PAP/Rafał Guz
PAP/Rafał Guz

Strategia po szczytach, czyli sama kasa systemu nie zmieni

Udostępnij:

– Szczyty za nami. Teraz trzeba zejść na ziemię. Odsiać merytorykę od polityki i zdefiniować kilka społecznych zysków oraz kierunek, o którym większość z państwa powie „a nie mówiłem/mówiłam”. Niewątpliwie dużym postępem, jest fakt, że nie brzmi on „więcej kasy” – komentuje w „Menedżerze Zdrowia” Anna Gołębicka. 

  • Ekonomistka i ekspertka Centrum im. Adama Smitha Anna Gołębicka podsumowuje dla „Menedżera Zdrowia” dwa szczyty zdrowia – rządowy i prezydencki, które miały miejsce w ubiegłym tygodniu
  • Ekspertka wskazuje, że wreszcie jasno powiedziano, że nie ma co liczyć na większe wpływy ze składki zdrowotnej
  • Postuluje większą solidarność w płaceniu na zdrowie i ograniczenie grup, które korzystają ze składki innych
  • Pytanie, jakie stawia to: Czy płacenie za serwis się nie zdewaluowało?
  • Gołębicka odcina się też od stwierdzenia, że ustawowe podwyżki dla wszystkich medyków są główną przyczyną problemów finansowych systemu i wskazuje, gdzie tkwi problem
  • Wskazuje na zmianym, które trzeba wprowadzić aby na końcu kupony odcinał pacjent.

Pierwszym zyskiem ze szczytów, był fakt, że sprawy zdrowia wyszły z branżowych forów. Polacy mieli wreszcie większe szanse posłuchać nie tylko głośnych i bulwersujących haseł, ale i szerszej perspektywy. Mieli możliwość dowiedzieć się więcej o meandrach systemu. Wreszcie ucichła propaganda pod hasłem „więcej kasy” na rzecz rozsądnego zrozumienia, że bez zmiany dosypywanie pieniędzy niewiele da pacjentowi, a poza tym nie mamy z czego dosypywać.  

Nasz deficyt budżetowy jest mniej więcej na poziomie jednej trzeciej wydatków. Dług publiczny jest wciąż obok niebezpiecznych rewirów, a czasy takie, że na zbrojeniach oszczędzać nie będziemy. Z punktu widzenia przychodowego dostaliśmy jasny komunikat, że w tym układzie politycznym podwyższanie składki jest nierealne i w sumie trzeba mądrze zarządzać tym, co jest. Nie wyklucza to jednak postulatu, aby „bardziej ją solidaryzować” ku składaniu się na zdrowie bez ulg, wykluczeń czy możliwości korzystania ze składki bliskich.

Wszyscy i równiej

Z perspektywy szerszego rynku nasze społeczeństwo jest zniszczone i zmęczone ulgami do ulg, wyjątkami do wyjątków. Ci, którzy uczciwie pracują, mają poczucie, że wychodzą na tym najgorzej, bo nie mają czasu sprawdzać kruczków i druczków, a jakby posprawdzali, to mogliby mieć ekwiwalent wielu dni pracy gratis od państwa. Nie tylko w zdrowiu powrót do jasnych i równych zasad potrzebny jest nam na już.

Ważnym hasłem powtarzanym wielokrotnie było myślenie strategiczne. Wszyscy już wiemy, że naprawianie samolotu w locie nie załatwi sprawy. Potrzebna jest strategia, a nie taktyka i łatanie dziur w starej drodze, które czyni ją tylko pozornie sprawną. Ale – jak było widać po „pewnym wycieku” – nie będzie to łatwe. Czyżby stare znane przesłanie z „Lamparta” Giuseppego Tomasiego di Lampedusy – „zmieńmy wszystko, aby nic nie zmienić” – miało tu zastosowanie? A może słowo „wyciek” jest szczególnie istotne dla zrozumienia oporu i niezadowolenia?

Na pewno potrzebna będzie dobra, szczera i uczciwa komunikacja bez owijania i arogancji. Klucz do niej to „nic o nas bez nas”.

Co psuje system?

I teraz przechodzimy do destruktorów systemu. Wreszcie jasno wybrzmiało, że żółtą koszulkę lidera problemów ma wycena świadczeń. A może wręcz jeszcze głębiej – sposób rozliczania się za zdrowie. Czy płacenie za serwis się nie zdewaluowało? Nie ma wątpliwości, że „nadkodowanie” (dziwnie to brzmi po polsku) czy też wywindowane stawki dla lekarzy niektórych specjalizacji są trudnymi dziećmi aktualnych wycen. Idąc za tym, można wprowadzić CAP dla lekarzy, ale on spowoduje jedynie, że system kupi tak samo drogo albo jeszcze drożej, ale mniej świadczeń. W normalnym rynkowym świecie nie wycena dana przez państwo, ale unikalność umiejętności, doświadczenie i odpowiedzialność powinny być podstawą do naliczenia stawki.

Gdy jesteśmy przy płacach – nie ma co też opowiadać, że ustawowe podwyżki dla wszystkich medyków są główną przyczyną problemów finansowych systemu (choć baza, do której się odnoszą, budzi kontrowersje). Jeśli to jest „nieruszalne”, to może warto pochylić się nad efektywniejszym zarządzaniem kapitałem ludzkim.

Podobnie jest z przesunięciem między innymi ratownictwa medycznego do Narodowego Funduszu Zdrowia, które obwołano jedną z dwóch przyczyn problemów.  W perspektywie całego systemu są to koszty, które – czy tu, czy tam – muszą być sfinansowane. To problem z punktu widzenia NFZ – fakt, bo przesunięto zobowiązania, a środków na nie już nie. 

Konsolidacja szpitali sama się nie stanie

Podczas szczytowych spotkań wyszło też jasno, że konsolidacja samą ustawą raczej się nie zrobi, a nierówno rozłożone świadczenia zaczynają coraz bardziej doskwierać. Nierówny dostęp, białe plamy. Zapchane korytarze w jednym miejscu i puste łóżka w innym. To duży problem – drugi na liście – do strategicznego rozwiązania. Może potrzebna jest tu zmiana paradygmatu – nie szpital, ale realne zabezpieczenie, na przykład w postaci szybkiego dostępu w stanach nagłych do szpitali, bliskiego ambulatorium.

Kolejny powtarzający się postulat to połączenie ścieżką pacjenta wszystkich „naczyń” systemu. Ambulatoryjna opieka specjalistyczna, podstawowa opieka zdrowotna i szpitale różnej referencyjności, ośrodki opieki długoterminowej, które się widzą. Powrót nocnej opieki do POZ i wzmocnienie roli POZ oraz fokus na opiekę ambulatoryjną. A to wszystko splecione jednym działającym systemem informatycznym z e-rejestracją, danymi pacjenta i wsparciem modeli językowych.

Wróciły jak bumerang normy minimalnego zatrudnienia. Dla pielęgniarek, aby odnosiły się one do pacjentów, a nie łóżek oraz dla lekarzy w kluczowych dziedzinach, aby je wreszcie wprowadzono i nie było patologii jak jeden lekarz na trzystu pacjentów. W komplecie tu postulowano ustalenie ustawowe maksymalnego nieprzerwanego czasu pracy wszystkich zawodów medycznych jako wentyl bezpieczeństwa dla medyka i pacjenta.  

Kolejne postulaty to wyrównanie szans pacjentów z chorobami rzadkimi w postaci specjalnego funduszu na to. Nadanie większej podmiotowości pacjentowi, przez lepsze informowanie, wprowadzenie do konsyliów. Zbudowanie filaru profilaktyki. Lepszy model kształcenia medyków. Zaprzestanie dalszej stomatologizacji systemu (choć w słowach uczestników była to po prostu prywatyzacja). Kontrola efektywnego wykorzystania wszystkich środków. Zarządzanie systemem przez cele, które rzeczywiście zmieniają sytuację pacjenta. Nowe w dyskusji było postulowane przyjrzenie się organizacjom pacjentów i odcedzenie „podszywające się pod interesy pacjentów” od tych, którzy naprawdę powinni być słyszani.  

Potrzebny dialog.... ale nie chodzi tylko o mówienie 

Wszyscy mówili oczywiście o dialogu, ale z nim jest tak, że jak chcesz mieć dialog, zacznij od siebie. Nie tylko mówienie, ale słuchanie i zadawanie pytań zwykle prowadzi do wniosku, że czasem mówi się o tym samym – tylko inaczej rzeczy nazywa. Co wielokrotnie na różnych forach i konferencjach ćwiczyliśmy. A to wszystko w imię dostępności, jakości klinicznej i satysfakcji pacjenta oraz pracujących w systemie.

Ile osób, czytając to, nie pomyślało jak ja – od dawna to mówiłem/mówiłam? Czy nie mówimy o tym samym, tylko czasem innymi słowami? Oczywiście do tych wyzwań należy dodać jeszcze dane, bo praca bez nich to podroż ze zgaszonymi światłami. Za długo byliśmy w świecie opinii, a nie faktów i to obejrzanych z wielu stron. No i nowe technologie, które zaraz zaczną nas wyprzedzać, a wykorzystanie ich jest – owszem – inwestycją, ale potem ogromnym zyskiem.

Kolejne raporty o lukach budżetowych w systemie czy innych patologiach niech zatem będą motywacją, aby te zmiany robić szybciej oraz nie stresować i tak już znajdujących się w trudnej sytuacji chorych. Zmiana polega na tym, że trzeba coś wyrzucić, coś dodać. Trzeba będzie trochę się przesunąć ze starych pozycji, aby w perspektywie dostać nową przestrzeń. A wyjdzie to wszytkim Polakom na zdrowie...

Dwa szczyty – jeden problem

O problemach w ochronie zdrowia mówiono podczas obydwu szczytów zdrowia: rządowego i prezydenckiego.

4 grudnia odbył się „Szczyt medyczny – Bezpieczny pacjent” organizowany przez minister zdrowia Jolantę Sobierańską-Grendę. Uczestniczył w nim premier Donald Tusk – pisaliśmy o tym w artykule „Rozwiązujmy problemy, a nie szukajmy kozła ofiarnego”.

5 grudnia w Pałacu Prezydenckim zwołano „Szczyt zdrowotny – Na ratunek ochronie zdrowia”. Więcej w tekście „Na szczycie prezydent nie gryzł się w język”.

Menedzer Zdrowia twitter

 
© 2025 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.