zawsze była brutalna i bezkompromisowa, a jej mechanizmy bardziej przypominają grę o władzę niż realne dążenie do zmiany. Ci, którzy do niej wchodzą, szybko uczą się, że przetrwanie wymaga dostosowania się do reguł – często kosztem własnych wartości i zdrowia psychicznego.

W efekcie zamiast silnych osobowości zdolnych do przeprowadzenia reform system tworzy ludzi, którzy albo się wypalają, albo sami zaczynają powielać destrukcyjne schematy.

W idealnym świecie polityka powinna być narzędziem zmiany, a nie bezduszną maszyną, która miażdży chcących coś naprawić. Jednak bez realnej presji społecznej i instytucjonalnych reform cykl będzie się powtarzał – produkując liderów, którzy zamiast naprawiać świat, staną się jego ofiarami.

Tekst Adama Piwowońskiego z Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie w „Menedżerze Zdrowia” publikujemy za zgodą i dzięki uprzejmości Klubu Jagiellońskiego.

Menedzer Zdrowia twitter

 
© 2025 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.