Paradoksy ochrony życia: Pacjentka z krwotokiem przykuta do łóżka kajdankami

Udostępnij:
Kobieta, która przychodzi na pogotowie z krwotokiem dróg rodnych uważana jest za przestępczynię. Przy jej łóżku zamiast lekarza zjawia się policja. To na razie wieści z Salwadoru, ale… ważne ku przestrodze tych, którzy chcą zbytniego zaostrzenia przepisów aborcyjnych. Z małego łacińskiego kraju płyną alarmujące wieści.
Obowiązujące w Salwadorze rygorystyczne prawo ochrony życia budzi wiele kontrowersji. W kraju o jednym z najwyższych wskaźników ciężarnych niepełnoletnich w regionie i wciąż borykającym się z problemem przemocy wobec kobiet, prawo wydaje się jedynie pogarszać sytuację. Poza samobójstwami, związanymi z zachodzeniem w ciążę i śmiercią w wyniku powikłań podczas nielegalnej aborcji, nawet oczekującym dziecka kobietom grozi wtrącenie do więzienia w przypadku przedwczesnego porodu.

- Przypadek Siedemnastu dotyczy kobiet skazanych na wieloletnie kary więzienia, pomimo braku przekonujących dowodów na to, że starały się dokonać aborcji. Organizacje zajmujące się prawami obywatelskimi zwracają uwagę na rażące nieprawidłowości, występujące podczas procesów sądowych i apelują o liberalizację prawa. Obrońcy praw człowieka twierdzą, że istniejące prawo stworzyło system prześladowań, którego częścią są zarówno szpitale publiczne, jak i sądy, gdzie każda kobieta tracąca dziecko – szczególnie biedna i młoda – jest z góry uznana za winną – pisze „Krytyka Polityczna”

W 2004 roku 18-letnia Cristina, w siódmym miesiącu ciąży z drugim dzieckiem, źle się poczuła. Zemdlała w łazience. Matka podniosła ją z kałuży krwi i zabrała do szpitala. Kiedy Cristina zaczęła dochodzić do siebie po operacji usuwania resztek tkanek macicy, przy jej łóżku zamiast lekarza stał policjant. O tym, że jej dziecko nie żyje, dowiedziała się po wstępnym przesłuchaniu, gdy poinformowano ją, że zostanie oskarżona o zabójstwo. W szpitalu pytano: „No to dlaczego zabiłaś swoje dziecko?”. Przykuto ją kajdankami do łóżka, potem przewieziono do celi.

Sąd podczas pierwszej audiencji oddalił sprawę z uwagi na brak dowodów. Prokuratura złożyła apelację i w 2005 roku zmieniono wyrok, skazując Cristinę na 30 lat więzienia za zabójstwo. W wyniku zaangażowania broniącego jej sprawy adwokata, Dennisa Muñoza, udało się skrócić wyrok. Zwrócił on uwagę, że na podstawie medycznego raportu nigdy nie ustalono, w jaki sposób i dlaczego dziecko zmarło. Wykazał więc jedynie, że wyrok był bezpodstawny, ale i tak okrzyknięto go prawnikiem działającym na rzecz aborcji.

Mirna była w siódmym miesiącu ciąży, kiedy poczuła przeszywający ból i kilka chwil później urodziła dziecko w toalecie. Razem z mężem nie wiedzieli, co robić, dlatego zawołali na pomoc sąsiadkę. Ta doniosła na policję. Godzinę po porodzie, wciąż silnie krwawiącą kobietę aresztowano, nie udzielając jej pomocy medycznej. Jak podaje portal w sądzie, gdzie Mirna miała do dyspozycji tylko 5 minut rozmowy z przydzielonym jej adwokatem, sąsiadka zeznała, że kobieta miała motywy, żeby zabić dziecko, ponieważ pochodziło z nieprawego łoża. Jej mąż zapewniał, że oboje oczekiwali dziecka, ale nie dopuszczono go jako świadka. Dziecko przeżyło przedwczesny poród, ale aż do 12. roku życia mogło widzieć matkę tylko podczas odwiedzin w więzieniu. Nie do końca rozumie, dlaczego jego mama spędziła tyle czasu w więzieniu ani dlaczego nie rozmawia z sąsiadką.

Organizacje broniące praw człowieka wyliczają wiele podobnych przypadków z Salwadoru. - Kwestie, takie jak dostęp do antykoncepcji, możliwość przerwania ciąży i opieki medycznej w wypadku powikłań lub poronienia, uwypuklają istniejącą w Salwadorze nierówność społeczną. Biedne, często niepotrafiące czytać kobiety, które mają najmniejszy dostęp do antykoncepcji, a narażone są często na przemoc seksualną, nie dysponują środkami do przerwania ciąży w zagranicznej klinice – pisze „Krytyka Polityczna”.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.